Ustawienia

Ulubione 0
Dzień 9
2. Żywoty świętych, św. Robert Southwell
0,00 / 0,00
2. Żywoty świętych, św. Robert Southwell
3. O naśladowaniu Chrystusa: Unikanie zbytniej poufałości
4. Rachunek sumienia (o. Józef Augustyn SJ)

Dzień 9

1. Posłuchaj rozważania z dnia

2. Żywoty świętych, św. Robert Southwell
0,00 / 0,00
3. O naśladowaniu Chrystusa: Unikanie zbytniej poufałości
0,00 / 0,00
4. Rachunek sumienia (o. Józef Augustyn SJ)
0,00 / 0,00

ŚW. ROBERT SOUTHWELL SJ

Dzisiaj powiemy o mrocznych latach prześladowań katolików w Anglii, w końcu XVI w. Był rok 159
„- Kim jesteś? – zapytał prześladowca.
- Dżentelmenem – odrzekł Southwell.
- Nie! Jesteś księdzem, zdrajcą, jezuitą! – wykrzyczał Topcliffe.
- To musi pan udowodnić – spokojnie stwierdził pytany”.

Robert Southwell był młodym anglikiem. Urodził się w 1561 roku w rodzinie arystokratycznej. Należeli oni do nowej arystokracji, wyrastali w cieniu panującej rodziny Tudorów. Matką Roberta była towarzyszka zabaw królowej, z którą razem uczyły się łaciny. Dlatego ojciec Roberta, sir Richard Southwell zwrócił się formalnie do królowej z prośbą, by traktowano jego syna jak „dżentelmena”, bo nim rzeczywiście był, choć był także jezuitą. Prośba została wysłuchana i przeniesiono Roberta do celi w londyńskim więzieniu, gdzie przez dwa i pół roku przebywał w izolacji, czytając Pismo św. i dzieła św. Bernarda.

To były ciężkie lata dla katolików w Anglii, lata prześladowań, ukrywania się, ale też lata pięknych świadectw męczenników. Robert Southwell znalazł się w Rzymie, gdzie przygotowywał się do powrotu do Anglii. Spodziewał się, że jest to wyprawa w jednym kierunku, i że przystankiem końcowym będzie męczeństwo. Robert był znakomitym pisarzem i poetą. Trochę impulsywny i nadwrażliwy, jak dobry artysta. Kiedy wyruszał z Rzymu w długą drogę do Anglii mówił o sobie jako o strzale skierowanej do tarczy. Tarczą, czyli celem było męczeństwo. Jedyne pytanie było, kiedy i w jak okrutnych okolicznościach.

Królowa angielska miała w Rzymie swoich szpiegów, którzy ostrzegali przed przyjazdem „dwóch jezuitów”. Jednym z nich był Robert Southwell. Po pokonaniu kanału La Manche spotykali się w Londynie i zaczęli planować przyszłe prace. Im bardziej jednak zaczęli się udzielać duszpastersko, odprawiać Msze, głosić kazania, tym bardziej stawało się niebezpiecznie.

Wkrótce też jezuici postanowili założyć drukarnię i publikować książki. Robert Southwell był płodnym autorem, ale funkcjonowanie drukarni bez pozwolenia, w podziemiu, było kolejnym przekroczeniem prawa. Jezuici znaleźli jednak oddanych ludzi świeckich i książki rozchodziły się lotem błyskawicy nie tylko po stolicy, Londynie, ale po całej Anglii. 

„W końcu stało się to, co musiało się stać. – pisał o. Garnet do generała zakonu Acquavivy – Piraci schwytali naszego drogiego towarzysza i teraz żeglujemy bez pilota na pokładzie pogruchotanej i miotanej falami łodzi”. „Gdy go odprowadzano do Westminsteru na proces, pewna staruszka podała mu garnuszek zupy, mówiąc:
- Niech Bóg pana wspiera, bo dzisiaj ma pan stanąć przed sądem. Ale proszę to wypić, bo to doda siły.
- To zupa dla mistrzów, a nie dla skazanych – odparł Southwell”. Wiedział już, że nadchodzi jego godzina. Na zakończenie procesu prosił Boga, by przebaczył tym, którzy przyczynili się do jego śmierci. Wyrok śmierci był jednoznaczny. Southwell miał być powieszony i poćwiartowany żywy; miano spalić jego wnętrzności i uciąć głowę. Na słowa wyroku Southwell głęboko się skłonił i podziękował. 

Egzekucję wyznaczono na 21 lutego 1595 roku.
„Zanim przywiązano go do konia, który miał go zawlec do Tyburn, ktoś ofiarował mu gorący napój. Wypił go i oddał filiżankę:
- Był bardzo dobry. Przywrócił mi siły.

Droga na szubienicę przypominała marsz tryumfalny”. Gdy skazaniec zawisł, zebrani widzowie nie pozwolili katowi, aby „odciął sznur i zaczął go ćwiartować, dopóki jeszcze żył”. Wtedy kat, żeby skrócić agonię, „objął go i ciągnął w dół, dopóki nie zesztywniał. Następnie wziął go delikatnie w ramiona i złożył na podwyższeniu z niemal religijnym szacunkiem”. 

UNIKANIE ZBYTNIEJ POUFAŁOŚCI (O NAŚLADOWANIU CHRYSTUSA, TOMASZ A KEMPIS)

Nie każdemu człowiekowi odsłaniaj swe serce, lecz z mądrym i bojącym się Boga omawiaj swe sprawy. Nie utrzymuj częstych kontaktów
z młodymi i obcymi ludźmi. Nie przymilaj się bogatym, a przed możnymi niechętnie się pokazuj. Szukaj towarzystwa ludzi pokornych i prostych, pobożnych i cnotliwych i mów z nimi o tym, co się przyczynia do zbudowania. 

Nie spoufalaj się z jakąkolwiek kobietą, lecz polecaj Bogu ogólnie wszystkie dobre kobiety. Obieraj zażyłość z samym Bogiem, Jego aniołami, a ludzkich znajomości unikaj. Trzeba mieć miłość ku wszystkim, lecz nie wypada mieć zażyłości ze wszystkimi. Czasami się zdarza, że jakaś nieznana osoba jaśnieje dobrą sławą. A jednak jej obecność zachmurza oczy patrzących na nią. Sądzimy czasem, że podobać się będziemy innym, gdy się z nimi spoufalimy, a zaczynamy się bardziej nie podobać, gdy widzą w nas niegodziwe obyczaje.

RACHUNEK SUMIENIA O. REMIGIUSZA RECŁAWA SJ

I. OBUDZIĆ WDZIĘCZNOŚĆ
Zobacz teraz kilka rzeczy z dzisiaj, za które jesteś Bogu naprawdę wdzięczny. A jeśli zmagasz się z wielkim trudem życiowym, wszystko wali ci się na głowę i nie możesz obudzić wdzięczności na podstawie konkretnego dnia, spróbuj spojrzeć w przeszłość: za co jesteś Bogu wdzięczny w całej historii swojego życia?

II. PROŚBA O ŚWIATŁO DUCHA ŚWIĘTEGO
Ponieważ jestem słaby, potrzebuję Bożej mocy. Potrzebuję Ducha Świętego, światła Boga, aby zobaczyć swoje wnętrze.

III. BADANIE WŁASNEGO WNĘTRZA POD ŚWIATŁEM BOGA
Nie szukamy grzechów, ale pułapek, które zastawił na nas zły duch. Jeśli jest grzech, to go nazwij - aby przeprosić Boga, ale ważniejsze jest żebyś zobaczył nie czyn, ale sposób w jaki doszło do tego czynu. Jakie były twoje motywacje?

IV. PRZEPROSZENIE
Przepraszam Boga za to, co się wydarzyło, co nie było zgodne z Jego wolą. Chodzi tutaj o doświadczenie skruchy, abym stanął przed Bogiem ze skruszonym sercem; ponieważ zgrzeszyłem, pobłądziłem. Ja bardzo często ten punkt robie w taki sposób, że się przytulam do Boga. Przytulam się do dobrego Ojca i wiem, że On mnienie odrzuca; ale to przytulenie doświadczam, jako moje skruszone serce. 

V. WYJŚCIE W PRZYSZŁOŚĆ 
Wyjście w przyszłość wg Ignacjańskiego Rachunku sumienia, to zaplanowanie wydarzeń, które sa przede mną, aby wszystko robić z Bogiem. Patrzę na to co jest przede mną do zrobienia, gdzie będą momenty pokus, bo wiem w jakich sytuacjach, okolicznościach będę kuszony. Proszę, aby Bóg był ze mną w tych sytuacjach, żebym nie był sam.