Ustawienia

Ulubione 0
Dzień 4
2. Żywoty świętych, św. Paweł Miki i towarzysze
0,00 / 0,00
2. Żywoty świętych, św. Paweł Miki i towarzysze
3. O naśladowaniu Chrystusa: Prawda poucza
4. Rachunek sumienia (Mark. E. Thibodeaux SJ, Rozeznanie)

Dzień 4

1. Posłuchaj rozważania z dnia

2. Żywoty świętych, św. Paweł Miki i towarzysze
0,00 / 0,00
3. O naśladowaniu Chrystusa: Prawda poucza
0,00 / 0,00
4. Rachunek sumienia (Mark. E. Thibodeaux SJ, Rozeznanie)
0,00 / 0,00

ŚW. PAWEŁ MIKI I TOWARZYSZE

Pierwszym misjonarzem katolickim w Japonii był św. Franciszek Ksawery. Po dwudziestu latach do roku 1570 około 30 tysięcy Japończyków przyjęło chrzest, ale potem pojawiły się napięcia oraz krwawe prześladowania. W wyniku decyzji władcy Todoyoshiego, japoński jezuita Paweł Miki i jego 25 towarzyszy zostało skazanych na śmierć.

„Wzgórze Nishizaka (dzisiaj Kompira) ma dwieście sześćdziesiąt metrów wysokości i wznosi się nad miastem Nagasaki, do którego zniża się łagodnie… Na szczycie znajduje się łąka… Tam przygotowano dwadzieścia sześć krzyży dla męczenników…

Na to miejsce przybył cały orszak 5 lutego 1597 roku, o godzinie 10.30. Maszerowali z Kioto pośród ostrej zimy, boso, ze związanymi rękami, pozostawiając na drodze ślady krwi. Krzyże zostały starannie przycięte, dopasowane na miarę każdego. Miały po dwa ramiona horyzontalne, a między nimi siedzenie. Po przybyciu każdy musiał poszukać swego krzyża i objąć go ramionami. Gdy dotarł ostatni, żołnierze stanowiący eskortę otoczyli skazańców szczelnie kordonem, aby nie dopuścić gromadzącego się tłumu. Egzekucja przypominała bowiem wielką Mszę, podczas której sprawujący ją prowadzili rozmowy z ludem i razem z nim śpiewali. Kaci nie przybili ich do krzyża gwoźdźmi, lecz przymocowali do niego żelaznymi pierścieniami ich ręce, stopy i szyje… Gdy wszyscy byli już przygotowani, niemal jednocześnie podniesiono dwadzieścia sześć krzyży.

Wydawało się, że wzgórze pokryło się kwiatem. Jeden krzyż stał obok drugiego w odległości trzech lub czterech metrów, a wszystkie zwrócone były ku Nagasaki, miastu leżącemu u stóp. Chrześcijanie, zgrupowani na stokach niczym na stopniach amfiteatru, krzyczeli, modlili się i płakali, nie odwracając ani na chwilę oczu od długiego rzędu krzyży. Ukrzyżowani celebransi i lud śpiewali wspólnie psalmy, których nauczyli się podczas katechez: ‘Chwalcie o dziatki Najwyższego Pana…’

Paweł Miki zobaczył przed sobą edykt, na mocy którego został skazany. Nadal był spokojnym człowiekiem, panem samego siebie i zaistniałej sytuacji… Patrzył z wysokości krzyża na zebrany tłum i zaczął podniosłym tonem: 
- Wszyscy, którzy jesteście tu obecni, posłuchajcie mnie.
Na wzgórzu zaległa cisza. Słychać było tylko jego głos. 
- Nie przybyłem z Filipin. Jestem z urodzenia Japończykiem i bratem zakonnym Towarzystwa Jezusowego. Nie poczuwam się do żadnej winy. Umieram tylko dlatego, że głosiłem prawo naszego Pana Jezusa Chrystusa. Raduję się, że umieram z tego powodu. To wielka łaska, której Bóg mi użyczył. Ponieważ jest to chwila, kiedy nie mogę kłamać, zapewniam was, że nie ma innej drogi zbawienia…

Następnie zwrócił się do wiszących wokół niego na krzyżach towarzyszy, rozmawiając z nimi i zachęcając do odwagi w tej najważniejszej chwili. Ta chwila nadeszła, gdy czterech katów odpowiedzialnych za egzekucję zaczęło przebijać włóczniami piersi dwudziestu sześciu męczenników, poczynając od ostatnich po obu stronach szeregu krzyży. W miarę jak zbliżali się do środka, zamierały głosy śpiewających pieśni męczenników, natomiast wzmagały się krzyki dochodzące z tłumu.

Wystarczyło kilka minut, aby oprawcy skończyli swoją robotę. Wtedy tłum przerwał kordon straży i ruszył w kierunku krzyży, aby nasączyć chusteczki krwią męczenników i odciąć kawałki ich szat. Żołnierze z całej siły starali się odepchnąć ludzi, ale ci trzymali się mocno krzyży…

Wbrew temu, czego oczekiwał [władca] Hideyoshi, męczeństwo to skłoniło tylko chrześcijan do jeszcze większej gorliwości… Posadzili drzewa w dołach po usuniętych krzyżach. Gromadzili się tam w każdy piątek, modląc się i śpiewając psalmy, wieszając światła na gałęziach drzew… Na tym samym wzgórzu poniosło jeszcze śmierć ponad sześciuset pięćdziesięciu męczenników”.

PRAWDA POUCZA (O NAŚLADOWANIU CHRYSTUSA, TOMASZ A KEMPIS)

Szczęśliwy człowiek, którego prawda uczy nie przez symbole i słowa przemijające, lecz przez siebie samą. Nasze poglądy i nasze wrażenia często nas mylą i niewiele widzą. Na co się przyda to wielkie drążenie rzeczy tajemnych i niejasnych, kiedy na sądzie nikt nas nie oskarży o to, żeśmy ich nie znali. Bardzo to nierozsądne, że zaniedbawszy rzeczy pożyteczne i konieczne, z własnego popędu uganiamy się za rzeczami ciekawymi i niebezpiecznymi. Mając oczy, nie widzimy. A po co się troszczyć o rodzaje i gatunki? 

Do kogo mówi odwieczne Słowo, ten obchodzi się bez wyobrażeń. Z jednego Słowa wszystkie rzeczy i wszystkie rzeczy mówią jedno. I to jest Początek, z którego wszystko pochodzi i który mówi do nas.

Bez Niego nikt nie pojmuje ani nie wydaje poprawnych sądów. Dla kogo wszystkie rzeczy są jedno i kto wszystkie rzeczy do jednego sprowadza i wszystkie rzeczy w jednym dostrzega, może być spokojny, stały sercem i trwać w Bogu. O, Prawdo-Boże, spraw, bym był zespolony z Tobą w wiecznej miłości! Nudzi mnie często czytanie i słuchanie o wielu rzeczach. W Tobie jest wszystko, czego chcę i pragnę. 

Niech zamilkną wszyscy mędrcy, niech zamilkną wszystkie stworzenia przed obliczem Twoim. Ty sam mów do mnie! Im kto jest bardziej w sobie scalony i wewnątrz prosty, tym więcej rzeczy i tym wznioślejszych bez wysiłku zrozumie. Z góry bowiem otrzyma światło rozumienia rzeczy. Czysty, prosty i stały duch nie  rozprasza się w wielości działań, bo wszystko czyni dla chwały Bożej. A i w sobie stara się być nieskory do wszelkiej samoanalizy. 

Kto ci bardziej przeszkadza i ciąży, jak nie twoje nieumartwione uczucia serca? Dobry i pobożny człowiek najpierw wewnątrz uporządkuje swoje działania, zanim je będzie musiał realizować na zewnątrz. I nie ciągną go one w kierunku pragnień wywodzących się ze złej skłonności, lecz to on nagina owe pragnienia według osądu prawego rozumu. Kto zmaga się mężniej od tego, który stara się zwyciężyć samego siebie. I to powinno być naszym zadaniem: mianowicie przezwyciężać samego siebie i codziennie stawać się mężniejszym i czynić w czymś postępy. 

Wszelka doskonałość w tym życiu złączona jest z pewną niedoskonałością. A wszelkie nasze rozumowanie nie jest wolne od pewnej niejasności. Pokorne poznanie siebie jest pewniejszą drogą do Boga niż głębokie badanie naukowe. Nie należy obciążać winą nauki lub jakiejś prostej znajomości rzeczy, rozważana bowiem sama w sobie jest dobra i przez Boga kierowana, trzeba jednak zawsze kłaść przed nią dobre sumienie i cnotliwe życie. Ponieważ zaś wielu bardziej stara się wiedzieć, niż dobrze żyć, przeto często błądzą, i żadnego nie przynoszą owocu albo tylko znikomy. 

O, gdyby użyli takiej staranności dla wykorzenienia wad i zaszczepienia cnót jak do poruszania zagadnień, nie byłoby tyle zła i zgorszeń wśród ludzi, ani tak wielkiego rozprzężenia w klasztorach. Gdy nadejdzie dzień sądu, to – bez wątpienia – nie będziemy pytani o to, co czytaliśmy, lecz o to, co robiliśmy; ani nie o to, jak pięknie mówiliśmy, ale o to, jak religijnie żyliśmy. 

Powiedz, gdzież są teraz wszyscy panowie i nauczyciele, których dobrze znałeś za ich życia, w pełni pracy naukowej? Już ich dochody inni posiadają i nie wiem, czy o nich samych pomyślą. Za ich życia wydawało się, że są czymś, a teraz o nich cisza. O, jak szybko przemija chwała światowa! O, gdybyż ich życie dorównywało ich nauce. Wtedy to oddawaliby się nauce i czytaniu jak należy. Jak wielu z tych, którzy mało dbają o służbę Bogu, gubi na świecie próżna wiedza! 

A ponieważ bardziej wybierają to, by być wielkim, niż to, by być pokornym, przeto głupieją w swoich myślach. Prawdziwie wielki jest ten, kto ma wielką miłość. Prawdziwie wielki jest ten, kto się uważa za małego i za nic ma wszelkie zaszczyty. Prawdziwie wielki jest ten, kto wszelkie ziemskie sprawy uważa za gnój, byleby Chrystusa pozyskać. A prawdziwie uczony jest ten, kto pełni wolę Bożą, a rezygnuje ze swojej. 

RACHUNEK SUMIENIA I (O. JÓZEF AUGUSTYN SJ)

I) Dziękczynienie
Co kieruje moim życiem? Czy jest to chęć przeżycia przygody, czy raczej przygnębienie i znużenie? Za co mogę dziś podziękować?

II) Poznanie grzechów
Które z twoich grzechów sprawiają ci najwięcej cierpienia i bólu? Poproś, aby Pan pokazał ci związek między grzechem, a twoim cierpieniem.

III) Pragnienia nieuporządkowane
Przypomnij sobie pragnienia, jakie pojawiały się w tobie dzisiaj. Jakie było ich źródło? Ku czemu one prowadziły? Jakie tendencje zauważasz w sobie? Opowiedz o nich Panu Bogu.

IV) Pojednanie
Przebaczenie dotyka zawsze tego co nas najbardziej boli w relacji z innymi. Dlatego może jest takie trudne. Czy poczułem się dziś skrzywdzony? A może to ja dziś kogoś skrzywdziłem. Na ile jest we mnie żywe pragnienie pojednania. 

V) Odrzucenie zła
Przebaczenie to coś więcej niż zapomnienie krzywdy. Tak naprawdę, dokonać tego może w nas tylko Bóg. Poproś aby to Pan Bóg wziął na siebie jego ciężar, za Twoje zło. Zastanów się też, jakie jest źródło Twojego grzechu.