Ustawienia

Ulubione 0
Dzień 17
2. Żywoty świętych, św. Pelagia
0,00 / 0,00
2. Żywoty świętych, św. Pelagia
3. O naśladowaniu Chrystusa: Rozważanie ludzkiej nędzy
4. Rachunek sumienia (o. Józef Augustyn SJ)

Dzień 17

1. Posłuchaj rozważania z dnia

2. Żywoty świętych, św. Pelagia
0,00 / 0,00
3. O naśladowaniu Chrystusa: Rozważanie ludzkiej nędzy
0,00 / 0,00
4. Rachunek sumienia (o. Józef Augustyn SJ)
0,00 / 0,00

ŚW. PELAGIA

Świątobliwi mężowie spotkali się przed domem Bożym pod wezwaniem św. Juliana w Antiochii. Ośmiu biskupów przybyło na zaproszenie biskupa miejsca, aby zająć się sprawami Kościoła.  Był wśród nich Nonnus z Heliopolis, kiedyś pustelnik i to w trakcie jego przemowy, nieopodal pojawił się orszak sług znanej aktorki i tancerki… kobiety lekkich obyczajów.

Pochodząca z bogatej pogańskiej rodziny, nieprzeciętnie piękna – Małgorzata, odziana w kosztowny strój kobieta, zwróciła uwagę zgromadzonych. To wydarzenie to zapowiedź przełomu w życiu niewiasty, która z pewnością Bożymi drogami dotychczas nie chadzała… Nonnus widząc, jak kobieta starannie jest odziana, powiedział: „Ta grzesznica daleko staranniej zdobi swe ciało, aniżeli ja duszę… Ona postanowiła podobać się ludziom i na to się wysila, ja natomiast przyrzekłem podobać się Tobie, a jednak dotychczas o to nie dbałem…” I gorzko zapłakał, że klejnoty nierządnicy jaśnieją większym blaskiem niż cnoty stojących wokół.

Nie tylko nauka moralna, ale i modlitwa o nawrócenie grzesznicy były skutkiem przelotnego spotkania.  Później proroczy sen Nonnusa o czarnej gołębicy, która zanurzona w wodzie święconej zamienia się w białą, zapowiadający nawrócenie kurtyzany, aż w końcu pojawienie się Małgorzaty w kościele to kolejne kroki, które prowadziły ku rzeczywistej i wielkiej zmianie jaką przejdzie nasza dzisiejsza patronka.

Ta po usłyszeniu nauki o Sądzie Ostatecznym przyjmuje chrzest… a gdzie droga do świętości, możemy zapytać?… Otóż wejście do wspólnoty Kościoła całkowicie odmieniło bieg życia Małgorzaty. Kobieta prowadząca barwne – pełne uroków życie – zadecydowała, że odda swój majątek biskupowi, aby ten mógł wesprzeć potrzebujących. Następnie udała się do Jerozolimy, by tam ukryć się przed światem. Przyjęła imię Pelagia (być może pod przybranym męskim imieniem Pelagiusz jak informują niektóre źródła) i tam rozpoczęła ascetyczne życie. Obydwa imiona, żeńskie i męskie pochodzą z języka greckiego. „Pelagios-pelagia” znaczy morski.

Dni Pelagii upływały w jednej z pustelni – nędznym szałasie – na Górze Oliwnej. Pelagia zakończyła życie ok. 457 roku… i właściwie moglibyśmy powiedzieć… tak oto pojawiła się w historii Kościoła kolejna święta postać, której radykalna przemiana może nas inspirować. Warto jednak mówiąc o Pelagii i jej dziejach zatrzymać się chwilę na tym jak „tworzyła się” – chyba tak powinniśmy to ująć – postać tej świętej. Ponieważ i tym razem musimy się cofnąć do historii pierwszych wieków Kościoła i dlatego właśnie trzeba nam pamiętać o tym, że w przypadku źródeł informacji dotyczących tamtych czasów, wielokrotnie ziarna prawdy otoczone są grubą warstwą legend, które stwarzały świętych takich, jakich potrzebował ówczesny świat. Czasami w losach jednej osoby splatały się dzieje różnych postaci i tak też trzeba patrzeć właśnie na to, co wiemy o naszej dzisiejszej patronce.

Otóż św. Jan Chryzostom zostawił nam przekaz o Pelagii męczennicy z Antiochii – piętnastoletniej dziewczynie, która skoczyła z dachu domu, kiedy w trakcie prześladowań, miała być aresztowana.  Ponadto pojawiła się jeszcze jedna Pelagia – męczennica z Tarsu… a także i jakaś nieznana z imienia pokutnica, sławna kurtyzana, której losy w homilii wspomnianego już św. Jana Chryzostoma posłużyły do zbudowania nauki o nawróceniu i pokucie. I tak z czasem w piątym stuleciu różne wątki scalone i rozbudowane jeszcze przez pisarza Jakuba Diakona stały się historią, która miała wpływ na kult Pelagii.

Dziś św. Pelagia czczona jest jako opiekunka aktorek. Jeśli chcielibyśmy odnaleźć jej wizerunek w ikonografii powinniśmy wypatrywać młodej pokutnicy. Jako atrybuty pojawiają się przy niej: krzyż oraz instrument muzyczny. 

ROZWAŻANIE LUDZKIEJ NĘDZY (O NAŚLADOWANIU CHRYSTUSA, TOMASZ A KEMPIS)

Gdziekolwiek byś był i dokądkolwiek byś się udał, jesteś nędzny, jeśli się nie zwrócisz ku Bogu. Dlaczego przejmujesz się, że ci się nie powiodło, jak byś chciał i pragnął? A któż posiada to wszystko, czego sobie zażyczy? Ani ja, ani ty, ani nikt z ludzi na tej ziemi. Nie ma na świecie nikogo bez udręczenia lub odczucia braków, choćby był królem czy papieżem. Kto się tu ma lepiej? Oczywiście ten, kto potrafi coś ścierpieć dla Boga. 

Mówią liczni niedołężni i chorzy: „Jak temu dobrze, jaki bogaty, jaki wielki, jaki sławny, jaki potężny!”. Zwróć jednak uwagę na niebiańskie dobra, a zobaczysz, że wszystkie te rzeczy doczesne w zestawieniu z niebiańskimi są niczym; bardzo niepewne i obciążające, bo z ich posiadaniem wiąże się zatroskanie, lęk przed utratą. 

Nie na tym polega szczęście człowieka, że posiada obfitość dóbr doczesnych. Człowiekowi wystarczy średni poziom materialny. Nędza to prawdziwa żyć na tej ziemi. Im więcej człowiek pragnąłby się uduchowić, tym więcej życie obecne staje mu się gorzkie; lepiej bowiem odczuwa i jaśniej widzi braki ludzkiego zepsucia. 

Prawdziwie wielką nędzą i utrapieniem dla człowieka pobożnego jest jeść, pić, czuwać, spać,odpoczywać, pracować i podlegać pozostałym życiowymkoniecznościom. Chciałby on być od tego wszystkiego wyzwolony i wolny od wszelkiego grzechu. Spore to bowiem obciążenie dla człowieka wewnętrznego – potrzeby ciała na tym świecie. Stąd też prorok prosi pobożnie o to, by mógł być wolnym od tychże potrzeb, słowami: „Wyrwij mię, Panie, od potrzeb moich” (Ps 24, 17). 

Lecz biada tym, którzy nie poznają swojej nędzy, a jeszcze bardziej – tym, którzy kochają to nędzne i zniszczalne życie. Niektórzy bowiem tak dalece przywiązani są do tego życia, chociaż mają tu tylko rzeczy niezbędne przez pracę czy żebractwo, że gdyby mogli zawsze tu żyć – nic by ich nie obchodziło Królestwo Boże. 

O, szaleni i niewiernego serca, zanurzeni tak głęboko w rzeczach tej ziemi, że w niczym innym jak tylko w tym, co ciała dotyczy, smakują. Nieszczęśni, dopiero na końcu ciężko odczują, jak znikome było to, co ukochali, i jaką nicością. Święci Boży zaś i wszyscy oddani przyjaciele Chrystusa nie zważali na to, co podobało się ciału, ani na te rzeczy, które w tym czasie były w rozkwicie, lecz cała ich nadzieja i dążenie wzdychały u dobrom wiecznym. Całe ich pragnienie było niesione w górę do rzeczy niewidzialnych, które miały być im przeznaczone, aby miłość rzeczy widzialnych nie ściągnęła ich na sam dół. 

Nie trać, bracie, ufności, że dokonasz postępu w rzeczach duchowych. Jeszcze jest czas. Dlaczego chcesz odkładać na później twoją decyzję? Powstań, natychmiast zacznij i mów: „Teraz jest czas czynu, teraz czas walki, teraz dogodny czas poprawy”. Gdy się źle czujesz i jesteś strapiony, to wówczas jest czas zdobywania zasług. Trzeba ci przejść przez ogień i wodę, zanim przybędziesz na miejsce ochłody (Ps 6, 12). Jeśli nie zastosujesz wobec siebie siły, nie pokonasz wady. Jak długo nosimy to kruche ciało, nie możemy być bez grzechu ani żyć bez zniechęcenia i bólu. 

Wolelibyśmy spokój od wszelkiej nędzy, lecz ponieważ przez grzech utraciliśmy  niewinność, utraciliśmy także prawdziwą szczęśliwość. Winniśmy przeto kierować się mądrością i oczekiwać Bożego miłosierdzia, aż przeminie ta nieprawość (Ps 67, 2), a śmiertelność zostanie pochłonięta przez życie. O, jak wielka słabość ludzka, która zawsze skłonna jest do wad! Dziś spowiadasz się ze starych grzechów, a jutro znów je popełniasz. Teraz postanawiasz unikać zła, a za godzinę postępujesz, jakbyś nic sobie nie postanawiał. Słusznie zatem możemy się upokarzać i nigdy nie rozumieć o sobie czegoś wielkiego. Tak bowiem słabi i niestali jesteśmy. 

Szybko bowiem można stracić przez niedbalstwo to, co z wielkim tylko trudem zostało zdobyte za łaską Bożą. Co z nami stanie się kiedyś na końcu dni naszych, jeśli już od zarania stajemy się oziębli? Biada nam, jeśli tak chcemy skłaniać się ku spoczynkowi, jakby już był pokój i bezpieczeństwo, kiedy nie widać ani śladu prawdziwej świętości w naszym postępowaniu. Dobrze byłoby, gdybyśmy jeszcze raz zostali pouczeni, jak dobrzy nowicjusze, o najlepszych obyczajach, jeśli byłaby nadzieja na poprawę i większy duchowy postęp w przyszłości.

RACHUNEK SUMIENIA O. STANISŁAWA BIELA SJ

Bóg jest przy tobie tutaj i teraz. Patrzy na ciebie z miłością. Prowadził cię dzisiaj i troszczył się o ciebie. Proś Go, aby pomógł ci dostrzec to wszystko, co dzisiaj dla ciebie uczynił.

I. Wdzięczność 
Uświadom sobie, że wszystko jest darem Boga. Cały stworzony świat, każdy człowiek, wszystkie dobra duchowe i materialne, także ty – twoja historia i przyszłość, dobre i ciemne strony osobowości i życia, radości i cierpienia… Podziękuj Bogu za nie. W każdym z nich jest myśl, serce i miłość Boga. 

II. Prośba o światło 
Poproś teraz o światło otwartych oczu i serca, byś mógł dostrzec, w jaki sposób odpowiedziałeś na natchnienia i prowadzenie Pana Boga. Są sfery życia, które są dla ciebie dostępne, inne jednak mogą być przed tobą zakryte. 
Poproś Ducha Świętego o odkrycie prawdziwych motywów twoich postaw, zachowań i działań.

III. Poruszenia 
Spróbuj teraz spojrzeć na swe życie Bożymi oczami, wniknij w swoje serce. Bóg przebywa w tobie również (a może przede wszystkim) w twojej uczuciowości. Przyjrzyj się więc przez chwilę uczuciom, jakie ci dziś towarzyszyły. Zwróć uwagę także na twoje postawy, motywy działania i zastanów się nad ich źródłami. Jak wyglądały twoje relacje? Czego cię nauczyły?

IV. Przepraszam 
Uświadom sobie, że nie zawsze byłeś wierny Bogu, swemu powołaniu, ważnym wartościom i ideałom. Mimo dobrej woli i szczerych chęci mogłeś kogoś zawieść i zranić. Przeproś Ojca niebieskiego za popełnione zło. Pan Bóg akceptuje cię i otacza swoim ramieniem, mimo twej grzeszności i słabości. On cię kocha i zbawia. Wyraź z wiarą twoje pragnienie przemiany i życia z czystym sercem. Poproś, by towarzyszyła ci świadomość, że „wszystko możesz w Tym, który cię umacnia” (por. Flp 4, 13). Wtul się w Jego ramiona i poczuj radość płynącą z Jego przebaczenia.

V. Zaufanie 
Na koniec modlitwy posłuchaj Maryi, która cię zaprasza, byś zawsze był wierny Jej Synowi. Zwróć przez chwilę swoje serce ku przyszłości. Popatrz na nią jak na nowy dar i szansę. Nie licz tylko na siebie, ale zaufaj Duchowi Świętemu. On może wyzwolić w tobie nowe pragnienia, możliwości i siły, jeśli pozwolisz Mu działać. Może sprawić, że mimo kolejnych błędów, spojrzysz w przyszłość oczami miłości.
Jeśli chcesz, możesz również uczynić jakieś małe postanowienie. Może to być dobre słowo, uśmiech, mały gest, wyraz empatii… 

Modlitwa o Pogodę Ducha
„Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego”