Dziś wspominamy świętego, o którym z pewnością wielu, chociażby tylko słyszało – ojca Pio z Pietrelciny.
Jego życie, gdyby odnieść się do najważniejszych encyklopedycznych faktów zamknęłoby się w kilku zdaniach. Francesco Forgione urodził się w 1887 na południu Włoch. Był synem ubogiego rolnika. Szukający samotności szesnastolatek został kapucynem. Otrzymał imię zakonne Pio. Odbył studia filozoficzno-teologiczne, a w 1910 otrzymał święcenia kapłańskie. Ponieważ był chorowity został zwolniony ze służby wojskowej.
Od 1916 roku aż do śmierci we wrześniu 1968 przebywał w San Giovanni Rotondo. Te lata spędzone w jednym domu zakonnym były wypełnione mistyczną głębią życia duchowego, ale i doświadczeniem ogromnego cierpienia.
Kiedy przyglądniemy się wybranym zawołaniom z litanii do św. Ojca Pio, możemy zobaczyć kogo Niebo nam posłało. Więc…
„Gorliwy kapłanie Chrystusa” – kiedyś ojciec Pio powiedział, że
„Świat mógłby nawet istnieć bez słońca, lecz nie mógłby istnieć bez Mszy świętej”.
Wielu chciało uczestniczyć w Eucharystii przez niego sprawowanej, a on już od drugiej w nocy przygotowywał się, by stanąć przy ołtarzu o piątej rano.
„W ciele swoim noszący znamiona męki Zbawiciela” –
stygmaty pojawiły się pierwszy raz w 1910 roku, a od 1918 roku był nimi naznaczony stale. „Czułem, że umieram”, tak mówił o. Pio o bólu w chwili ich otrzymania. Rany na stopach, dłoniach i w boku, zniknęły zaraz po śmierci nie pozostawiając żadnej blizny.
„Niezmordowany w jednaniu grzeszników z Bogiem.”
Zapytany o, to co jest jego misją o. Pio miał odpowiedzieć „jestem spowiednikiem”. Kilkanaście godzin dziennie spędzał w konfesjonale. Zaglądał w dusze penitentów. Znał ich myśli i intencje. Kazał czekać, odsyłał, przynaglał, zachęcał. Był surowy i łagodny… zawsze wiedział. Tak wielu chciało się u niego wyspowiadać, że trzeba było rezerwować miejsce.
„Nauczycielu modlitwy garnących się do Chrystusa”
o. Pio mówił „podajcie mi moją broń”, a miał na myśli różaniec. Odmawiał go wiele razy – dniem i nocą. Dla niego był „cudownym darem Maryi dla ludzkości…” Ponadto dziś świat oplata sieć Grup Modlitwy Ojca Pio. Działają w 34 krajach, a jest ich ponad dwa tysiące.
„Opiekunie cierpiących”
Po wielokroć za pośrednictwem o. Pio dokonywały się uzdrowienia. Tysiące szukały jego wsparcia, nawet biskup Karol Wojtyła. A jak sam o. Pio mówił:
„To nie ja uczyniłem cud. Ja tylko modliłem się za ciebie. Uleczył cię Pan Bóg!”.
Co więcej jego troska o chorych doprowadziła do budowy w pobliżu klasztoru Domu Ulgi w Cierpieniu. Obecnie ogromnego kompleksu szpitalno-naukowego. Przewija się przez niego nawet 60 tys. potrzebujących rocznie.
„Cieszący się nadprzyrodzonymi darami” –
Stygmaty, bilokacja, uzdrowienia, a nawet przywrócenie do życia, liczne nawrócenia, dar jasnowidzenia, zapach fiołków czy róż… Po wielokroć o. Pio przynosił światu znaki Bożej miłości. Ten skromny kapucyn, został beatyfikowany w 1999, a kanonizowany w roku 2002.