Poza gałązką palmową, z którą obaj są przedstawiani w ikonografii, symbolem męczeństwa, łączą ich nie tylko czas i okoliczności, w jakich przyszło im dbać o wyznawców Chrystusa, ale jednakowe podejście do pewniej bardzo ważnej kwestii. Co uczynić z kimś, kto ze strachu wyparł się wiary? A, że mówić będziemy o czasach prześladowań chrześcijan w okresie cesarstwa rzymskiego, musimy być świadomi, że lęku przed nimi i śmiercią w męczarniach doświadczało wielu. A stosowana dziś praktyka sakramentu pokuty nie istniała.
Pierwszy z naszych patronów urodził się prawdopodobnie ok. roku 200. Pochodził z rodu Cornelia. Nie mamy informacji o jego dzieciństwie, młodości czy też drodze do Boga. Natomiast, wiemy, że w oczach ludu był pokorny, roztropny i łagodny, a w Kościele przeszedł kolejne etapy służby, aż do wyboru na biskupa Rzymu. Niestety wybrano też antypapieża, prezbitera Nowacjana, co oczywiście wprowadzało poważne zamieszanie.
Sytuacja była tym bardziej trudna, że w wyniku rozpętanych przez cesarza Decjusza prześladowań wielu odeszło od Boga, a po ustaniu represji chciało wrócić na łono Kościoła. Rygoryści nie widzieli możliwości ponownego przyjęcia upadłych tzw. lapsi. Natomiast papież Korneliusz wskazywał, że jest to możliwe pod pewnymi warunkami. Ostatecznie, na synodzie zwołanym do Rzymu przeciwnik Korneliusza został potępiony i wykluczony z Kościoła, a i w sprawie lapsi przyjęto poglądy papieża.
Korneliusz kierował Kościołem do śmierci w roku 253. Wiemy, że w okresie jego pontyfikatu gmina chrześcijan w Rzymie liczyła ok. 10 tysięcy wiernych, a posługiwało im ok. 50 kapłanów. Kiedy jednak kolejna epidemia spustoszyła Wieczne Miasto, to właśnie wierzących w Chrystusa uznano za winnych zarazy. Ofiarą prześladowań padł również papież. Co do okoliczności w jakich zakończył życie istnieją pewne rozbieżności – zginął śmiercią męczeńską być może w trakcie napadu na dom modlitwy albo na wygnaniu, gdzie źle go traktowano.
Nasz drugi patron, pochodził z Kartaginy. Urodzony ok. 210 roku w pogańskiej arystokratycznej rodzinie korzystał z życia jakie tylko mogli wieść młodzieńcy zamożni i z senatorskiego rodu. Czas nawrócenia przyszedł w 246 roku. Dojrzały mężczyzna pod wpływem kapłana Cecyliusza porzucił „złe nałogi” i rozpoczął pokutę. Stał się przykładem dla innych i choć próbował uciec przed przyjęciem woli chrześcijan z Kartaginy, został biskupem.
Z wielkim zaangażowaniem zabrał się do pracy duszpasterskiej. Jednakże musiał zmierzyć się z kolejną falą prześladowań i przez kilka lat w ukryciu realizował powierzoną mu misję. A kiedy już mógł wrócić do Kartaginy, to jedną z zasadniczych kwestii, które trzeba było określić był stosunek Kościoła do tych, którzy z obawy przed utratą zdrowia, majątku czy życia pokłonili się pogańskim bożkom. W odniesieniu do tzw. „upadłych” Cyprian podzielał poglądy papieża Korneliusza. Powrót „tak”, ale pod pewnymi warunkami. Do tej kwestii odniósł się w swoich pismach.
Kres posługi pasterskiej Cypriana, szczególnie zasłużonego dla Kościoła Afryki Północnej, nadszedł, gdy w Rzymie przenoszono relikwie papieża Korneliusza. „Bogu niech będą dzięki” powiedział, kiedy usłyszał wyrok, który wykonano we wrześniu 258 roku. Biskup Kartaginy – ścięty mieczem – padł ofiarą prześladowań zarządzonych przez cesarza Waleriana. Obaj nasi patroni wymieniani są w Kanonie rzymskim.