7 listopada
Pan Bóg prowadzi nas do siebie swoimi drogami. Często realizuje nasze pragnienia i pomysły inaczej niż to sobie zakładaliśmy. To, jednak, co najważniejsze to słuchać Go i naśladować.
Pan Bóg prowadzi nas do siebie swoimi drogami. Często realizuje nasze pragnienia i pomysły inaczej niż to sobie zakładaliśmy. To, jednak, co najważniejsze to słuchać Go i naśladować.
Przyjrzymy się dziś postaci o. Antoniego Baldinucciego, jezuity, misjonarza ludowego, gorliwego apostoła. Należał do grupy jezuickich świętych mówców i kaznodziejów, którzy pod koniec XVII i na początku XVIII wieku z gorliwością i sukcesem głosili Chrystusa we Włoszech.
Antoni Baldinucci urodził się 19 czerwca 1665 roku we Florencji. Był synem pisarza i historyka Filippo Baldinucciego. Antoni uczył się w kolegiach jezuickich, ale od młodości czuł powołanie do zakonu dominikanów. Jego ojciec starał się go odwieść od tych zamiarów, ponieważ bardzo się przejął przepowiednią pewnej zakonnicy, która cieszyła się sławą „świętości" i zapowiadała, że chłopiec zostanie świętym i jezuitą. Młody Antoni
„odprawił Ćwiczenia duchowne, znalazł potwierdzenie swoich pragnień, ale nieoczekiwanie uświadomił sobie jasno i bez żadnych wątpliwości, że jego powołaniem są jezuici”.
Wstąpił do nowicjatu w Rzymie, w 1681 roku. Odbył studia i przyjął święcenia kapłańskie w roku 1695. Był słabego zdrowia i kilkakrotnie musiał przerywać naukę. Chciał udać się na misje zagraniczne, ale i tu opatrzność zadziałała inaczej. Był zbyt słabego zdrowia i nie mógł tego zrobić.
„Czuł niechęć do misji ludowych, a po ukończeniu studiów został do nich przeznaczony”.
Poświęcił im całe swoje życie. Rozpoczął w 1697 roku w Viterbo. Potem za swoją bazę obrał Frascati. W swojej praktyce misjonarza ludowego przyjął metodę innego sławnego misjonarza ludowego, o. Segneriego, ale ją trochę zmodyfikował. Zrezygnował ze spektakularnego wejścia kaznodziei. Wchodził do kościoła, gdzie miał przemawiać niemal niezauważony. Długi czas spędzał na modlitwie. Potem wstawał energicznie, aby przemówić do tłumów.
„To była tajemnica jego sukcesów, a raczej czego dokonywała łaska za jego pośrednictwem. Prowadził bardzo surowy tryb życia, jadł niewiele, znaczną część nocy spędzał na modlitwie, a spał trzy godziny na podłodze. Podróże odbywał zawsze pieszo i boso, z niewielkim bagażem na plecach lub przywiązanym do pielgrzymiego kija."
Chociaż miał niezwykle łagodne usposobienie, jego słowo przypominało ogień. Mówił o Bogu sprawiedliwym i pełnym dobroci. Głosił odwieczne prawdy z mocą, zdobywając serca słuchaczy. Jeszcze dzisiaj, po trzech wiekach, wspomina się o nim w wioskach, gdzie prowadził misje: tu głosił słowo Boże Antoni Baldinucci…
Zawsze towarzyszył mu obraz Matki Bożej Ucieczki grzeszników. To Ona przemieniała serca. Jej przypisywał gromadzenie ogromnych rzesz przystępujących do komunii generalnej: trzydzieści tysięcy, a pewnego razu nawet sześćdziesiąt tysięcy. Najświętsza Maryja Panna Misjonarka i ojciec misjonarz szli na czele procesji liczącej nawet pięć tysięcy osób, gdy po zakończeniu misji w jednej wiosce udawali się do następnej.
Jego Madonna Misjonarka stała się sławna do tego stopnia, że uważał, iż zasługuje na koronację”. To było jednak trudne, ponieważ koronowane obrazy znajdują się zwykle w jakimś jednym miejscu. Ostatecznie jednak papież Klemens XI wyraził zgodę na koronację i kardynał Albani 7 lipca 1717 roku uroczyście koronował obraz Maryi Panny Misjonarki o. Baldinucciego.
Wkrótce potem i sam o. Antoni otrzymał swoją koronę. Zmarł w Pofi 7 listopada 1717 roku patrząc na obraz ukoronowanej Misjonarki, przyniesiony do jego łoża. Miał 52 lata. Pochowano go w rodzinnej Florencji. Beatyfikował go 23 kwietnia 1893 roku papież Leon XIII.
o. Paweł Kosiński SJ
Chciałbym żyć dobrze! Chcę pozostawić po sobie dobry ślad w życiu innych ludzi! Ale jak tego dokonać? Gdzie znaleźć inspirację i środowisko, które by mi pomogło chcieć dużo i sięgać po to, co dalej i więcej? Mamy potężnych orędowników. Ich życie i doświadczenia to kopalnia inspiracji i rzeczywistej duchowej energii na codzienną wędrówkę człowieka. Modlitwa w drodze codziennie prezentuje „Patrona dnia”, którego postać jest wpisana do katolickiego kalendarza liturgicznego. Posłuchaj tych opowieści, podziwiaj postacie twoich orędowników i daj się pociągnąć do dobra. Naprawdę warto!