6 listopada
Pochodził ze znamienitej rodziny frankońskiej. Jego ojcem chrzestnym miał być sam król Chlodwig I. Ćwiczył się w rycerstwie, ale ostatecznie stał się pustelnikiem.
Pochodził ze znamienitej rodziny frankońskiej. Jego ojcem chrzestnym miał być sam król Chlodwig I. Ćwiczył się w rycerstwie, ale ostatecznie stał się pustelnikiem.
Jego sława rozniosła się po całej ówczesnej Europie. Był jednym z najpopularniejszych świętych średniowiecza. Jego kult był żywy także w Polsce, o czym świadczy krypta świętego w katedrze wawelskiej w Krakowie, gdzie byli chowani polscy władcy. Był czczony przede wszystkim przez prosty lud. Dzisiaj powiemy o św. Leonardzie, pustelniku.
Urodził się w Galii, około roku 466. Ojciec chciał mu zapewnić odpowiednie wykształcenie i wysłał go do Reims, do znanej szkoły biskupa św. Remigiusza.
Potem Leonard trafił na dwór króla Chlodwiga I i zaczął kształcić się w rzemiośle rycerskim. Przed ważną bitwą z Alemanami w 496 roku, Chlodwig obiecał, że jeśli Bóg im pobłogosławi, to przyjmie chrzest. Tak się też stało. Po wygranej bitwie władca wraz z trzema tysiącami swojego wojska dał się ochrzcić. Chrzest przyjął także wtedy Leonard, a król miał być jego ojcem chrzestnym.
Leonard miał wielkie poważanie na dworze króla. Odznaczał się wielkim współczuciem dla ubogich. Dbał o więźniów i wielokrotnie wstawiał się za nimi u króla. Panowało powszechne przekonanie wśród ludu o jego świątobliwym życiu. Sam Leonard postanowił się jednak wycofać całkowicie z życia na dworze i wstąpił do klasztoru w Micy. Tam złożył śluby zakonne, ale po kilku latach postanowił udać się na pustelnię w lasach w okolicach Limoges.
Żył w skrajnym ubóstwie, żywiąc się tym, co mógł znaleźć w lesie. Całymi dniami modlił się i kontemplował. Szybko rozchodziła się jego sława i coraz więcej ludzi przychodziło, aby szukać u niego pouczenia i modlitewnego wsparcia.
Pewnego razu, w tamtych stronach, przebywał na polowaniu król Chlodwig. Dowiedział się, że królowa ma rodzić, i że zagrożone jest życie jej i dziecka. Poprosił Leonarda o modlitwę. Dzięki temu wstawiennictwu bóle królowej ustały i szczęśliwie urodziła zdrowe dziecko. Król chciał wynagrodzić pustelnika, ale ten
powiedział, żeby dar został przekazany biednym. Odmówił także przyjęcia biskupstwa. Zgodził się jednak, żeby król ofiarował mu cały las, gdzie była pustelnia. Leonard nazwał tę darowiznę Nobiliacum, jako że była darem szlachetnego króla. Święty wystawił w lesie kościół Najświętszej Maryi Panny.
Do pustelni św. Leonarda napływali pątnicy z odległych zakątków Europy, prosząc go o wstawiennictwo. Dzięki swojej modlitwie miał wielu uzdrowić, innym przynieść ukojenie w bólu, przywrócić wolność więzionym i trzymanym w niewoli. Kiedy w pustelni brakowało wody, w cudowny sposób pojawiło się źródełko, z którego mógł korzystać on sam i pątnicy.
Z czasem zaczął gromadzić uczniów i założył klasztor. Był niezwykłym kaznodzieją. Miał dar nakłaniania słuchających do życia w ubóstwie i poświęcenia się służbie potrzebującym. Bardzo rzadko opuszczał klasztor, aby głosić Chrystusa tam, gdzie go poproszono, a po spełnieniu zadania natychmiast wracał.
Leonard zmarł 6 listopada około roku 559. Pochowany został w przyklasztornym kościele. Jego grób od razu stał się miejscem pielgrzymek i cudów. Św. Leonard jest wzywany jako patron dobrego porodu, więźniów, jeńców, chorych i zagrożonych napadem. Jego atrybuty to kajdany i łańcuchy jako znak wstawiania się za więźniami i skazanymi i przywracania im wolności.
Był jednym z najpopularniejszych świętych średniowiecznej Europy, także w Polsce. Jego kult jako patrona jeńców wojennych rozwinął się znacznie w czasie wypraw krzyżowych.
Kardynał Cezary Baroniusz w XVI wieku wpisał św. Leonarda do Martyrologium Rzymskiego.
o. Paweł Kosiński SJ
Chciałbym żyć dobrze! Chcę pozostawić po sobie dobry ślad w życiu innych ludzi! Ale jak tego dokonać? Gdzie znaleźć inspirację i środowisko, które by mi pomogło chcieć dużo i sięgać po to, co dalej i więcej? Mamy potężnych orędowników. Ich życie i doświadczenia to kopalnia inspiracji i rzeczywistej duchowej energii na codzienną wędrówkę człowieka. Modlitwa w drodze codziennie prezentuje „Patrona dnia”, którego postać jest wpisana do katolickiego kalendarza liturgicznego. Posłuchaj tych opowieści, podziwiaj postacie twoich orędowników i daj się pociągnąć do dobra. Naprawdę warto!