Najgorsze zaczęło się w 1914 roku, gdy Venustiano Carranza zdobył władzę. Jego oddziały wkroczyły do miasta Meksyk. Żołnierze wtargnęli do kościołów, rozrzucali po posadzce konsekrowane hostie, urządzali tańce, strzelali do tabernakulów i krzyży, a raz nawet do monstrancji z wystawionym Najświętszym Sakramentem”.
W 1917 roku promulgowano konstytucję, która jeszcze bardzie ograniczała prawa Kościoła. W 1924 roku „zamknięto szkoły katolickie, zostawiając tysiące dzieci na ulicy. Księżom zakazano spełniania kapłańskich posług. Arcybiskupa Meksyku postawiono przed sądem i oskarżono o zdradę ojczyzny. Żołdacy parodiowali procesje religijne, ubierając się w zakonne habity, wykrzykując obsceniczne i bluźniercze hasła”.
Wtedy też wprowadzono świeckie szkolnictwo, zakazano krytykowania władzy, kult religijny w kościołach był sprawowany pod specjalnym nadzorem, znacjonalizowano wszystkie budynki kościelne. Biskupi w takiej sytuacji zdecydowali, że „od 31 lipca 1926 roku zawiesza się we wszystkich świątyniach Republiki kult publiczny, wymagający obecności kapłana. Świątynie nie będą zamknięte, aby wierni mogli się w nich modlić, ale kapłani odpowiedzialni za nie wycofają się z nich”.
Właśnie wtedy, w uroczystość św. Ignacego Loyoli, o. Michał Augustyn Pro, jezuita, nasz dzisiejszy patron, „odprawił ostatnią publiczną Mszę. Tabernakula pozostały puste, przestały się świecić lampki przed Najświętszym Sakramentem, zamilkły dzwony…”
Michał Pro urodził się w 1891 roku. Był najstarszym synem z czwórki rodzeństwa. Był elokwentny i dowcipny, lubił żartować, rozmowami zabawiał całe towarzystwo.
Gdy miał piętnaście lat, zaczął pomagać ojcu w biurze w kopalni w Guadalupe. Lubił rozmawiać z górnikami. „Nauczył się grać na gitarze i mandolinie, a także śpiewać popularne piosenki”. Miał talent mima. Był duszą towarzystwa.
W wieku dwudziestu jeden lat wstąpił do nowicjatu jezuitów. Dwa lata później nowicjat jezuitów został rozproszony, a Michał udał się do Los Gatos w Kaliforni, gdzie jezuici amerykańscy mieli dom formacyjny. Nie mogąc przebywać w Meksyku, całą formację zakonną odbył za granicą. Studiował w Hiszpanii i Belgii, praktykę duszpasterską odbywał w Nikaragui.
Do Meksyku wrócił 1 lipca 1926 roku. Jak wspomina:
„jeszcze nieco oszołomiony po podróży, zacząłem niekończącą się serię prac duszpasterskich. Mój konfesjonał był oblężony… Zaczęły się kazania, konferencje, rozmowy”.
31 lipca zaczął się „bojkot generalny". O. Michałowi przybywało zajęć duszpasterskich.
"Spowiadał, odprawiał po kryjomu Msze, rozdzielał codziennie od dwustu do trzystu komunii”
prowadził kierownictwo duchowe i udzielał rekolekcji. Organizował też pomoc charytatywną potrzebującym. Z czasem stał się człowiekiem najbardziej poszukiwanym przez policję. Aresztowano go 18 listopada 1927 roku pod pretekstem udziału w spisku na prezydenta. O. Michał zdecydowanie zaprzeczył, by w nim brał udział. Został skazany na śmierć przez rozstrzelanie.
Na miejsce egzekucji szedł spokojnie. Poprosił o chwilę na modlitwę.
„Uklęknął, przeżegnał się powoli, skrzyżował ręce na piersi, ucałował krzyż i przez kilka chwil się modlił. Potem wstał, nie pozwolił sobie założyć opaski na oczy… Trzymając w prawej ręce krzyż, a w lewej różaniec, rozwarł ramiona w formie krzyża”
i powiedział:
„Przebaczam z całego serca moim nieprzyjaciołom. A następnie wykrzyknął… Niech żyje Chrystus Król! Rozległy się strzały. Ojciec upadł z rozkrzyżowanymi rękami. Sierżant dowodzący plutonem podszedł i dobił go jednym strzałem. Była godzina 10.36 rano, 23 listopada 1927 roku”.
Beatyfikował go w 1988 Jan Paweł II.