22 marca
Dzisiaj powiemy o świętym bracie, jezuicie, Mikołaju Owenie, który oddał życie za wiarę w czasie prześladowania katolików w Anglii. Był jednym z dwudziestu trzech jezuitów, którzy zostali zamęczeni za wiarę w latach 1581 i 1679.
Dzisiaj powiemy o świętym bracie, jezuicie, Mikołaju Owenie, który oddał życie za wiarę w czasie prześladowania katolików w Anglii. Był jednym z dwudziestu trzech jezuitów, którzy zostali zamęczeni za wiarę w latach 1581 i 1679.
Urodził się około roku 1550 w Oxfordshire. Był jednym z pierwszych anglików, którzy stali się jezuitami. Do zakonu wstąpił jako brat zakonny przed rokiem 1580. Był niskiego wzrostu, kulawy, czasami gadatliwy, ale też potrafiący milczeć, kiedy trzeba było. Był utalentowanym cieślą.
Dla katolików w Anglii był to czas prześladowań. Jezuici byli na pierwszej linii obrony, działali w ukryciu. Umiejętności brata Mikołaja okazały się bardzo przydatne. Jako cieśla, umiał przygotować doskonałe kryjówki w domach ukrywających ich katolików. Nawet prześladowcy wyrażali się z uznaniem o tych kryjówkach. Sir Henry Bromley, szeryf hrabstwa, tak o nich pisał: „tak genialne i z taką sztuką zbudowane, że trzeba było niezwykle się wysilić, żeby je znaleźć”.
Mikołaj budował kryjówki z wielka starannością. Nie było dwóch takich samych, żeby odkrycie jednej nie prowadziło do następnych. Budował je sam, bez niczyjej pomocy. Zwykle pracował nocą. Nikt go nie widział, bo nie ufał nikomu. Także wśród służby w rodzinach katolickich byli szpiedzy.
Kryjówki były solidne i trwałe, trudne do zlokalizowania, nawet opukując ściany. Niektóre były umieszczone wewnątrz pierwszej. Kiedy odkryto tę pierwszą, nie podejrzewano, że dalej jest następna. Nie wszystkie zostały znalezione. Niektóre odkryto znacznie później, jedną w 1870 roku, a inną nawet dopiero w 1927 roku. Dzisiaj te kryjówki stanowią historyczną ciekawostkę. Udostepniono je zwiedzającym, ale jest to też relikwia wiary poprzednich pokoleń.
Kilku jezuitów, miedzy innymi prowincjał Garnet, ojciec Oldcorne, bracia Owen i Ashley, ukrywali się w Hinlip Hall, w domu Thomasa Habingtona. W domu było więcej niż tuzin kryjówek przygotowanych przez brata Owena, a był to tylko jeden z dwudziestu domów, jakie brat Mikołaj urządził.
20 stycznia 1606 roku szeryf Bromley pojawił się z setką uzbrojonych żołnierzy, żeby aresztować jezuitów ukrywających się w domu. Mieli donos i pewność, że prowincjał wraz z innymi jezuitami jest w domu. Przeczesali każdy zakamarek, ale nie byli w stanie nikogo znaleźć.
Po czterech dniach bracia Owen i Ashley sami się ujawnili podając się za ojców i myśląc, że w ten sposób ich uratują. Ale wybieg się nie udał. Pozostałych jezuitów znaleziono dopiero po siedmiu dniach po bardzo dokładnym przeszukaniu całego domu. Brat Owen był już wcześniej dwukrotnie aresztowany, ale udawało mu się wyjść na wolność. Trzeci raz był już ostateczny.
W więzieniu Tower był wielokrotnie torturowany z niesłychanym okrucieństwem. Nie załamał się. Nie doczekał jednak skazania na śmierć. Zmarł z powodu tortur. Nie powinien był być w ogóle torturowany, ale prześladowcy nie zważali na to, byleby pozyskać informacje o innych jezuitach ukrywających się. Miał przepuklinę, i z powodu tortur wnętrzności wychodziły mu za zewnątrz. Dlatego prześladowcy owinęli go metalową obręczą, ale tortury były tak gwałtowne, że wnętrzności wyszły na zewnątrz i rozerwały się. Umarł pośród nieopisanych cierpień.
„Umarł tak cicho, jak żył. Pozostały jego kryjówki – będące milczącymi modlitwami. Okrutna śmierć położyła kres jego ukrytemu życiu”
(Margaret Waugh).
o. Paweł Kosiński SJ
Chciałbym żyć dobrze! Chcę pozostawić po sobie dobry ślad w życiu innych ludzi! Ale jak tego dokonać? Gdzie znaleźć inspirację i środowisko, które by mi pomogło chcieć dużo i sięgać po to, co dalej i więcej? Mamy potężnych orędowników. Ich życie i doświadczenia to kopalnia inspiracji i rzeczywistej duchowej energii na codzienną wędrówkę człowieka. Modlitwa w drodze codziennie prezentuje „Patrona dnia”, którego postać jest wpisana do katolickiego kalendarza liturgicznego. Posłuchaj tych opowieści, podziwiaj postacie twoich orędowników i daj się pociągnąć do dobra. Naprawdę warto!