Święty Sofroniusz, bo o nim mowa urodził się w 550 roku w Damaszku. Pochodził z arystokratycznej rodziny. Był doskonale wykształcony – studiował filozofię i rozwijał umiejętności z zakresu retoryki, której również był nauczycielem. Ale z czasem okazało się, że to, co rzeczywiście może dać poczucie spełnienia intelektualnego niekoniecznie daje poczucie pełni życia. I żeby tej pełni doświadczyć, znaleźć drogę zgodną z Bożą wolą, Sofroniusz wyruszył do Palestyny, by zostać mnichem. Przebywał między innymi w słynnym klasztorze św. Teodozego. Później udał się do Egiptu, gdzie doszło do spotkania z patriarchą Aleksandrii, św. Janem Jałmużnikiem.
Ten etap życia naszego patrona jest związany z Janem Moschosem, świętym, którego dziś wraz z Sofroniuszem wspomina kościół prawosławny. Jan Moschos, bizantyjski mnich i hagiograf, był nauczycielem Sofroniusza. Wspólna, wieloletnia wędrówka, a właściwie pielgrzymka od klasztoru do klasztoru, sprawiła, że powstało dzieło pt. „Łąka”, dedykowane właśnie Sofroniuszowi, a będące zbiorem opowieści dotyczących życia monastycznego. Ponadto wraz z Moschosem przygotowali życiorys wspomnianego wcześniej św. Jana Jałmużnika.
W 619 roku Sofroniusz dotarł do Rzymu, a następnie wrócił do Ziemi Świętej, w której Persowie wcześniej zniszczyli wszystkie kościoły. Powracający mnich zamieszkał ponownie w klasztorze św. Teodozego nieopodal Betlejem, czyli tam, gdzie kiedyś składał śluby.
W 634 roku, po śmierci św. Modesta, który był patriarchą Jerozolimy, biskupi i lud zadecydowali, że nasz patron otrzyma tę godność. Sofroniusz sprawował swoją funkcję powierzając się szczególnie Niepokalanej, o niej głosił homilie i pisał pisma. Ponadto, poza troską o codzienność powierzonego mu Kościoła, musiał się zmierzyć z herezją, którą szerzył patriarcha Konstantynopola, Sergiusz. Trudność zmagania się ze zwolennikami monoteletyzmu tkwiła w tym, że nawet cesarz opowiedział się za nauczaniem patriarchy Sergiusza. Jego błędne poglądy podzielał również patriarcha Aleksandrii. Sprzymierzeni przełożeni Kościoła doprowadzili nawet do tego, że to naszego dzisiejszego patrona piętnowano jako heretyka. Sofroniusz nie ugiął się, walczył z tymi, którzy przekonywali, że Chrystus miał tylko jedną wolę – tę Bożą – a nie obie: Bożą i ludzką. Jak walczył? Otóż przydatnym orężem była głęboka wiedza teologiczna. Sofroniusz napisał list synodalny do patriarchy Sergiusza, w którym wyłożył naukę Kościoła, i ów list jest jednym z ważniejszych jego pism. Ponadto zebrał około 600 cytatów, które świadczyły o tym, że Ojcowie Kościoła przekonani są, że Chrystus ma dwie wole – Boską i ludzką. Dzieło „Florilegium” w 10 lat po śmierci naszego patrona wykorzystano na synodzie laterańskim, który potępił herezję monoteletów.
Sofroniusz zmarł 11 marca 638 roku. Ale zanim odszedł zdołał jeszcze, ów niemal dziewięćdziesięcioletni patriarcha, wyprosić u kalifa Omara, którego wojska zajęły Ziemię Świętą, aby nie dręczono chrześcijan.
Sofroniusz zwany Sofistą pozostawił po sobie, oprócz wspomnianych wcześniej dzieł, „Pochwałę św. męczenników Jana i Cyrusa” oraz kazania, których zachowało się 12. Wiemy również, że był autorem pieśni i wierszy o charakterze religijnym – zachowały się 22 ody.