Ustawienia

Ulubione 0
Medytacje o 4 kobietach
1. Rut
0,00 / 0,00
1. Rut
2. Estera
3. Judyta
4. Sara

Medytacje o 4 kobietach

Żony, matki, córki czy kochanki. Jedne lśnią przykładem wierności i poświęcenia, inne knują misterne intrygi. Niektóre zajmują też wysoką pozycję w świecie mężczyzn, a czasem stają się ich ofiarami. Ale Bóg realizuje swoje zamysły właśnie na tych krętych ludzkich drogach. Autorzy odnoszą historie starotestamentalnych bohaterek do problemów współczesnych kobiet. Okazuje się bowiem, że rozterki biblijnych kobiet nie odbiegają zbytnio od dylematów osób, które dzisiaj szukają prawdy i pełnia życia. Medytacje pochodzą z audiobooka "Kobiety - między miłością a zdradą" autorstwa o. Stanisława Biela SJ i o. Krzysztofa Biela SJ. 

1. Rut
0,00 / 0,00
2. Estera
0,00 / 0,00
3. Judyta
0,00 / 0,00
4. Sara
0,00 / 0,00

I. RUT

I. NA OBCZYŹNIE

Historia związana z główną bohaterką Księgi Rut rozpoczyna się opowiadaniem o rodzinie Elimeleka, jego żony Noemi i ich dzieci. Jest ono dosyć smutne, naznaczone tragizmem głodu, migracji, poczucia obcości, bólu spowodowanego śmiercią najbliższych. W Betlejem, które oznacza „Dom Chleba”, nastaje czas głodu. Zmusza to Elimeleka i jego rodzinę do opuszczenia rodzinnej ziemi i wyruszenia „za chlebem” na obczyznę. Osiedlają się na ziemi Moabu. Moabici, którzy wywodzą się z kazirodczego związku Lota z jego starszą córką (por. Rdz 19, 37), są okazjonalnymi wrogami Izraelitów. Niedługo umiera Elimelek, a Noemi wraz z rodziną przez dziesięć lat żyje spokojnie w Moabie. Synowie biorą sobie za żony Moabitki, ale i oni po niedługim czasie umierają, nie pozostawiając po sobie potomstwa: W czasach, gdy rządzili sędziowie, nastał głód w kraju. Z Betlejem judzkiego wyszedł pewien człowiek ze swoją żoną i swymi dwoma synami, aby osiedlić się w ziemi Moabu. Nazywał się ten człowiek Elimelek, jego żona – Noemi, jego dwaj synowie – Machlon i Kilion. Byli oni Efratejczykami z Betlejem judzkiego. Przybyli na ziemię Moabu i tam zamieszkali. Elimelek, mąż Noemi, zmarł, a Noemi pozostała ze swymi dwoma synami. Oni wzięli sobie za żony Moabitki: jedna nazywała się Orpa, druga nazywała się Rut. Mieszkali tam około dziesięciu lat. Obaj – tak Machlon, jak i Kilion – również zmarli, a kobieta pozostała, przeżywszy obu swych
synów i swego męża (Rt 1, 1-5).

Można powiedzieć, że na placu boju pozostały tylko trzy bezbronne kobiety: Trzy kobiety pozostały same, jak drzewa ogołocone z liści, wyciągające ku niebu swe gałęzie z błaganiem o litość Tego, który wzbudza życie, pozwalając, by przychodziły kolejne wiosny (A.M. Cànopi). Noemi bardzo cierpiała zarówno duchowo, jak i psychicznie. Nie stać jej było na utrzymanie siebie ani swoich synowych. Ponadto, jako bezdzietna wdowa, narażona była na status człowieka przeklętego i odrzuconego. Wdowa w Biblii została wymieniona sto razy, stanowiąc archetyp smutku i opuszczenia. Samotna wdowa przedstawia sobą typowy obraz nieszczęścia i ubóstwa. Na jej niską pozycję społeczną wskazują grupy, z którymi się ją łączy: sieroty i cudzoziemcy. A Noemi jest również cudzoziemką, emigrantką, co jeszcze bardziej komplikuje jej sytuację życiową: Noemi, ogołocona ze wszystkiego, pozbawiona potomstwa, w obcej ziemi, czuje się przybita i jakby pozbawiona korzeni: nie ma powodu, by dalej żyć (A.M. Cànopi). Jedyne wyjście stanowi dla niej powrót do ziemi ojczystej. Pomocą w podjęciu takiej decyzji jest informacja, że w Betlejem skończył się już głód: Wyruszyła więc Noemi i z nią jej synowe, aby wrócić z ziemi Moabu, ponieważ usłyszała w ziemi Moabu, że Pan nawiedził swój lud, dając mu chleb (Rt 1, 6).

O ile dla Noemi życie na obczyźnie dobiega końca, o tyle rozpoczyna się ono dla jej synowej, Rut. Podczas gdy Orpa postanawia zostać, Rut pragnie opuścić swój rodzinny kraj i towarzyszyć teściowej w jej drodze powrotnej do domu. Decyduje się na taki krok, mimo że jest świadoma, iż czeka ją ciężkie życie. Decyduje się opuścić swoją ojczyznę i dom rodzinny, a nawet bogów. Być może decydujące znaczenie ma tutaj chęć rozpoczęcia nowego życia, wyrwania się z bólu i marazmu powstałego po stracie męża, potrzeba zmiany otoczenia, by nie żyć tylko przeszłością, lecz wyruszyć ku przyszłości, w nieznane.

Gdy obie kobiety docierają do Betlejem, wywołują swoim przybyciem wielkie poruszenie: Poszły we dwie, aż doszły do Betlejem. A gdy weszły do Betlejem, zawrzało o nich w całym mieście, a kobiety mówiły: «Więc to jest Noemi!» (Rt 1, 19). Obie kobiety już na wstępie stają się obiektem plotek. Noemi powraca do kraju można rzec w niesławie, ogołocona ze wszystkiego, bez nadziei na szczęśliwą przyszłość: Pełna wyszłam, a pustą sprowadził mnie Pan (Rt 1, 21). Rut natomiast jako cudzoziemka, kobieta pochodząca z wrogiego kraju, budzi zdziwienie a może nawet i lęk: W starożytności osoba obca była zawsze kimś budzącym trwogę. Bano się jej i podziwiano ją. Oczekiwano od niej, że oznajmi coś, czego jeszcze nie słyszano. Przypisywano jej nieznaną wiedzę, umiejętności, których nie posiadano. Czasami łączono z nią także obraz czarodziejki, która mogła wszystko zaczarować albo – w negatywnym znaczeniu – rzucić urok (A. Grün).

Współcześnie wiele kobiet decyduje się żyć na obczyźnie. Opuszczają dom, kraj rodzinny, szukają nowego, może lepszego życia. Odrywają się od tego, co utarte, schematyczne, nieraz skostniałe. Podejmują ryzyko, wyznaczają sobie nowe cele. Linda Jarosch tak pisze: Kobieta, która wyrusza na obczyznę, musi umieć być wierna sama sobie. Najpierw musi przywyknąć do myśli, że nikogo nie zna i że nikt jej nie zna. Musi wytrzymać z samą sobą, bo na początku nie będzie mogła się oderwać od siebie, idąc do sąsiadów albo do przyjaciół. W tym czasie szczególnie potrzeba jej poczucia własnej wartości, w przeciwnym razie straci oparcie w sobie samej i poczuje się zagubiona. Tęsknotę za przynależeniem do jakiejś grupy i za kontaktem odczuwa w tym czasie silniej niż kiedykolwiek dotąd. Ale ta sytuacja stanowi dla niej także impuls do otwarcia się i do poszukania kontaktu z obcymi ludźmi. Niektóre kobiety opowiadają, że potrafią w takiej sytuacji być niezwykle otwarte, inne z kolei czują, że są wtedy szczególnie wrażliwe, ponieważ z lękiem patrzą na to, jak inni na nie zareagują. Ale właśnie dzięki temu mogą wzrastać i nie uzależniać swojej wartości od reakcji innych na siebie. W podjętej decyzji o wejściu na obcy teren zawsze zawiera się szansa uwolnienia się od starych kompleksów i wyjścia ludziom naprzeciw. 


Pytania do refleksji i modlitwy:
• Czy doświadczam „obcości” wśród ludzi? Jak sobie z tym radzę?
• Jaki jest mój stosunek do cudzoziemców, do ludzi mi obcych?
• Czy potrafię wyjść poza utarte schematy?
• Czy stać mnie na odwagę pokonywania swoich kompleksów?
• Jak przeżywam poczucie samotności? Jakiej przynależności szukam?

II. KOCHAJ SWOJĄ TEŚCIOWĄ

Życie samotnych kobiet w czasach Noemi i Rut nie należało do najłatwiejszych. Bieda, ogołocenie, brak opiekuna wystawiał kobiety na liczne udręki. Może właśnie to staje się przyczyną pogłębienia się relacji między Noemi a jej synową Rut. Księga podkreśla mocną więź między kobietami, która pokonuje podziały religijne, kulturowe i społeczne. Los Rut związany jest z Noemi na całe życie. 

Noemi wyrusza w drogę powrotną do swego kraju. Idą z nią dwie synowe: Rut i Orpa. Noemi czuje się wypalona, jakby jej życie dobiegało końca. Nie ma już nadziei na potomstwo, na szczęśliwe życie rodzinne. Nie chce zatrzymywać przy sobie synowych, bo nie potrafi dać im już nic. Uznaje i docenia, jak wiele dla niej zrobiły, ale dalszą drogę chce przebyć sama. Czuje się dotknięta ręką Boga. Wyruszyła więc Noemi i z nią jej synowe, aby wrócić z ziemi Moabu, ponieważ usłyszała w ziemi Moabu, że Pan nawiedził swój lud, dając mu chleb. Wyszła z tej miejscowości, którą tam zamieszkiwała, obie jej synowe z nią, i wyruszyły w drogę powrotną do ziemi Judy. Powiedziała Noemi do obu swych synowych: «Odejdźcie, wróćcie każda do domu swej matki, a Pan niech postępuje z wami według swej dobroci, tak jak wy postępowałyście wobec zmarłych i wobec mnie! Niech Pan sprawi, abyście osiągnęły spokojne miejsce, każda w domu swego męża!» Ucałowała je, ale one zaczęły głośno płakać, mówiąc do niej: «Nie, my wrócimy z tobą do twego narodu». Noemi powiedziała: «Wróćcie, moje córki, czemu idziecie ze mną? Czyż mam jeszcze w swoim łonie synów, którzy mogliby zostać waszymi mężami? Wróćcie, córki moje, odejdźcie, jestem bowiem zbyt stara, aby wyjść za mąż. A jeślibym nawet powiedziała: mam nadzieję, że jeszcze tej nocy będę miała męża i zrodzę synów, to czyż czekałybyście na nich aż dorosną, czyż dla nich wyrzekłybyście się małżeństwa? Nie, moje córki, jestem bowiem jeszcze nieszczęśliwsza od was, gdyż podniosła się przeciw mnie dłoń Pana» (Rt 1, 6-13).

Noemi wie dobrze, że nad synowymi ciąży ogromne brzemię uprzedzenia. W Izraelu staną się przedmiotem wzgardy, a ona sama z ich powodu zostanie potępiona. Obecność synowych stwarza więc niemożliwe do pokonania trudności. Zdaniem Noemi nie mogą iść z nią do Betlejem. Lepiej będzie, jeśli pozostaną w Moabie i założą nowe rodziny. Noemi chce oszczędzić swoim synowym kolejnego cierpienia, chce je uwolnić od obowiązku opiekowania się nią i przeżywania reszty życia w smutku i niedoli.

Początkowo obie synowe wiernie stają przy Noemi. Jednak usilne naleganie teściowej, która uświadamia im, że przy niej nie mają żadnych perspektyw, prowadzi Orpę do podjęcia decyzji o pozostaniu w kraju. Rut zaś lojalnie trzyma się teściowej: Orpa ucałowała swoją teściową, a Rut pozostała przy niej (Rt 1, 14). Postawa synowych wobec Noemi jest odmienna. Orpa zachowuje się zgodnie ze znaczeniem swego imienia: „ta, która odwraca się plecami”. Wycofuje się, daje się przekonać do pozostania w swojej ojczyźnie. Rut natomiast staje się prawdziwą „przyjaciółką” Noemi, również zgodnie ze znaczeniem swojego imienia. Na nic zdały się nalegania Noemi. Rut deklaruje teściowej miłość i gotowość poświęcenia: gdzie ty pójdziesz, tam ja pójdę, gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam, twój naród będzie moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem. Gdzie ty umrzesz, tam ja umrę i tam będę pogrzebana. Niech mi Pan to uczyni i tamto dorzuci, jeśli coś innego niż śmierć oddzieli mnie od ciebie! (Rt 1, 16-17). 

Rut wiąże się ze swoją teściową na dobre i złe. Nie zważa na jej nieszczęście. Nie przeraża jej nawet to, że Noemi utraciła swoją „słodycz” (do której odnosi się imię Noemi) i stała się osobą zgorzkniałą (Mara): Nie nazywajcie mnie Noemi, ale nazywajcie mnie Mara, bo Wszechmogący napełnił mnie goryczą (Rt 1, 20). Troszczy się, by Noemi miała co jeść, opiekuje się nią i ochrania. Jest posłuszna teściowej i podąża za jej radą nawet wtedy, gdy grozi to nadszarpnięciem reputacji. Swoją obecnością i postawą Rut uśmierza poczucie pustki Noemi, dając jej swoją przyjaźń i obdarowując wnukiem. Jak się wkrótce okaże, jej poświęcenie i wierność stają się początkiem błogosławieństwa: Wtedy [Rut] upadła na twarz, oddając pokłon aż do ziemi, i zawołała: «Dlaczego darzysz mnie życzliwością, tak że mnie uznajesz, choć jestem obcą?» Odpowiedział jej Booz: «Oznajmiono mi dobrze to wszystko, co uczyniłaś swojej teściowej po śmierci swego męża: opuściłaś ojca swego i matkę swoją, i swoją ziemię rodzinną, a przyszłaś do narodu, którego przedtem nie znałaś. Niech cię wynagrodzi Pan za to, coś uczyniła, i niech będzie pełna twoja nagroda u Pana, Boga Izraela, pod którego skrzydła przyszłaś się schronić» (Rt 2, 10-12).

Rut nie poświęca się dla zysku. Noemi nigdy jej nie chwali za wierność i uprzejmość, nie okazuje jej wdzięczności. Poświęcenie i lojalność Rut nie wypływają z oczekiwania na nagrodę lub pochwałę; jej zachowanie opiera się na hebrajskiej hesed, serdecznej uprzejmości, przez co staje się ucieleśnieniem miłości pełnej samopoświęcenia (T.J. Wray). Rut kocha swoją teściową, o czym świadczą nie tylko jej słowa, ale przede wszystkim czyny. Bardzo dobitnie wyrażają to w swoim świadectwie sąsiadki Noemi: twoja synowa, która cię kocha, która dla ciebie jest warta więcej niż siedmiu synów (Rt 4,15).

Więź pomiędzy Rut i Noemi jest wyjątkowa. Niewiele współczesnych teściowych i synowych potrafi odnosić się do siebie w sposób tak bardzo przepełniony przyjaźnią. Można co prawda powiedzieć, że Noemi wykorzystuje Rut do własnych celów, posługuje się nią dla własnych korzyści z obawy przed głodem i cierpieniem psychicznym, niemniej jednak nawiązują relację ponad egoizmem, prowadzącą do
autentycznej bliskości. Żartobliwie można by stwierdzić, że kochając swoją teściową i służąc jej wiernie, Rut wypełniła doskonale przykazanie miłości nieprzyjaciół. Nie tylko przetrwała okres zgorzknienia Noemi, tułaczkę i życie na obczyźnie, ale jeszcze stała się błogosławieństwem dla teściowej i jej wierną przyjaciółką. 

Stasi Eldredge stwierdza: Mieć przyjaciółkę znaczy odpoczywać w cieniu innej duszy i być mile widzianą we wszystkim, czym jesteś i czym być nie potrafisz. To znaczy wiedzieć, że jako kobieta nie jesteś samotna. Przyjaźń pomiędzy kobietami zapewnia bezpieczne miejsce do dzielenia się życiowymi doświadczeniami jako kobiety. Rut jako przyjaciółka swojej teściowej Noemi staje się wzorem dla synowych.


Pytania do refleksji i modlitwy:
• Czy nie jestem osobą zgorzkniałą? Jak oceniam swoje życie? Czy nie postrzegam siebie jako człowieka przegranego?
• Jakie jest moje doświadczenie przyjaźni? Czy potrafię dochować w niej wierności?
• Czy potrafię przyjaźnić się z kobietami?
• Jak postrzegam siebie w relacji do matki czy teściowej?
• Czy staję się błogosławieństwem dla innych?

III. POŚWIĘCENIE TO DZIELENIE SIĘ DOBREM

Historia Noemi i Rut stanowi piękny przykład mądrości życiowej: największym dobrem jest dobro dzielone z innymi. Obie kobiety są pogrążone w żalu i żałobie, bo utraciły swoich najbliższych, jednak ich sposoby radzenia sobie w trudnej sytuacji są zgoła odmienne. Doświadczenie utraty osoby ukochanej może wywoływać zmiany w zachowaniu, a żal przybrać różne formy: Niektórzy, tak jak Noemi, mogą otwarcie okazywać swoje poczucie straty, popadając nawet w zgorzknienie i złość. Inni, tacy jak Rut, będą bardziej ostrożni i mniej skłonni do wyjaśniania żalu. Nie ma tu oczywiście żadnej reguły i każdy człowiek przeżywa swój żal po swojemu. Jedno jest pewne: żal nas zmienia. Noemi stanowi żywe świadectwo tej prawdy. Niekiedy głęboka strata może zniszczyć daną osobę, a nawet całą rodzinę. Częściej jednak żal nas przemienia i uczy pokory. To dzięki niemu stajemy się bardziej współczujący, mniej skłonni do osądzania innych i na pewno bardziej wdzięczni za tych, których kochamy (T.J. Wray).

Rut nie poddaje się poczuciu bezsensu, beznadziei, osamotnienia. Kiedy Noemi utraciła swoich mężczyzn, utraciła również pozycję społeczną, co było powodem jej strapienia. Natomiast kiedy Rut utraciła swojego mężczyznę, zdołała zachować poczucie wartości własnej osoby. Do niej można odnieść słowa Jane Titterington: Trzeba nam przypominać, że nasza wartość jako ludzi jest czymś danym nam od Boga niezależnie
od naszego stanu cywilnego. Wydaje się, że znalazła lekarstwo uśmierzające żal. Jest nim miłość pełna poświęcenia, która nie wypływa z własnego „ego” ani nie oczekuje wdzięczności. Jest to miłość, która prowadzi do spotkania z bliźnimi na głębszym poziomie, miłość wyświadczająca dobro tym, których się kocha, ale także i sobie samym – miłość uzdrawiająca. Czyny motywowane miłością zdolną do poświęceń pozwalają nam dzielić się z innymi naszymi licznymi talentami i zdolnościami, przypominając nam o wielu naszych błogosławieństwach. Zachowania takie mogą również sprzyjać trwałym przyjaźniom, przełamywać samotność, wzbudzać wzajemną troskę o siebie i pomóc nam pamiętać, że wszyscy jesteśmy Bożymi dziećmi (T.J. Wray).

Poświęcenie oznacza dzielenie się dobrem. Człowiek zdolny do poświęceń odkrywa lepiej siebie. Rut odkrywa w ten sposób nie tylko głęboką przyjaźń, ale również doświadcza obecności i błogosławieństwa Boga. W tej historii wyraźnie widać, że dobro staje się przyczyną innego dobra. Postawa szlachetna staje się początkiem łańcucha życzliwości, biegnącego od jednego człowieka do drugiego. Oto piękno orędzia tych świętych stronic: dobroć Boga, w której uczestniczą ludzie, staje się dobrem, które wymieniają oni między sobą, dobrem mnożącym się bezgranicznie, dobrem, które staje się komunią, obfitością łaski rozkwitającej w pokoju i świętej radości (A.M. Cànopi).


Pytania do refleksji i modlitwy:
• Jak przeżywam stratę bliskich osób? Jak radzę sobie ze smutkiem i żalem? Czy te uczucia mnie przemieniają?
• Czy jestem zdolna/zdolny do poświęceń, do uczynków miłości? Jakimi motywami kieruję się, pomagając innym?
• Czy potrafię odkrywać w chwilach trudnych Bożą obecność?
• Czy umiem dzielić się dobrem? Czy odkrywam w tym swoją wartość przed Bogiem i ludźmi?

II. ESTERA

I. NIEPOSŁUSZEŃSTWO WASZTI


Księga Estery jest historią dwóch królowych: Waszti i Estery. Jej akcja rozgrywa się w Suzie, w Elamie, w zimowej rezydencji królów perskich, za panowania Kserksesa I (Aswerusa) w V wieku p.n.e. W tym czasie Persja znajduje się w rozkwicie. Aswerus ten panował od Indii aż do Etiopii nad stu dwudziestu siedmiu państwami (Est 1, 1). O dobrobycie i spokojnym, szczęśliwym życiu mieszkańców Suzy świadczą królewskie uczty, trwające nawet pół roku! (por. Est 1, 4). Królowie wschodni znani byli z wystawnych uczt, którym towarzyszył niebywały zbytek i rozrzutność. Drogie kamienie, cenne materiały, jak purpura i bisior oraz wyszukane potrawy i trunki miały oszołomić uczestników i przekonać ich o mocy i potędze królewskiego gospodarza (J. Drozd). Podczas uczt król przyjmował także przedstawicieli różnych prowincji. Według wschodniego zwyczaju kobiety biesiadowały oddzielnie, niekiedy wraz z królową.

W siódmym dniu uczty, kiedy już rozweseliło się winem serce króla (Est 1, 10), pod wpływem kaprysu i upojenia alkoholowego Aswerus wezwał do ucztujących mężczyzn królową Waszti (w języku irańskim imię to oznacza „wyjątkowa, wyróżniona”). Zgodnie z obyczajem wprowadzano kobiety pod koniec uczty. Przywołanie królowej jako „okazu”, zade monstrowanie w ten sposób „własności”, którą można się pochwalić, kłóciło się z elementarnymi zasadami szacunku wobec kobiety, żony (może matki?) i królowej. Egzegeci uważają, że Waszti miała pokazać się pijanym mężczyznom nago.

Waszti, broniąc swej czci, odmawia. Jej nieposłuszeństwo godzi w powagę króla i ściąga gniew Aswerusa, który zgodnie z radą mędrców oddala ją i pozbawia godności królewskiej (por. Est 1, 13-21). Jedna niezależna decyzja, która była obroną własnej godności osobistej, intymnych granic i niezależności, sprawia, że rozpada się małżeństwo i zostają przekreślone budowane przez lata relacje.

Konsekwencje decyzji Waszti poniosą nadto wszystkie kobiety w państwie Persów i Medów. Aswerus wysłał listy do wszystkich państw królewskich, do każdej krainy, [skreślone] jej własnym pismem i do każdego narodu w jego własnym języku, aby każdy mąż był panem w domu swoim <i mówił, co mu się podoba> (Est 1, 22). Dekret królewski usankcjonował absolutną władzę mężczyzny w rodzinie. Do dzisiaj bywa  stosowany w niektórych krajach arabskich.

Św. Paweł w liście do Efezjan, pisząc o posłuszeństwie żon mężom, odwołuje się do relacji łączącej Kościół z Chrystusem: Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus – Głową Kościoła: On – Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom – we wszystkim (Ef 5, 22-24). Dodaje jednak, że takie „poddanie” jest możliwe dzięki miłości: Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany (Ef 5, 25-27). Co więcej, mężowie powinni kochać żony jak siebie, jak własne ciało: Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus – Kościół, bo jesteśmy członkami Jego
Ciała (Ef 5, 28-30).

Współcześnie patriarchalny (lub matriarchalny) model rodziny bywa coraz rzadszy. W jego miejsce pojawiają się relacje bardziej liberalne, oparte na dialogu i podziale ról. Niemniej wskazówki Pawła dotyczące miłości są zawsze aktualne. Kobieta może być „podporządkowana” mężczyźnie (lub odwrotnie: mężczyzna – kobiecie) do pewnych granic. Nigdy kosztem godności drugiego człowieka, łamania jego praw, manipulowania i wykorzystywania go. Wolność ma granice; a są nimi prawa bliźnich. Ponadto nigdy nie można żądać od innych posłuszeństwa, gdy godzi ono w ich sumienie lub „ociera się” o grzech.

Pytania do refleksji i modlitwy:
• Jak oceniam zachowanie Aswerusa i odpowiedź Waszti?
• Co sądzę o dekrecie królewskim?
• Jaki model rodziny jest mi bliski?
• Jak odczytuję słowa św. Pawła o poddaniu żon mężom?
• Jakie są moje granice?
• Jak rozumiem wolność własną i innych?
• Czy nie wymuszam posłuszeństwa, łamiąc sumienie innych oraz naruszając ich prawa i godność?


II. ESTERA KRÓLOWĄ

Gdy minął gniew Aswerusa, przypomniał on sobie Waszti (Est 2, 1). Zapewne cierpiał z powodu rozstania i doświadczał samotności. Wówczas dworzanie ogłaszają „wybory Miss Persji”. Zgodnie z tradycją, kobieta najpiękniejsza i pochodząca spośród siedmiu najznakomitszych rodzin mogła zostać królową. Kobiety z haremu nie wchodziły w grę; królowie perscy, mimo haremów, zachowywali monogamię.

W szranki staje również Estera (akkad. Isztar, czyli „gwiazda”). Estera jest Żydówką i sierotą. Jej hebrajskie imię Hadassa, które ukrywa wraz z pochodzeniem, oznacza „mirt”. Przybrany ojciec Mardocheusz pochodzi z królewskiego rodu Saula. Relacja między Mardocheuszem i Esterą jest czuła i pełna zaufania. On ma głowę na karku, a ona miękkie serce. Później ukaże swoją mądrość. Estera łączy w sobie naturalny wdzięk i subtelne zalety – takt, rozsądek i wrażliwość (D. Demetrius). Dzięki tym zaletom zostaje królową. I umiłował król Esterę nad wszystkie [inne] kobiety. Pozyskała sobie u niego życzliwość i względy nad wszystkie [inne] dziewice, i włożył na jej głowę koronę królewską, i uczynił ją królową w miejsce Waszti (Est 2, 17).

Estera ucieleśnia archetyp królowej. Królowa panuje nad samą sobą i nie pozwala na to, by ktoś inny zapanował nad nią. Nie porównuje się z innymi, ale jest sobą. Królowa wie o swojej godności i przekazuje tę godność także innym ludziom. Estera równocześnie wie o swoim prostym pochodzeniu. Nie identyfikuje się całkowicie z tym, co szlachetne, ale akceptuje w sobie także to, co proste i przeciętne. Królowa jest także piękną i atrakcyjną kobietą. Cieszy się swoją urodą. Wie o niej i emanuje nią. Roztacza piękno wokół siebie i w ten sposób sprawia, że życie innych staje się piękniejsze. […] Negatywną stronę królowej przeżywają kobiety nieświadome swej godności. Innym zniekształceniem archetypu królowej jest kobieta dominująca, która musi mieć wpływ na wszystko. Prawdziwa królowa panuje, nie podporządkowując sobie nikogo. Jest silna, nie osłabiając nikogo. Jest obecna, nie usuwając nikogo w cień (A. Grün).

Estera i Aswerus pozostają na przeciwległych biegunach. Dzielą ich różnice polityczne: on jest Persem, ona Żydówką; kulturowe i społeczne – on jest królem, ona „zwykłą kobietą”; religijne – on jest politeistą, ona monoteistką; seksualne – on ma harem, w jej kulturze harem jest nie do pomyślenia; emocjonalne – on jest egoistą „surowym”, nieczułym, a przy tym lekkomyślnym, szafującym bezrefleksyjnie życiem człowieka a nawet narodów, ona altruistką, wrażliwą, współczującą… Małżeństwo Estery z Aswerusem jest przykładem różnic, które nie muszą dzielić; przeciwnie, mogą łączyć, a nawet prowadzić do pojednania społecznego.

Istota każdego małżeństwa opiera się na różnicach pomiędzy mężczyzną a kobietą, przede wszystkim płciowych i emocjonalnych. Mężczyzna i kobieta są wobec siebie komplementarni. Z drugiej strony muszą dopuścić do głosu przeciwległe „bieguny”: kobieta – męskość, a mężczyzna – żeńskość. Iluzją jest poszukiwanie „idealnego partnera” albo myślenie, że „miłość wszystko pokona”. W każdym mężczyźnie musi koniecznie zaistnieć również żeńska strona. Pod tym pojęciem należy rozumieć zdolność do budowania pozytywnej relacji, do posiadania i przyswajania sobie cech opiekuńczych, macierzyńskich; zdolność do współodczuwania i empatii. Mężczyzna pozbawiony tej strony będzie odczuwał przymus ciągłego udowadniania swej męskości, na przykład za pomocą przesadnej dążności do zdobywania i uwodzenia – syndrom don Juana. Przesada w tym zakresie prowadzi do sadyzmu. Także w każdej kobiecie musi koniecznie zaistnieć strona męska, pozwalająca jej na bycie niezależną i samodzielną. Oznacza to, że kobieta musi w życiu dawać sobie radę. Kobieta powinna umieć się stosownie bronić, dążyć do własnych celów, żyć w poczuciu pewności siebie i samoświadomości. Kobiety niepotrafiące rozwinąć w sobie tej strony uzależniają się w przesadny sposób od innych ludzi i od partnerów. Przesada w tym zakresie prowadzi do masochizmu (H.-P. Röhr).

Współcześnie istnieje z jednej strony moda na unifikację, a z drugiej strony nadmiernie podkreśla się różnice. Zarówno pierwsza, jak i druga tendencja jest błędna. W relacjach międzyludzkich ważne jest poszukiwanie wartości, które łączą, zbliżają, pozwalają pokonywać bariery, podziały, ale przy zachowaniu różnic, specyfiki, indywidualności.

Pytania do refleksji i modlitwy:
• Które cechy Estery są mi najbliższe?
• Jaka jest moja najcenniejsza zaleta?
• Które cechy królowej są szczególnie ważne dla współczesnych kobiet?

• Czy znam swoje możliwości i ograniczenia?
• Czy potrafię łączyć w sobie godność i szlachetność z prostotą?
• Czy dzięki mnie życie innych staje się piękniejsze?

• Czy nie jestem osobą zbyt dominującą i tłamszącą rozwój innych?
• Czy nie uważam się za gwiazdę, której wszyscy powinni się kłaniać i bić brawa?
• Jak określiłabym/określiłbym swoją indywidualność, oryginalność, „specyfikę”?

• Które cechy (męskie lub żeńskie) wymagają we mnie dalszego rozwoju i pracy?
• Czy nie wpadam w skrajności, podkreślając nadmiernie różnice lub zacierając je?


III. INTRYGI I MIŁOŚĆ

Dalsze losy Estery niestety nie przypominają idylli. Już w pierwszych dniach pobytu na dworze królewskim zostaje wciągnięta w sieć intryg. Aswerus uczynił wielkim Hamana [...] i wywyższył go, i umieścił tron jego ponad wszystkimi książętami, którzy przy nim byli (Est 3, 1). Wszyscy dworzanie winni klękać przed nim i oddawać mu pokłon. Mardocheusz nie stosuje się do polecenia, gdyż czci Boga jedynego i tylko Jemu zgodnie z Prawem oddaje cześć boską (por. 2 Krn 7, 3; 29, 29; Ps 95, 6). Wzbudza tym gniew Hamana, który planuje zemstę na całym narodzie żydowskim.

Na skutek zabiegów Hamana król wydaje rozkaz, aby wygubić i wybić, i wyniszczyć wszystkich Żydów od chłopca do starca, dzieci i kobiety w tym samym dniu, to jest w dniu trzynastym miesiąca dwunastego, to jest miesiąca Adar, a majątek ich skonfiskować (Est 3, 13). W tak dramatycznej sytuacji Żydzi nie myślą o ucieczce ani zbrojnej obronie, ale liczą jedynie na Bożą pomoc i sięgają po środki nadprzyrodzone – szczególnie
modlitwę i post: A w każdym państwie, wszędzie, dokąd dekret króla i prawo jego dotarły, powstał wielki smutek u Żydów i posty, i płacz, i lament. Wór pokutny i popiół stanowiły posłanie dla wielu (Est 4, 3).

Mardocheusz interweniuje u Estery. Prosi ją o wstawiennictwo u króla. Sytuacja Estery nie była jednak łatwa i prosta. Wszystko wskazuje na to, że pierwsze uniesienia miłości minęły; przez trzydzieści dni nie była wzywana przed oblicze królewskie. Ponadto istniał zakaz udawania się do króla bez wyraźnego przyzwolenia z jego strony (por. Est 4, 11).

Estera po raz pierwszy sprzeciwia się. Ma świadomość grożącego jej niebezpieczeństwa. Odpowiedź Mardocheusza jest bardzo mocna: Nie myśl sobie w sercu, że uratujesz się w domu króla, jedyna ze wszystkich Żydów, bo jeśli ty zachowasz milczenie w tym czasie, uwolnienie i ratunek dla Żydów przyjdzie z innego miejsca, a ty i dom ojca twojego zginiecie. A kto wie, czy nie ze względu na tę właśnie chwilę dostąpiłaś godności królowej? (Est 4, 13-14). Opiekun Estery zdaje się całkowicie na Bożą Opatrzność. Jest wewnętrznie przekonany, że naród ocaleje. Sądzi również, że Bóg chce posłużyć się Esterą, podobnie jak posłużył się Józefem w Egipcie (por. Rdz 37, 1nn). Estera, która do tej pory żyła w cieniu, winna wyjść z ukrycia, przemówić. Gdyby jednak odmówiła, Bóg przewidział inne środki zaradcze i potrafi nawet z największego zła wypro wadzić dobro. Opatrzność Boża rządzi bowiem nawet pozornie przypadkowymi zdarzeniami w dziejach ludzkości. Jednak Estera poniesie konsekwencje, gdy nie wykorzysta czasu łaski. Jest to ostrzeżenie skierowane do wszystkich Żydów zajmujących wysokie stanowiska, aby nie zapominali o swoich korzeniach.

Estera podejmuje inicjatywę. Modli się do Boga z Mardocheuszem oraz prosi o modlitwę i post wszystkich Żydów, mieszkańców Suzy (por. Est 4, 13nn). Następnie nieproszona staje przed królem i zyskuje jego łaskę. Konsekwencją życzliwości Aswerusa jest nowy dekret, pozwalający Żydom żyć w pokoju, a nawet pomścić wrogów (por. Est 8-9). Haman z kolei ponosi śmierć, a na jego miejsce zostaje wywyższony Mardocheusz (por. Est 6-7). Po raz kolejny potwierdziło się stare porzekadło: „Kto kopie dół, sam do niego wpada” (por. Ps 7, 16).

Estera jest prawdziwą patriotką. Wie, że stawką spotkania z Aswerusem jest jej życie, a jednak podejmuje szlachetną, altruistyczną decyzję: pójdę do króla, choć to niezgodne z prawem, a jeśli zginę, to zginę (Est 4, 16). Podobnie jak Judyta czy później Joanna d’Arc, walczy o swój naród i gotowa jest ponieść najwyższą ofiarę. W kontekście dzisiejszej mody na kosmopolityzm i liberalizm jest wzorem patriotyzmu i miłości ojczyzny.

Pytania do refleksji i modlitwy:
• Co u Estery budzi we mnie szczególny podziw?
• Czy podzielam przekonania Mardocheusza?
• Czy doceniam rolę modlitwy połączonej z postem (por. Mk 9, 29)?
• Czy doświadczyłam/doświadczyłem w życiu słuszności porzekadła: „Kto kopie dół, sam do niego wpada”?
• Czy jestem patriotą, czy raczej kosmopolitą?
• Jaką ofiarę potrafię ponieść dla dobra innych?

III. JUDYTA

I. PIĘKNO DUCHOWE JUDYTY

Historia Judyty ukazana jest w Biblii na tle zagrożenia Izraela ze strony Nabuchodonozora w VI wieku p.n.e. Holofernes, naczelny dowódca wojsk, zmusza siłą narody do podporządkowania się imperatorowi. Co więcej, w swojej gorliwości żąda, by wszystkie ludy uznały w nim boga (por. Jdt 3, 8). Mieszkańcy Fenicji czynią to z lękiem i pokorą. Jedynie naród izraelski, mimo olbrzymiej przewagi wroga, postanawia się bronić. Miejscem strategicznym staje się Betulia, broniąca dostępu do ziem Izraelitów; jej symboliczna nazwa nawiązuje do Betel („dom Boga”). Mieszkańcy bronili miasta przez trzydzieści cztery dni; jednak gdy zabrakło
wody, popadli w zwątpienie, straciły ducha ich dzieci, a kobiety i młodzieńcy mdleli z pragnienia i padali na ulicach miasta i przy wejściach do bram, i nie było w nich siły (por. Jdt 7, 22). Wówczas przywódca oblężonego miasta, Ozjasz, obiecuje je poddać po pięciu dniach dalszej obrony (por. Jdt 7, 29nn).

W momencie duchowego załamania, braku nadziei i bezradności mieszkańców Betulii na scenę wkracza Judyta. Jej imię (hebr. Jehudith), oznaczające „Żydówkę”, jako imię jedynej kobiety w Biblii, autor wywodzi aż od szesnastego pokolenia (por. Jdt 8, 1). Judyta była żoną Manassesa, który zmarł podczas żniw, doznając udaru słonecznego. Od tej chwili pozostała wdową, nosząc szaty żałobne i poszcząc. Żałoba uchodziła wśród Izraelitów za znak szczególnej i silnej miłości, a wdowie szaty były skromniejsze i prostsze od ubrań pozostałych kobiet.

Autor księgi nie szczędzi Judycie komplementów. Była piękna i na wejrzenie bardzo miła. Po mężu odziedziczyła liczne bogactwa: złoto, srebro, sługi, służące, bydło i rolę (Jdt 8, 7). Zamożność i piękno kobiety uchodziły w czasach biblijnych za nagrodę Boga za cnotliwe życie. Przymioty te zapewniały jej szczególne znaczenie i szacunek, nawet gdy była wdową. Judyta posiadała również zalety ducha: I nie było nikogo,
kto by powiedział o niej złe słowo, ponieważ bardzo bała się Boga (Jdt 8, 8). 

Judyta jest więc kobietą piękną w sposób integralny. Zewnętrzna powierzchowność jest obrazem jej wnętrza i głębi. Z kolei piękno wnętrza i duchowy pokój wypływają z bliskości i bojaźni Boga (por. Prz 31, 30).

Człowiek jest piękny, gdy promieniuje wewnętrzną głębią i miłością; gdy ma świadomość, że jest „ikoną Boga” i nosi w sobie odbite piękno Stwórcy. Nie można oddzielać piękna fizycznego od wnętrza, ducha. Stasi Eldredge pisze: Pięknem kobiet jest przede wszystkim piękno duszy. I uwierz, jeśli je posiadamy, z niego korzystamy, je rozwijamy, stajemy się ładniejsze. Bardziej ponętne. Jak napisał poeta Gerard Manley Hopkins „nasze ja rozświetla całą sylwetkę i twarz”. W naszym wyglądzie zaczyna się odbijać cała nasza natura. […] Kobieta prawdziwie piękna proponuje innym wdzięk i przestrzeń do wzrastania. W jej obecności możemy…
wdychać prawdę, że Bóg nas kocha i jest dobry, głęboki, uroczy, urzekający. […] Kobieta zaprasza nas do poznania serca Boga.

Pytania do refleksji i modlitwy:
• Czy znam swoich przodków? Których cenię najbardziej? Do których czuję żal?
• Jakie są moje zalety?
• W czym wyraża się moje duchowe piękno?
• Czy z mojej postawy zewnętrznej emanuje piękno? Czy moje ja rozświetla całą sylwetkę i twarz?
• W jaki sposób oceniam kobiety?
• Czy obecność prawdziwie pięknych kobiet wyzwala we mnie radość, że Bóg mnie kocha i jest dobry, głęboki, uroczy, urzekający?


II. MĄDROŚĆ JUDYTY

Starszyzna postanowiła poddać Betulię po pięciu dniach. Wcześniej postawiła Bogu rozpaczliwe „ultimatum”: powinien przyjść z pomocą i ocalić miasto w ciągu pięciu dni; jeżeli nie, zostanie definitywnie poddane (por. Jdt 7, 30-31). Judyta – mądra i roztropna – zaprasza przywódców do siebie. Poddaje ich decyzję i „teologię” ostrej krytyce. Najpierw wytyka im grzechy: Niesłuszna jest wasza mowa, którą dziś wygłosiliście
do narodu, i złożyliście przysięgę, którą wypowiedzieliście [jako warunek] między Bogiem a wami, i oświadczyliście, że wydacie miasto w ręce waszych wrogów, jeżeli w tych dniach Pan nie przyjdzie wam z pomocą. Kim wy właściwie jesteście, żeście wystawiali na próbę w dniu dzisiejszym Boga i postawili siebie ponad Boga między synami ludzkimi? (Jdt 8, 11-12). Przywódcy Betulii kuszą lekkomyślnie Boga i wystawiają Go na próbę. Nie liczą się z Jego wolą. Stawiają Mu warunki i wyzna czają termin do udzielenia pomocy. Traktują Go w sposób instrumentalny. Wynoszą się ponad Niego i innych. Nie rozumieją, że działanie Pana Boga przekracza ludzki sposób rozumowania: Wy teraz doświadczacie Wszechmogącego Pana i dlatego nigdy nic nie zrozumiecie. Nie zbadacie głębokości serca ludzkiego ani nie przenikniecie myśli jego rozumu, jak więc wybadacie Boga, który wszystko to stworzył, jak poznacie Jego myśli i pojmiecie Jego zamiary? (Jdt 8, 13-14). 

Judyta nie tylko rozbija sposób rozumowania starszyzny miasta, ale również wyraża głęboką wiarę w działanie Bożej Opatrzności, nawet wówczas, gdy sytuacja po ludzku wydaje się bez wyjścia: Gdyby nawet nie zechciał nam pomóc w tych pięciu dniach, to ma On moc obronić nas w tych dniach, w których zechce, albo zgubić nas na oczach naszych wrogów. Wy zaś nie wymuszajcie zarządzeń od Pana Boga naszego, ponieważ nie można uzyskać nic od Boga pogróżkami jak od człowieka ani Nim rozporządzić jak synem ludzkim. Oczekując od Niego wybawienia, wzywajmy pomocy dla nas od Niego, a On wysłucha naszego głosu, jeżeli Mu się spodoba (Jdt 8, 15-17). 

Judyta wzywa do bezgranicznego zaufania Bogu i modlitwy oraz przyjęcia Jego woli w cierpieniu. Bóg kocha człowieka nawet wtedy, gdy dopuszcza w jego życiu trudne doświadczenia. Przełożeni Betulii zamiast wymuszać na Bogu określone działania, powinni z zaufaniem poddać się Jego woli. Co więcej, powinni z wdzięcznością przyjąć dane im doświadczenie (por. Jdt 8, 25). 

Ozjasz i starszyzna przyznają rację Judycie. Uznają jej mądrość i autorytet duchowy. Jednak nie rezygnują ze swoich racji. Proszą ją jedynie o modlitwę o deszcz, która mogłaby skłonić Boga do realizacji ich nowego pomysłu: ocalenia miasta przez pogwałcenie praw przyrody.

Mentalność mieszkańców Betulii nie jest obca współczesnym chrześcijanom. Traktują Boga w sposób instrumentalny, jakby był na ich usługach. Najlepiej oddają to intencje modlitwy: egoistyczne, zwykle nieuświadamiane. Bóg jest wzywany, aby załatwiał „ważne sprawy życiowe”: mieszkanie, pracę, zdrowie, dobre samopoczucie, odpowiednie stanowisko; by rozwiązywał konflikty, problemy… Owe
„modlitwy” zawierają przy tym szczegółowe instrukcje i terminy „wykonania zadania”. W rzeczywistości są próbą manipulowania Bogiem i narzucania Mu ludzkiej woli. Jest to typ „religijności naturalnej”. Człowiek wierzy w Boga, uznaje Jego obecność, ale posiada własną koncepcję szczęścia i swój plan na życie. Zawiera więc z Bogiem „korzystną umowę”: „Ja Tobie ofiaruję wiele rzeczy, które mnie kosztują, ale
Ty za to uchroń mnie od nieszczęść i daj mi zawsze to, o co Cię proszę”.
 

Pytania do refleksji i modlitwy:
• Czy nie „kuszę” Pana Boga i nie wystawiam Go na próbę?
• Czy nie próbuję manipulować Jezusem, Bogiem, innymi ludźmi?
• Czy nie wyobrażam sobie, że Bóg jest tylko po to, aby zaspokajać moje potrzeby materialne i osobiste ambicje?
• Czy wierzę, że Bóg mnie kocha, nawet wówczas, gdy dopuszcza trudne doświadczenia?
• O co najczęściej proszę Pana Boga?
• Kto najczęściej pojawia się w moich modlitwach?
• Czy nie traktuję relacji z Bogiem na zasadzie korzystnej umowy dwustronnej?


III. ODWAGA JUDYTY

Judyta ufa Bogu, ale również podejmuje działanie. Wobec bezradności starszyzny Betulii sama podejmuje inicjatywę. Najpierw modli się, powierzając swój plan Bogu (por. Jdt 9). Ma świadomość, że misja, której się podjęła, związana jest z niebezpieczeństwem i narażeniem życia, dlatego w modlitwie wspomina zgwałconą Dinę (por. Rdz 34, 1-36). Według Judyty zemsta braci za cierpienie Diny była karą Bożą. Judyta ufa, że w podobny sposób Bóg wspomoże ją, by pomścić swój naród na Holofernesie. Modli się w chwili, gdy w świątyni jerozolimskiej składana jest wieczorna ofiara kadzenia. Jej błagalna modlitwa wznosi się do Boga jak dym kadzidła.

Umocniona w ten sposób, Judyta podejmuje działanie. Ubiera się odświętnie, aby ściągnąć na siebie oczy wszystkich mężczyzn, którzy ją zobaczą (Jdt 10, 4). Świadomie więc korzysta ze swej urody, aby zyskać władzę nad żołnierzami z obozu wroga. Zabiera z sobą pożywienie. Nawet będąc „w jaskini lwa”, nie chce złamać przepisów Prawa dotyczących pokarmów i napojów. Zgodnie ze swym podstępnym planem, po opuszczeniu miasta spotyka straż asyryjską, której tłumaczy: Jestem córką Hebrajczyków, uciekłam od nich, ponieważ wydani będą wam na łup. Dlatego ja idę do Holoferne sa, naczelnego wodza waszego wojska, aby mu opowiedzieć słowa prawdy. Pokażę mu drogę, którą idąc zawładnie wszystkimi wzgórzami, a pośród jego ludzi nie zabraknie ani jednego ciała, ani żywej duszy (Jdt 10, 12-13). Urok i piękno Judyty stanowią o sile jej argumentów. Ulegają im zarówno strażnicy, jak i sam Holofernes, który nie przeczuwa żadnego spisku.

Judyta posługuje się inteligencją, podstępem oraz kłamstwem, by zwieść wroga (por. Jdt 11, 1nn). Środki te są niemoralne z punktu widzenia etyki chrześcijańskiej, dozwolone natomiast w etyce starotestamentowej, zwłaszcza wobec wroga okupującego bezprawnie inny kraj. Judytę chwali Pismo święte nie za to, że przed Holofernesem skłamała, lecz za przywiązanie do sprawy ocalenia ludu, dla którego wystawiła się na niebezpieczeństwo (św. Tomasz z Akwinu).

Pierwszym zwycięstwem Judyty jest zburzenie dyscypliny w obozie wojskowym. Drugim – pożądanie, które rodzi się w Holofernesie. Ten, ulegając mu, zapomina o przezorności i ostrożności. Zapewnia Judytę o swojej rzekomej życzliwości, aby móc ją wykorzystać. Jego działanie przypomina taktykę szatana. Zły na początku oferuje kuszonemu człowiekowi pomoc, życzliwość i opiekę; jednak po wykorzystaniu ofiary do swoich celów, niszczy ją całkowicie.

Holofernes ulega słowom Judyty. Namiętność i pycha przekreślają jego zdolność trzeźwego myślenia. Zaprasza Judytę na ucztę. Jednak sam upija się i zasypia. Jego życie kończy się w sposób najbardziej dla wodza upokarzający: ginie z rąk słabej kobiety, ugodzony własnym mieczem. Judyta odcina mu głowę i zabiera ją z sobą do Betulii. Zwycięstwo Izraela jest przesądzone (por. Jdt 12,1 – 13, 10).

Wprawdzie Judyta jest kobietą mężną i walczącą, jej atutem staje się walka wdziękiem i pięknem, a nie siłą. Jest świadoma, że piękno jest boskim darem, i zna swoją wartość i godność. Walczy nie o siebie, ale o życie swojego ludu, z którym w przepiękny sposób się identyfikuje.

Judyta jest wzorem dla wszystkich kobiet walczących Nie można jednak identyfikować jej walki z tymi współczesnymi feministkami, które odcinają się od swojej kobiecości i uczuć, walcząc ze wszystkimi. Przyczyną takich postaw jest najczęściej głębokie zranienie. Wiele kobiet czuje się dziś jak kobieta walcząca na polu zawodowym i w życiu społecznym. Walczą o uznanie, władzę i sukces. Walczą o bardziej sprawiedliwy świat i o zdrowsze warunki życia. Chcą rozwijać swoje zdolności i współtworzyć życie publiczne. Ale kiedy waleczna strona zaczyna w kobiecie dominować, pojawia się niebezpieczeństwo, że kobieta tak bardzo zaangażuje się w pracę lub swoje zadania, że nie będzie żyła innymi aspektami swojej kobiecości. Jej strona emocjonalna, zmysłowa może tu zostać poszkodowana i wytrącić ją z równowagi. Kobieta walcząca jest ważną stroną kobiety, ale kobieta nie może się z nią zidentyfikować i dać się jej pochłonąć bez reszty. Jeśli do tego dojdzie, to kobieta będzie walczyła na wszystkich frontach i straci przy tym kontakt z innymi aspektami swojej kobiecości (L. Jarosch).

Pytania do refleksji i modlitwy:
• Jak oceniam czyn Judyty?  
• Co sądzę o zasadzie: „cel uświęca środki” oraz o wyborze „mniejszego zła”?
• Czy doświadczyłam/doświadczyłem w moim życiu, jak szatan przybiera postać „anioła światłości”?
• W jakich okolicznościach strona zmysłowa bierze górę w moim życiu?
• O co walczę? Dlaczego? W jaki sposób?
• Jakie zranienia leżą u źródła mojego zamknięcia?
• Czy rozwijam wszystkie aspekty mojej kobiecości/męskości?


IV. JUDYTA WOJUJĄCA

Pokonanie wojsk Nabuchodonozora było świętem dla całej Betulii. Starszyzna izraelska wyraziła Judycie wdzięczność.
A gdy przyszli do niej, wszyscy jednomyślnie wysławiali ją i mówili: «Tyś wywyższeniem Jeruzalem, tyś chlubą wielką Izraela, tyś wielką dumą naszego narodu. Tyś wszystko to ręką swoją uczyniła, dobrze zasłużyłaś się Izraelowi, i spodobało się to Bogu. Niech cię Pan Wszechmogący błogosławi na wieczne czasy!» A cały lud odpowiedział: Niech tak będzie! (Jdt 15, 9-10). Słowa te Kościół odnosi w liturgii do Maryi.

Odpowiedzią Judyty jest pieśń dziękczynna, w której uwielbia i wywyższa Boga za wielkie dzieła, które uczynił
Izraelowi, posługując się pokorną i słabą kobietą (por. Jdt 16, 1-17). Następnie wyrusza do Jerozolimy, gdzie poddaje się rytualnemu oczyszczeniu, składa ofiary i dary dla Boga Najwyższego i wraz z ludem świętuje przez trzy miesiące (por. Jdt 16, 18-20). Po uroczystościach powraca do Betulii. Pozostając wdową, dożyła stu pięciu lat, zaznając Bożego błogosławieństwa i pokoju, ciesząc się życzliwością i miłością współmieszkańców (por. Jdt 16, 21-25).

Judyta jest typem Maryi. W Godzinkach o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny śpiewamy: O mężna białogłowo, Judyt wojująca, od niewoli okrutnej lud swój ratująca. Odcięcie przez Judytę głowy wroga oznacza symboliczne pokonanie zła, szatana. Podobną odwagą wykazała się Jael (por. Sdz 4, 17-22). Judyta kierowała się radykalizmem i stanowczością w odrzuceniu pokusy. Nie podejmowała dialogu ze złem. Siłę do walki czerpała z modlitwy i ufności Bogu. Zwycięstwo Judyty nad Holofernesem jest figurą zwycięstwa Maryi nad szatanem i wypełnieniem zapowiedzi Boga z Raju: Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę (Rdz 3, 15). Ostatecznego zwycięstwa nad wrogiem ludzkości dokona Syn Maryi, Jezus Chrystus, poprzez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie. 

Pytania do refleksji i modlitwy:
• Za co szczególnie uwielbiam Pana Boga?
• Jak zachowuję się wobec pokus?
• Skąd czerpię siłę do walki ze złem?
• Czy wierzę w ostateczne zwycięstwo Jezusa nad szatanem i złem?
• Jakie miejsce w moim życiu duchowym zajmuje Maryja?
• Czy mam zdrowe, dojrzałe nabożeństwo do Matki Najświętszej?

IV. SARA, ŻONA TOBIASZA

I. WYKORZYSTANA

Saraj było pierwotnym imieniem żony Abrahama; później sam Bóg zmienił je na Sara, czyli „księżniczka” (por. Rdz 17, 15). Jako żona towarzyszy swemu mężowi przez cały czas. Wraz z nim i teściem Terachem opuszcza Ur chaldejskie, aby udać się do Kanaanu. Wcześniej jednak osiedlają się w Charanie (por. Rdz 11, 31). Tam spędzają pogodne dni. Abraham być może poświęcił się kultowi księżycowej bogini Sin, która była patronką miasta; a może oddał się drobnemu handlowi, który przyczynił się do rozwoju tego miejsca, które było położone na skrzyżowaniu szlaków prowadzących do Syrii, Anatolii i Babilonii (G. Ravasi). Spokojne charańskie życie legło jednak w gruzach, gdy Abraham usłyszał Boży rozkaz: Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę (Rdz 12, 1).

Abraham został wybrany przez Boga przez wzgląd na jego wiarę. On wierzy, ufa Bogu, poddaje się Jego wezwaniu, podejmuje „exodus”, pozostawiając miejsce rodzinne, klan, ziemskie powiązania i zabezpieczenia. Człowiek nie ma żadnego osobistego tytułu, aby zostać powołany. Boskie przymierze nie opiera się na więzach krwi czy na rasowej przynależności, ale jedynie na wierze: Abraham jest człowiekiem takim, jak wszyscy, poganinem, a jedyną cechą, która go wyróżnia, jest gotowość wierzenia Bogu (B. Maggioni). Dzięki wierze Abraham stanie się błogosławieństwem dla wszystkich ludzi (por. Rdz 12, 2n). 

Zanim jednak to nastąpi, Abraham wraz z Sarą doświadczą trudnych lat związanych z życiem nomadów. Pierwszą wielką próbą dla Sary był pobyt w Egipcie (por. Rdz 12, 9-20; Rdz 20, 1nn). Abraham w obawie o własne życie zataja prawdę o tym, kim dla niego jest Sara, narażając ją na utratę czystości i godności. Sara jest bowiem piękną kobietą, więc Abraham lęka się, że mieszkańcy Egiptu pozbawią go życia, byle zdobyć jego żonę. Dlatego odwołuje się do powinowactwa i prosi, by nazywała go siostrą: A gdy się już zbliżał do Egiptu, rzekł do swojej żony, Saraj: «Wiem, że jesteś urodziwą kobietą; skoro cię ujrzą Egipcjanie, powiedzą: to jego żona; i zabiją mnie, a ciebie zostawią przy życiu. Mów więc, że jesteś moją siostrą, aby mi się dobrze wiodło ze względu na ciebie i abym dzięki tobie utrzymał się przy życiu» (Rdz 12, 11-13).

Na czyn Abrahama należy spojrzeć w kontekście ówczesnych obyczajów. Kobiety nie miały takich praw jak mężczyźni. Były traktowane na równi z dziećmi i niewolnikami. Niemal jak przedmioty przechodziły z despotycznej władzy ojca-właściciela we władzę męża (U. Terrinoni). Ponadto Sara była przyrodnią siostrą Abrahama (por. Rdz 11, 27nn), więc dlatego nie pyta ją o zgodę. Poświęca jej życie, aby ratować siebie.

Postępowanie Abrahama odzwierciedla moralność jego czasów, daleką od naszej kultury i etyki. Oceniając ją z dzisiejszego punktu widzenia, powiemy o egoizmie, przedmiotowym traktowaniu kobiety, tchórzostwie i manipulacji. 

Czyny Abrahama wydają się krzyżować plany, jakie Bóg ma wobec niego i Sary. Jednak On zawsze spełnia swoje obietnice. Ludzka słabość, wady, błędy i egoizm nie stanowią dla Niego przeszkody. Gdy Abraham myśli o sobie, Bóg myśli o Sarze; staje po jej stronie. Najpierw błogosławi Abrahamowi. Obdarowuje go hojnie niewolnikami oraz bydłem (por. Rdz 12, 16). Następnie zsyła na dom faraona nieszczęście i kruszy jego serce, skłaniając do oddania Sary. Bóg Sary jest nie tylko Tym, który słyszy i widzi, ale i Tym, który nie zapomina (E. Adamiak).

Pytania do refleksji i modlitwy:
• Czy potrafię jak Abraham słuchać głosu Boga i zawierzyć Mu?
• Czy jestem gotowa/gotów porzucić swoje przyzwyczajenia, gdy usłyszę Jego głos?
• Czy wierzę, że Bóg będzie mnie prowadził również w sytuacjach trudnych, ryzykownych i niepokojących oraz postawi na mej drodze ludzi, którzy mnie zaakceptują i przyjdą z pomocą?

• Dokąd Bóg mnie dziś wzywa?
• Jak oceniam postępowanie Abrahama w Egipcie?
• Czy nie stosuję różnych form manipulacji i wykorzystywania innych?

• Czy w sytuacji ekstremalnej postawiłabym/postawiłbym wyżej dobro własne czy dobro osoby kochanej?
• Czy nie traktuję mężczyzn/kobiet w sposób instrumentalny?
• Czy obecność atrakcyjnych mężczyzn/kobiet w moim towarzystwie budzi we mnie podziw, zachwyt czy raczej kompleksy?
• Czy mam pewność, że ludzka słabość i małość nie są przeszkodą dla działania Boga?


II. KONFLIKT Z HAGAR

Cierpienie Sary związane z niepłodnością sprawia, że sama podejmuje inicjatywę. Minęło dziesięć lat od zapowiedzi narodzin potomka. Kodeks Hammurabiego z XVIII wieku p.n.e., który obowiązywał na Bliskim Wschodzie, pozwalał mężczyźnie w wypadku niepłodności żony poślubić niewolnicę i mieć z nią dzieci. Zdesperowana Sara, w goryczy i bólu korzysta z prawa babilońskiego i oddaje mężowi swoją niewolnicę, Egipcjankę Hagar. Jej syn ma odtąd uchodzić za prawowitego syna Sary i Abrahama (por. Rdz 16,1-6).

Hagar rodzi syna Izmaela, który odtąd będzie przyczyną sporu kobiet. Konflikt między panią a niewolnicą, pierwszą żoną a drugorzędną mieszkanką haremu był w czasach poligamicznych klanów zjawiskiem częstym. Hagar, która wcześniej była upokarzana przez Sarę, we własnej płodności znalazła powód do zrewanżowania się swej pani, na którą „patrzyła z góry na dół”, jak mówi się w języku hebrajskim, co zwyczajnie oznacza odwrócenie ról (G. Ravasi). Od chwili urodzenia syna Hagar zaczęła wywyższać się, upokarzać i lekceważyć Sarę. Konflikt między kobietami nasili się, gdy Sara urodzi oczekiwanego syna Izaaka. W zgodzie z obowiązującym prawem podejmuje wówczas ostrzejsze środki: żąda od męża usunięcia niewolnicy i jej syna (por. Rdz 21,9-10). Nie chce, by Abraham dzielił miłość między nią a Hagar ani by Izmael był współdziedzicem. Miłość Abrahama ma przypaść w udziale tylko jej i jej synowi.

W relacjach Sary i Hagar widzimy swoisty łańcuch cierpienia, bólu i poniżenia. Sara upokorzona z powodu bezpłodności godzi się na kolejne upokorzenie – przyjęcie syna niewolnicy. Brzemienna Hagar, źle traktowana wcześniej przez Sarę, teraz mści się na niej. Reakcją Sary również jest zemsta. Do cierpienia Sary i Hagar dochodzi zapewne ból Abrahama, który jest świadkiem zazdrości i nienawiści dwu drogich mu kobiet.

Napięcia i konflikty w rodzinie są naturalne, a wręcz konieczne, gdyż stymulują rozwój zarówno wspólnoty, jak i jej członków. Jeżeli jednak zabraknie dialogu i przebaczenia, dochodzi do dramatu, który miał miejsce w domu Abrahama. Przebaczenie i przyjęcie przebaczenia ma wymiar terapeutyczny. Brak przebaczenia rodzi zgorzkniałość i przesycony żalem stosunek do otoczenia. Ponadto zniewala. Uzależnia od innych i wciąga w tryby manipulacji. Przebaczenie jest wyzwalające. Rany, które inni nam zadają, nie zawsze są przez nich zawinione. Wynikają czasem z dziejów ich życia, uwarunkowań, wychowania itd. Ludzie głęboko zranieni, którzy wypierają poczucie krzywdy, zwykle przyjmują postawę duchowej i emocjonalnej twardości. Doznają wewnętrznego przymusu ranienia innych, by móc uwierzyć we własną siłę. Czują się tak słabi i tak skrzywdzeni, że tylko krzywdząc innych, odczuwają własną żywotność. W rzeczywistości pozostają zranionymi dziećmi (A. Grün).

Z cierpienia i upokorzenia Hagar rodzi się nadzieja i nowe życie. Abraham początkowo sprzeciwia się Sarze, staje po stronie niewolnicy i Izmaela. Jednak objawiający się Bóg każe mu wysłuchać żonę i oddalić Hagar. Daje również obietnicę: Syna zaś tej niewolnicy uczynię również wielkim narodem, bo jest on twoim potomkiem (Rdz 21,13). Izmael, człowiek dziki jak onager (Rdz 16,12), stanie się protoplastą Beduinów; będzie szczególnie czczony i poważany w islamie.

Hagar jest kobietą, która ogląda Boga. Doświadcza również Jego Opatrzności. Gdy zagubiona na pustyni, samotna i opuszczona płacze, nie widząc już dla siebie przyszłości, Bóg posyła anioła, aby ją umocnił. Ten wskazuje jej studnię, dzięki której może zaspokoić pragnienie i przetrwać najtrudniejsze chwile. Odtąd pustynia nie będzie dla niej miejscem zagrożenia śmiercią, ale miejscem życia. Jej syn dorasta tam i dojrzewa, ciesząc się błogosławieństwem Boga (Rdz 21, 20n). Imię Izmael oznacza „Bóg słyszy”.

Boże drogi często krzyżują się z ludzkimi. Nikt nie jest ostatecznie przegrany, odrzucony ani zapomniany. Każdy ma własną niepowtarzalną misję, która stanowi fragment mozaiki. Pan Bóg pamięta o każdej odrzuconej Hagar i najbardziej dzikim Izmaelu. Co więcej, przez nich także realizuje swoje plany.

Św. Paweł, posługując się alegorią, widzi w obu kobietach i ich synach dwie różne drogi do Boga. W Liście do Galatów pisze:

„Przecież napisane jest, że Abraham miał dwóch synów, jednego z niewolnicy, a drugiego z wolnej. Lecz ten z niewolnicy urodził się tylko według ciała, ten zaś z wolnej – na skutek obietnicy. Wydarzenia te mają jeszcze sens alegoryczny: niewiasty te wyobrażają dwa przymierza; jedno, zawarte pod górą Synaj, rodzi ku niewoli, a wyobraża je Hagar: Synaj jest to góra w Arabii, a odpowiednikiem jej jest obecne Jeruzalem. Ono bowiem wraz ze swoimi dziećmi trwa w niewoli. Natomiast górne Jeruzalem cieszy się wolnością i ono jest naszą matką. Wszak napisane jest: Wesel się, niepłodna, która nie rodziłaś, wykrzykuj z radości, która nie znałaś bólów rodzenia, bo więcej dzieci ma samotna niż ta, która żyje z mężem. Właśnie wy, bracia, jesteście jak Izaak dziećmi obietnicy. Ale jak wówczas ten, który się urodził tylko według ciała, prześladował tego, który się urodził według ducha, tak dzieje się i teraz. Co jednak mówi Pismo? Wypędź niewolnicę i jej syna, bo nie będzie dziedziczyć syn niewolnicy razem z synem wolnej. Tak to, bracia, nie jesteśmy dziećmi niewolnicy, ale wolnej" (Ga 4,22-31).

Hagar (i Izmael) symbolizują prawo, religijność formalną, zrutynizowaną, opartą na przepisach i gestach. W praktyce zniewala ona człowieka i daje iluzoryczne poczucie zasługiwania sobie na zbawienie albo wręcz zapracowania na nie. Sara (i Izaak) stanowią obraz zbawienia „przez łaskę”; zbawienia możliwego dzięki wierze i otwarciu na działanie Ducha Świętego. Te dwie drogi są synonimem różnych relacji z Bogiem Ojcem. Pierwsza ma wymiar „niewolniczy”, wiąże się ze swoistym przymusem powinności, tradycji, nakazów. Druga dokonuje się w wewnętrznej wolności i wierze. Jej zewnętrznym wyrazem są czyny płynące z miłości.
 

Pytania do refleksji i modlitwy:
• Co sądzę o wzajemnej relacji Sary i Hagar?
• Jak oceniam postępowanie Sary?
• Czy doświadczyłam/doświadczyłem w życiu upokorzeń? Jak je przeżyłam/przeżyłem? Czy i ja nie upokarzam innych?

• Jak rozwiązuję sytuacje konfliktogenne?
• Czy przebaczam innym ich uchybienia względem mnie?
• Czy czuję, że z cierpienia i bólu rodzi się nowa nadzieja?

• Jaki „anioł” wskazuje mi wodę życia?
• Czy mam pewność, że nigdy nie jestem przegrana/przegrany, odrzucona/odrzucony ani zapomniana/zapomniany przez Boga?
• Czy nie sądzę, że sama/sam zasłużę sobie na zbawienie?
• Jaka relacja łączy mnie dziś z Bogiem: niewolnicza czy żywa, osobowa?


III. UŚMIECHNIĘTA

Życie matriarchini Sary rozgrywa się przede wszystkim w jej relacjach z trzema osobami: mężem, niewolnicą i synem. Wobec Abrahama Sara okazuje oblicze piękne i milczące, wobec Hagar potrafi być srogą panią, wobec Izaaka daje się poznać jako uśmiechnięta (E. Adamiak). Pierwszym uśmiechem wspomnianym w Biblii jest jednak uśmiech niedowierzania w czasie nawiedzenia przez Boga (Rdz 18,1-15).

Opowiadanie o pobycie Boga u Abrahama jest opowieścią ludową, sagą rodzinną mieszkańców okolic Morza Martwego. Oto Abraham (nastąpiła już zmiana imienia, por. Rdz 17,5) cieszy się błogosławieństwem Boga. Nie jest jednak człowiekiem spełnionym, szczęśliwym. Jego żona Sara nadal pozostaje bezpłodna. Ponadto Abraham jest nomadą, koczownikiem, nie ma stałego miejsca na ziemi. Mieszka w namiocie pod dębami Mamre.

W tej dość przykrej sytuacji egzystencjalnej nawiedza Abrahama Bóg, ukazany w trzech tajemniczych postaciach. Ich nieokreśloność sugeruje bliskość i nieuchwytność Boga. Andrzej Rublow ukazał tę scenę na pierwszym planie w ikonie Trójcy Świętej. Bóg przybywa do Abrahama w porze najbardziej nieodpowiedniej, gdy jest najgoręcej, wszyscy odpoczywają w cieniu namiotów. Uderza kontrast między siedzącym bezczynnie Abrahamem a podróżującymi Gośćmi. Później sytuacja ulegnie zmianie: Abraham przechodzi do działania, cieszy się z niespodziewanej wizyty, przygotowuje pospiesznie gościnę, włącza w działanie żonę i oraz dzieli się wszystkim, co posiada najlepszego. Goście natomiast milczą.

Po posiłku Bóg zwraca się z obietnicą do Abrahama, a właściwie do Sary, która była już stara i nie miewała przypadłości właściwej kobietom (Rdz 18,11). Po upływie roku, w czasie ponownego nawiedzenia, Sara urodzi syna. Nie uczestniczyła ona bezpośrednio w dialogu Boga z Abrahamem. Przebywała poza namiotem. Jednak z oddali przysłuchiwała się rozmowie. Gdy dotarło do niej, że zostanie matką, zareagowała śmiechem. W podobny sposób postąpił wcześniej Abraham: Abraham, upadłszy na twarz, roześmiał się; pomyślał sobie bowiem: «Czyż człowiekowi stuletniemu może urodzić się syn? Albo czy dziewięćdziesięcioletnia Sara może zostać matką?» (Rdz 17,17). Ojcowie Kościoła różnicują (według specyficznych kryteriów) śmiech Sary i Abrahama. Pierwszy określają jako negatywny, gorzki, nieszczery, drugi natomiast jako pozytywny, radosny i błogosławiony. Sara wątpiła w Słowo, natomiast Abraham nie uśmiechnął się wątpiąc, ale padając, adorując, uwielbiając i dziękując Bogu za to, że coś takiego przytrafiło się człowiekowi, który ma sto lat. A zatem uśmiechnął się inaczej, tzn. rozradował się (Iszodad z Merw). Ponad niedowierzającym uśmiechem Abrahama i Sary rozlegnie się jeszcze śmiech Pana Boga, wyrażony w imieniu syna Izaaka. Słowo „Izaak” znaczy: „Jahwe (Bóg) się zaśmiał”.

Śmiech jest objawem zdrowego życia duchowego. Śmieje się Ten, który mieszka w niebie (Ps 2,4). Śmieje się również człowiek. Śmiech łączy, pozwala nabierać dystansu, daje odwagę i optymizm, by podejmować trud codziennego życia. Nadaje codzienności pogodę, lekkość, uwalnia od banalności i nudy. Śmiech pokonuje podziały i zbliża ludzi, tworzy atmosferę przyjaźni i prowadzi do afirmacji życia. Z drugiej jednak strony może być cyniczny, grubiański, wulgarny, głupi, poniżający i dzielący. Wobec takiego śmiechu Jezus wypowiedział „biada”: Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie (Łk 6, 25).

Wobec sceptycyzmu Sary Bóg reaguje zniecierpliwieniem: Dlaczego to Sara śmieje się i myśli: Czy naprawdę będę mogła rodzić, gdy już się zestarzałam? (Rdz 18, 13). Następnie w sposób autorytatywny objawia swoją wszechmoc i potwierdza wcześniej złożoną obietnicę: Czy jest coś, co byłoby niemożliwe dla Pana? Za rok o tej porze wrócę do ciebie, i Sara będzie miała syna (Rdz 18,14).

Reakcją Sary na objawienie Boga jest lęk, przerażenie. Sara, świadoma swoich wątpliwości i braku wiary, pragnie ukryć swe myśli, wypiera się prawdy, kłamie. Bóg, który brzydzi się kłamstwem, przenika i zna człowieka do głębi (por. Ps 139), demaskuje jej nieszczerość: Nie. Śmiałaś się! (Rdz 18,15).

W relacjach z Panem Bogiem najważniejsza jest prawda i autentyzm. Życie duchowe zaczyna się od przyznania się do kłamstwa, słabości i grzechu – od nawrócenia. Przed Bogiem nie można grać ani zakładać masek. On patrzy w serce i zna najgłębsze motywy ludzkich postaw i zachowań (por. 1 Sm 16,7).

Pytania do refleksji i modlitwy:
• Czy jestem człowiekiem szczęśliwym, spełnionym?
• O co mam największy żal do Boga?
• W czym wyraża się moja szczodrość?
• Jak określiłabym/określiłbym mój śmiech?
• Czy jestem autentyczna/autentyczny?
• Czy nie noszę zewnętrznych masek i nie gram wyuczonych ról?


IV. ŚMIERĆ

Największe cierpienie w życiu Sary wiązało się niewątpliwie z próbą złożenia w ofierze Izaaka (por. Rdz 22,1-14). Podobne doświadczenie przeżyła Hagar na pustyni (por. Rdz 21,14-20). Obaj synowie zostali w ostatniej chwili uratowani przez aniołów, a obie kobiety doświadczyły miłosierdzia Boga i Jego opieki. Według tradycji żydowskiej nieprzypadkowo śmierć Sary następuje tuż po wydarzeniach na górze Moria. Myśl o możliwości złożenia w ofierze jedynego syna wstrząsa nią tak, że nie potrafi już dłużej żyć (E. Adamiak).

Śmierć Sary w podeszłym wieku była symbolem Bożego błogosławieństwa. Również taki wymiar miał jej pochówek. Do tej pory nie wypełniła się jednak jeszcze przepowiednia Boga. Abraham wciąż nie posiadał ziemi. Nie miał nawet gdzie pogrzebać ukochanej żony (por. Rdz 23,1-20). Na Wschodzie cześć wobec zmarłych miała wyjątkowe znaczenie. Grób był traktowany jako przedsionek ostatecznego spoczynku zmarłego w niebie. Stąd pozbawienie kogoś pogrzebu uznawano za największe nieszczęście. Uważano, że skazuje to zmarłego na wieczny niepokój, zagubienie i odrzucenie.

Abraham postanowił więc nabyć jedną z pieczar na miejsce pochówku żony. Opis negocjacji i porozumienia, charakterystycznych dla ludzi Wschodu również dziś, ukazuje determinację Abrahama wypływającą przede wszystkim z miłości do Sary. Umowa dokonuje się niemal z humorem przy wtórze wzajemnych komplementów i uprzejmości. Wydaje się zaszczytem dla obydwu stron. Transakcja oznacza kupno posiadłości w pobliżu Mamre: ziemi i znajdującej się na niej pieczary.

Abraham rozpoczął również zwyczajową żałobę, która na Wschodzie miała wymiar silnie emocjonalny, ekspresyjny. Wyrażał ją głośny płacz i lamentacje. Okres ten, w zależności od kultury, ma różny przebieg i charakter. Jest jednak zawsze potrzebny, aby pożegnać się z ukochaną osobą. Abraham, który opłakiwał Sarę, doświadczał zapewne uczuć towarzyszących każdej żałobie: szoku, rozpaczy, a później stopniowej akceptacji i reorganizacji dalszego życia.

Doświadczając bólu i kryzysu, miał jednak świadomość, że śmierć nie rozdziela na zawsze. Przeciwnie, czuł zapewne, że obiekt miłości nie ginie, nosimy go bowiem w nas samych (A. Maslow). W trudnych doświadczeniach żałoby pomaga wiara, która podtrzymuje przekonanie o bliskości osób kochanych. Wiara daje poczucie pewności, że śmierć nie jest ostateczną granicą pomiędzy kochającymi, ale łączy na wieczność; nie jest końcem miłości, ale jej „celebrowaniem”: 

Połóż mnie jak pieczęć na twoim sercu, 
jak pieczęć na twoim ramieniu,
bo jak śmierć potężna jest miłość,
a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol,
żar jej to żar ognia,
płomień Pański.
Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości,
nie zatopią jej rzeki
(Pnp 8,6-8).

Poprzez śmierć bliskiej osoby „sięgają Boga” wzajemne uczucia, doświadczenia, rozmowy, bóle i radości. W tym sensie śmierć jest nie tylko bramą do obcego świata, ale do mieszkania, gdzie są już osoby kochane. I im więcej bliskich nam ludzi umiera, tym większa część nas samych przebywa w wiecznym mieszkaniu – w niebie.

Pytania do refleksji i modlitwy:
• Czy potrafię wyobrazić sobie ból Sary i Hagar wobec możliwości utraty własnego dziecka?
• Czyja śmierć wywołała we mnie największy ból i smutek?
• Jak przeżywam czas żałoby?

• Czy wiara daje mi pewność, że śmierć łączy na wieczność i że nie jest końcem miłości, ale jej „celebrowaniem”?
• Co dla mnie oznacza „świętych obcowanie”?
• Czy modlę się za zmarłych i „do zmarłych”?

Tekst

Krzysztof Biel SJ
Stanisław Biel SJ

Lektor

Jakub Kosiniak

Nagranie, montaż

Paweł Nawrocki (Studio Inigo)