Ustawienia

Ulubione 0
Wielkie Antyfony "O"
1. O Sapientia! (17 grudnia)
0,00 / 0,00
1. O Sapientia! (17 grudnia)
2. O Adonai! (18 grudnia)
3. O radix Jesse! (19 grudnia)
4. O Clavis David! (20 grudnia)
5. O Oriens! (21 grudnia)
6. O Rex gentium! (22 grudnia)
7. O Emmanuel! (23 grudnia)

Wielkie Antyfony "O"

Statki pełne Bożych obietnic

W dniach 17-23 grudnia zapraszamy na rekolekcje o Wielkich Antyfonach “O”. Czym są “Wielkie Antyfony”? Ktoś porównał je do statków napełnionych Bożymi obietnicami - każda z nich sięga do tekstów starożytnych proroków Izraela. Wyrażają gorliwość oczekiwania ostatnich dni przed Narodzeniem Boga. Każda z nich rozpoczyna się od wykrzyknika “O” i jest tytułem mesjańskim: O Sapientia (Mądrości), O Adonai (Panie Domu Izraela), O radix (Korzeniu), O clavis (Kluczu Dawida), O oriens (Wschodzie), O rex (Królu), Emmanuel. Są również wyjątkowym dziełem sztuki, pełne biblijnych motywów i przepełnione duchem Słowa Bożego.17 grudnia, O Sapientia! (zobacz więcej ->) Rekolekcje przygotował ks. Krzysztof Porosło, kapłan archidiecezji krakowskiej.

1. O Sapientia! (17 grudnia)
0,00 / 0,00
2. O Adonai! (18 grudnia)
0,00 / 0,00
3. O radix Jesse! (19 grudnia)
0,00 / 0,00
4. O Clavis David! (20 grudnia)
0,00 / 0,00
5. O Oriens! (21 grudnia)
0,00 / 0,00
6. O Rex gentium! (22 grudnia)
0,00 / 0,00
7. O Emmanuel! (23 grudnia)
0,00 / 0,00

I.

17 grudnia,

O Sapientia! 

O Sapientia, quae ex ore Altissimi prodiisti, attingens a fine usque ad finem, fortiter, suaviterque disponens omnia; veni ad docendum nos viam prudentiae

W ostatnich dniach Adwentu, od 17 do 23 grudnia, liturgia przed pieśnią Maryi w nieszporach wprowadza tzw. „antyfony O”. Możemy je również usłyszeć, choć w skróconej wersji i z małym przestawieniem kolejności, w czasie Eucharystii, gdzie występują w ramach śpiewu przed Ewangelią Alleluja.
„Antyfony O” bez wątpienia są dziełem literackim, muzycznym, a nade wszystko teologicznym. Są chyba najbardziej intensywnym wołaniem Kościoła o przyjście Pana oraz wyrazem pełnego nadziei oczekiwania na to przyjście.
Każda z tych antyfon jest zbudowana w podobny sposób. Rozpoczyna się od wezwania do Jezusa przy użyciu jednego z mesjańskich tytułów zaczerpniętych ze Starego Testamentu. Następuje krótkie uwielbienie Jezusa w tej tajemnicy, aby zakończyć gorącym wołaniem „przyjdź!”.

O Mądrości, która wyszłaś z ust Najwyższego, Ty obejmujesz wszechświat od krańca do krańca i wszystkim rządzisz z mocą i słodyczą; przyjdź i naucz nas dróg roztropności.

Pierwsza adwentowa antyfona, O Mądrości, jest utkana z dwóch starotestamentalnych cytatów, z księgi Mądrości Syracha (24, 3) i księgi Mądrości (8, 1). Mądrością, która wyszła z ust Najwyższego, jest Jego Syn, odwieczne Boże Słowo. Jak mówi św. Jan od Krzyża, w tym jednym Słowie, które wypowiedział Ojciec, kryje się wszystko, co miał do powiedzenia – cała Boska Mądrość. Według niej stworzył świat, według niej kieruje nim i zbawił go.

Św. Hieronim mówił, że człowiek, który rozmawia z Bogiem, słucha Go i rozważa Jego słowa jest już w niebie. Boże słowo zapisane w Biblii nie jest słowem z przeszłości, ale słowem na dzisiaj, na obecne okoliczności, jest słowem skierowanym właśnie do mnie. Ono jest roztropnym przewodnikiem w podejmowaniu każdej decyzji, a zwłaszcza w trudnościach, w nowych i niespodziewanych sytuacjach.

Wołamy „przyjdź!”, bo tylko słuchając tego Słowa i żyjąc według Niego, możemy roztropnie kształtować nasze życie, podejmować ważne wybory i wypełniać Bożą wolę. Przyjdź, Panie, bo potrzebujemy Twoich słów, Twoich wskazówek, bo potrzebujemy Ciebie, który sam jesteś Bożym Słowem brzemiennym mądrością.

II.

18 grudnia,

O Adonai!

O Adonaï, et dux domus Israël, qui Moysi in igne flammae rubi apparuisti, et ei in Sina legem dedisti: veni ad redimendum nos in brachio extenso.

„Antyfony O” są utkane z fragmentów ksiąg prorockich i mądrościowych, które wyrażały oczekiwanie na przyjście Mesjasza Izraela. Liturgia Kościoła ukazuje, że wszystkie te oczekiwania i wszystkie te tytuły mesjańskie spełniły się w osobie Jezusa Chrystusa, który narodził się w betlejemskiej grocie.
Liturgia niejako bierze nas za rękę i nie tyle o Zbawicielu nam opowiada, co raczej nas wprowadza w tajemnicę Jego osoby. Liturgia objawia bogactwo Jego tożsamości stopniowo, na naszą miarę, tak żebyśmy cokolwiek mogli z tego zrozumieć, abyśmy mogli się tym zachwycić. Ona mądrze „dawkuje” nam to doświadczenie niczym mądra mama, która swojemu małemu dziecku każdego dnia daje jedną czekoladkę ze świątecznego prezentu.

O Adonai, Wodzu Izraela, Tyś w krzaku gorejącym objawił się Mojżeszowi i na Synaju dałeś mu Prawo; przyjdź nas wyzwolić swym potężnym ramieniem.

18 grudnia wołamy do Jezusa tytułem „Adonai”, który oznacza po prostu „Pan”. Żydzi nie wypowiadali świętego imienia Boga Jahwe. Ilekroć występowało ono w czytanym fragmencie Tory, zastępowali je wezwaniem „Adonai”. Słowo to wywodzi się od wyrażenia adon, które oznaczało osobę posiadającą suwerenną władzę. Kiedy nazywamy Jezusa Panem, podkreślamy, że jest On Bogiem, który ma wszelką władzę i wszelką moc.

Wezwanie „O Adonai” wyraża zapewnienie, że to nowonarodzone małe dziecko w betlejemskiej grocie naprawdę jest Bogiem, jest władcą całego świata. Dlatego w Adwencie czekamy też na Jego powtórne przyjście w chwale na końcu czasów. Wtedy historia świata może się domknąć. Ujawni się cała prawda o naszych czynach i zostaniemy sprawiedliwie i miłosiernie osądzeni. Czy jesteś gotowy na ostateczne przyjście Pana?

W Jezusie poznaliśmy Boga nie tylko po imieniu, ale zobaczyliśmy Jego twarz, poznaliśmy, że są Trzy Osoby Trójcy, że Bóg jest miłością, i że naprawdę jesteśmy Jego dziećmi. Dlatego wołamy do Niego: „przyjdź!, i wyzwól nas z wszelkich niewoli, w których tkwimy. Przyjdź, Panie, i obejmij wszelką władzę nad moim życiem, bądź Panem mojego serca”.

III.

19 grudnia,

O radix Jesse!

O radix Jesse, qui stas in signum populorum, super est quem continebunt reges os suum, quem gentes deprecabuntur: veni ad liberandum nos, jam noli tardare.

Antyfony “O” są z jednej strony naszą modlitwą skierowaną do Pana, przywołującą Jego przyjście; z drugiej zaś są one niezwykłą opowieścią o tym, kim jest oczekiwany Zbawiciela. Trzeba jednak pamiętać, że w Jezusie nie ma rozdziału między Jego tożsamością i Jego misją. Właściwie nie tyle powinniśmy mówić, że nas zbawił, odkupił, złożył ofiarę i przebóstwił, ale że On jest zbawieniem, odkupieniem, ofiarą i naszym przebóstwieniem. Jak mówił niemiecki teolog Karl Rahner: „Zbawiciel jest zbawieniem, a nie tylko nauką i obietnicą”.

O Korzeniu Jessego, który się wznosisz jako znak dla narodów, przed Tobą zamilkną królowie, a ludy modlić się będą do Ciebie; przyjdź nas wyzwolić, już dłużej nie zwlekaj.

Kolejna z wielkich adwentowych antyfon rozpoczyna się od tytułu zaczerpniętego od Izajasza, który prorokował: „I wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni” (11, 1.10). Jesse był ojcem króla Dawida, który w szczególnie trudnych momentach historii Izraela był gwarantem i ostoją spełniania się Bożych obietnic. Dlatego też w Narodzie Wybranym zrodziło się przekonanie, że Mesjasz będzie potomkiem Dawida.

Do dzisiaj w sztuce, szczególnie ikonografii prawosławnej, istnieje przedstawienie nazywane drzewem Jessego. Na samym dole, niczym korzeń drzewa, jest Jesse pogrążony we śnie. Z niego zaś wyrasta wielkie drzewo przedstawiające kolejnych jego potomków. Zwieńczeniem, samą koroną drzewa jest postać Maryi z dzieciątkiem na rękach – pięknym owocem drzewa.

Ważna symbolika ukryta jest też w rodowodzie Jezusa z Ewangelii św. Mateusza. Rodowód jest podzielony na trzy części. Od Abrahama do Dawida mija 14 pokoleń, od Dawida do przesiedlenia babilońskiego 14 pokoleń, i od przesiedlenia do Jezusa, który rodzi się z Maryi – 14 pokoleń. Liczba 14 nie jest tu przypadkowa. Jest to suma trzech cyfr: 4 + 6 + 4. W języku hebrajskim każdej literze alfabetu przyporządkowana jest cyfra. 4 oznacza literę dalet. 6 natomiast literę waw. Suma liczb 4 + 6 + 4 daje wyrażenie DWD, które zwokalizowane, brzmi Dawid. Dlatego w dzisiejszej antyfonie wołamy, jakby  już zniecierpliwieni, „nie zwlekaj dłużej i przyjdź”, aby i w naszym życiu wypełnić wszystkie obietnice tak, jak wypełniłeś obietnicę, że Mesjasz będzie z rodu króla Dawida.

IV.

20 grudnia,

O Clavis David!

O Clavis David et Sceptrum domus Israel, qui aperis, et nemo claudit; claudis, et nemo aperit; veni, et educ vinctum de domo carceris, sedentem in tenebris, et umbra mortis.

Rodowód Jezusa z Ewangelii św. Mateusza kryje w sobie wiele tajemnic. Jedną z nich jest sam jego początek. Rozpoczyna się od słów: „Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama…”. Dokładniej, rozpoczyna się od greckiego wyrażenia Biblos geneseos, które trzeba by oddać jako “Księga rodowodu”, „Biblia rodowodu”. Oznacza to, że rodowód jest księgą napisaną przez Boga, jest Biblią, a każde pojawiające się w niej imię, jest Bożym słowem w historii Jezusa. Lista przodków Jezusa nie jest przypadkowym zbiegiem okoliczności, ale każda z tych postaci jest Bożym słowem, z którego została ukształtowana historia twojego zbawienia. Szczególnym Bożym słowem w tej historii jest postać króla Dawida.

O Kluczu Dawida i Berło domu Izraela, Ty, który otwierasz, a nikt zamknąć nie zdoła, zamykasz, a nikt nie otworzy; przyjdź i wyprowadź z więzienia człowieka, pogrążonego w mroku i cieniu śmierci.

Czwarta z adwentowych antyfon przywołuje przyjście Jezusa tytułem odwołującym się do wielkiego Króla Dawida i proroctwa Izajasza , który pisał: „Położę klucz domu Dawidowego na jego ramieniu; gdy on otworzy, nikt nie zamknie, gdy on zamknie, nikt nie otworzy” (22, 22). Jak rozumieć to proroctwo? Z odpowiedzią przychodzi Apokalipsa św. Jana, w której Chrystus przedstawia siebie jako Tego, który ma klucz Dawida, klucz śmierci i otchłani (Ap 3, 7).

Jezus Chrystus ma klucz, a lepiej powiedzieć, sam jest kluczem. On otworzył bramę śmierci i otchłani, pokonując je przez swoje zmartwychwstanie. Otworzył te drzwi również dla ciebie, aby wyciągnąć cię z więzienia grzechu, smutku, nieszczęścia, choroby czy śmierci. Jeśli jesteś w jakiejkolwiek ciemności, jeśli grzech spętał twoją wolność, uchwyć Jezusa – On jest kluczem otwierającym wszelkie więzienia.

Lektor: W rodowodzie Jezusa każda z osób była Bożym słowem. Bożym słowem był Abraham, Ojciec wiary, Dawid, wielki król, który się pogubił i zgrzeszył, ale znalazł Boże przebaczenie. Bożym słowem była nierządnica Rachab, która uratowała zwiadowców Izraela. Bożym słowem w końcu jest Maryja, niepokalana, całkowicie Bogu oddana i wierna. Ale Bożym słowem jesteś również i ty! Dla ciebie również jest miejsce w tej wielkiej Bożej rodzinie. Z twoim grzechem, słabością, ale i z twoją wiarą, pięknem i dobrem, które czynisz. Dlatego wołaj do Jezusa, „przyjdź i uczyń moją historię kolejnym Bożym słowem wielkiej historii zbawienia”.

V.

21 grudnia,

O Oriens!

O Oriens, splendor lucis aeterne, et sol justitiae; veni et illumina sedentes in tenebris, et umbra mortis.

Adwent jest czasem oczekiwania na narodziny Jezusa Chrystusa i równocześnie na Jego powtórne przyjście na końcu wieków. Teksty liturgiczne wyraźnie pokazują nam, że oba te tematy przenikają cały okres Adwentu. Jednak akcenty są tak rozłożone, że pierwsza część tego okresu, do 16 grudnia włącznie, przygotowuje nas do paruzji, zaś druga, od 17 grudnia, do narodzin naszego Zbawiciela.
W praktyce jednak roraty, pieśni maryjne, przygotowania do świąt, przystrojone świecidełkami ulice miast i witryny sklepów koncentrują naszą uwagę na wydarzeniu z Betlejem. Lecz nagle 21 grudnia, tuż przed Bożym Narodzeniem, antyfona ukierunkowuje nasze spojrzenie na Wschód, skąd ma powtórnie przyjść Jezus, aby dokonać ostatecznego sądu.

O Wschodzie, blasku Światła wiecznego i Słońce sprawiedliwości, przyjdź i oświeć siedzących w mroku i cieniu śmierci.

Antyfona nazywa Jezusa Wschodem. Chodzi nie tylko o kierunek, z którego ma powtórnie przyjść. Oczekiwania mesjańskie w Izraelu były związane ze Wschodem, gdyż Mesjasz miał przyjść tak, jak o poranku wschodzi słońce. Tę symbolikę przyjęli pierwsi chrześcijanie. Modląc się, kierowali swoją twarz na Wschód. Zachariasz wyśpiewując swój hymn uwielbienia Boga Benedictus mówi paradoksalnie, że Jezus jest Słońcem wschodzącym z wysoka (Łk 1, 78). A przecież słońce wschodzi z nizin, zza horyzontu. Z wysokości jedynie zachodzi. Co chciał przez to powiedzieć?

Słońce wschodzące z wysoka to paradoksalne stwierdzenie. Ale czy nie oddaje tego, co dokonało się w narodzinach Jezusa? Bóg, mieszkający na wysokościach, wszechmocny i niedostępny, postanawia zejść na ziemię i nie tylko zamieszkać wśród ludzi, ale stać się człowiekiem. Stwórca, który staje się stworzeniem! To paradoks nie do wytłumaczenia, dokładnie tak, jak słońce wschodzące z wysoka. Bóg naprawdę stał się człowiekiem.

Teraz również czekamy na to Słońce wschodzące z wysoka. Czekamy na Jego powtórne przyjście, nie w lęku przed sądem, który ma się dokonać, ale w nadziei spotkania z Jego miłosierdziem. W głębokim pragnieniu, że wtedy już będę całkowicie  z Bogiem, że żadna ciemność i żaden mój grzech, już mnie od Boga nie oddzielą. Będę z Nim i tylko dla Niego. Czy tęsknisz tak za Bogiem, aby każdego dnia przywoływać Jego ostatecznego przyjścia?

VI.

22 grudnia,

O Rex gentium!

O Rex gentium, et desideratus earum, lapisque angularis, qui facis utraque unum; veni, et salva hominem quem de limo formasti.

Nazwa okresu, który właśnie przeżywamy, najczęściej jest tłumaczona z języka łacińskiego jako przyjście. Jednakże słowo adventus ma swoją wcześniejszą, świecką historię. Tym słowem oznaczano oczekiwanie na przyjście, ale nade wszystko sam fakt przyjścia kogoś ważnego, bardzo wyczekiwanego. W czasach Cesarstwa Rzymskiego używano go do wyrażenia uroczystego wjazdu cesarza do jakiegoś miasta. Zawsze towarzyszyło temu przygotowanie, oczekiwanie, uroczysty korowód, śpiew i radość. Dlatego adwent może oznaczać też uroczyste, triumfalne przyjście króla do swojego miasta. Podkreśla bardziej obecność niż oczekiwanie.

O Królu narodów, przez nie upragniony; Kamieniu węgielny Kościoła, przyjdź i zbaw człowieka, którego utworzyłeś z prochu ziemi.

Dzisiejsza antyfona nazywa Jezusa Królem narodów. Oczekujemy na przybycie tego jedynego władcy – Króla wszystkich narodów, wszystkich ziem, wszystkich ludzkich serc. On jest upragnionym Mesjaszem i Zbawicielem. Na spotkanie z Nim czeka każda ludzka dusza, nawet jeśli jeszcze o tym nie wie. W swoich Wyznaniach św. Augustyn pisał: „Stworzyłeś nas (...) jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”. Niespokojne jest moje serce, dopóki całkowicie nie zakróluje w Nim Jezus Chrystusa.

Antyfona przywołuje opis stworzenia człowieka z Księgi Rodzaju. Czytamy tam, że człowiek został ulepiony z prochu ziemi. Jednak proch to nie cała prawda o nas. Został w nas również tchnięty Bożych duch, Boski pierwiastek, który sprawia, że jesteśmy do Boga podobni i na Jego obraz, że tęskni za Nim nasza dusza. Prochem jesteśmy wtedy, kiedy grzeszymy, kiedy odcinamy się od źródła naszego życia i zaciemniamy obraz, który w sobie nosimy. Dlatego wołamy “przyjdź” i objaw nam prawdę o nas samych. Pokaż nam, Jezu, co to znaczy być naprawdę człowiekiem.

W Ewangelii św. Jana czytamy o człowieku niewidomym od urodzenia, którego Jezus uzdrawia nakładając na Jego oczy papkę z ziemi i własnej śliny. Tak Jezus ponawia cud stworzenia: robi coś z niczego, bo ten człowiek nigdy nie widział. Lepi go jakby na nowo z prochu ziemi i z boskiego pierwiastka, który symbolizowała ślina. Tak we chrzcie Bóg nas stwarza na nowo, odbudowuje to, co zniszczył grzech, przywraca nam naszą godność. Odzyskujemy wtedy wzrok zdolny do zobaczenia Boga i Jego miłości. Czy jest w tobie wdzięczność za łaskę własnego chrztu?

VII.

23 grudnia,

O Emmanuel!

O Emmanuel, Rex et Legifer noster, exspectatio gentium, et salvator earum; veni ad salvandum nos, Domine Deus noster.

Ostatnia antyfona kryje w sobie niezwykłe niespodzianki. W niej nazywamy Jezusa tytułem mesjańskim, który nie tylko że został zapowiedziany w Starym Testamencie przez proroka Izajasza (7, 14), ale został wypowiedziany przy zwiastowaniu przez archanioła Gabriela  (Mt 1, 22-23). Tytuł ten stał się wręcz imieniem własnym naszego Pana: Emmanuel – Bóg z nami. Kryje się w nim streszczenie całego Adwentu.

O Emmanuelu, nasz Królu i Prawodawco, oczekiwany Zbawicielu narodów, przyjdź, aby nas zbawić, nasz Panie i Boże.

Adwent z jednej strony jest czasem oczekiwania na przyjście Pana, z drugiej odkrywania Jego obecności wśród nas. Oczekiwanie jest potrzebne dla naszego nawrócenia, wzrastania, tęsknoty, która wzmaga miłość. Jednakże możemy ciągle czekać i nie zauważać tego wszystkiego, co Bóg czyni w naszym życiu już dzisiaj. Popatrz na swoją historię, na swoją przeszłość, a nawet tylko na wczorajszy dzień i zobacz, jak Bóg tam był obecny i działał.

W czasie Mszy roratniej często rozbrzmiewają słowa pieśni: „Marana tha, przyjdź Jezu Panie, w Swej chwale do nas zejdź”! To aramejskie wezwanie „marana tha” kryje w sobie językową tajemnicę. Słowa semickie w starożytności były zapisywane bez samogłosek i bez odstępów. Stąd jeśli podzielimy to wyrażenie jako „marana tha”, należy je przetłumaczyć jako wołanie „przyjdź, Panie nasz”. Jeśli zaś odczytamy je jako „maran atha”, wtedy jest to zachwyt radości z powodu obecności Pana: „Pan nasz nadchodzi”, a nawet „Pan nasz jest obecny”.

Kiedy 23 grudnia Kościół wyśpiewuje ostatnią z adwentowych antyfon, może usłyszeć odpowiedź Oblubieńca na swoje wielkie wołanie „Przyjdź!”. Jest ona ukryta w antyfonach “O”. Pierwsze litery mesjańskich tytułów w języku łacińskim tworzą tak zwany akrostych. Kiedy odczytamy je od ostatniej do pierwszej antyfony, ujrzymy odpowiedź Chrystusa na wołanie Kościoła: ERO CRAS, co znaczy, „będę jutro”, to jest, „jutro przybędę, jutro się narodzę”. Chrystus nie pozostawia nas w niepewności, ale wypełnia nadzieję naszego oczekiwania swoją obietnicą: jeszcze tylko jeden dzień, już niebawem przyjdę, noc Bożego Narodzenia już nadchodzi.


Adwent 2016: Czuwamy i oczekujemy!

Dobrze znamy przestrogę śląskiego poety i mistyka Angelusa Silesiusa: „Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie, lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie”. Wcielony Bóg pragnie przede wszystkim miejsca w naszych sercach. By do nich dotrzeć, rodzi się w prostocie i cichości stajenki. Każda szopka, przed którą stajemy w Boże Narodzenie, to zarazem wspomnienie i przypomnienie o wydarzeniu, które winno się dokonać wewnątrz wierzącego. Jezus przychodzi, aby się zrodzić nie tylko pośrodku świata, lecz także na swój niepowtarzalny sposób w każdym ludzkim sercu.

W wydarzeniu Narodzenia Odwieczne Słowo Boga stało się ciałem. Było to możliwe, ponieważ Maryja zawierzyła się słowu powiedzianemu jej od Pana i rozważała je w swoim sercu. Patrząc na tę adwentową Przewodniczkę winniśmy rozbudzać pełne nadziei oczekiwanie, że Bóg zrodzi się i w nas, jeśli tylko Jego słowo znajdzie w nas przestrzeń i czas dla swojego wzrostu i rozwoju. Jednak nieraz doświadczamy, że nie jest łatwo samemu inspirować własnej refleksji i modlitwy natchnionymi słowami zawartymi w Biblii. Z trudem odkrywamy w nich źródła życiodajnej wody, które mogłyby poić nasze tęsknoty i pragnienia za Bogiem i uspokoić nasze serca. Dlatego potrzebujemy innych, którzy wciąż na nowo, z coraz to innego punktu widzenia, prowadziliby do tego, że rozważane słowo zapali w nas iskierki wiary, nadziei i miłości.

Codziennie zapraszamy do wspólnego rozważania adwentowych Ewangelii!

WYKONANIE

Tekst: Ks. Krzysztof Porosło

Czytają: Agnieszka Jaworska i ks. Paweł Figura SDB.

Opracowanie muzyczne: Wojciech Sobczuk SJ i Paweł Nawrocki.

Śpiew antyfon: dominikańscy bracia z Blackfriars Hall w Oksfordzie
Śpiew gregoriański: Żeński zespól wokalny FLORES ROSARUM
Album: STANIĄTKI Moniales Ordinis Sancti Benedicti