Zaiste, nieludzkie to napełnienie, bo nie miłością, a zelżywością – zniewagą i pohańbieniem. I to ponad miarę. „Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, a człowiek odpłacił Mu tym samym” – napisał Pascal. Człowiek nic nie oszczędza Bogu. Wyzwiska, obelgi, kłamstwa. „Żarłok i pijak” (Mt 11,19). Publiczne wypieranie się: „Nie chcemy, żeby ten królował nad nami” (Łk 19,14). „Nie tego, ale Barabasza!” (J 18,40). Jego Serce doznaje niewdzięczności, wzgardy i zapomnienia. Znosi to wszystko! Wbrew założeniom oprawców „nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi [ledwo] tlejącego się knotka. (…) Nie zniechęci się ani nie załamie” (Iz 42,2–4). Kto wchodzi w tajemnicę Serca Jezusowego, w łączności z Nim zostanie napełniony zelżywością. Jednocześnie rodzi się pragnienie wynagradzania Bożemu Sercu za te zniewagi, których doznaje. Włączmy się w modlitwę Pana Jezusa Psalmem 22: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? (…) Tobie zaufali nasi przodkowie, zaufali, i Tyś ich uwolnił. (…) Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, rozwierają wargi, potrząsają głową: «Zaufał Panu, niechże go wyzwoli, niechże go wyrwie, jeśli go miłuje». (…) Nie stój z dala ode mnie, bo klęska jest blisko, a nie ma wspomożyciela” (Ps 22,2.5.8.12; por. Mt 27,46).