11 maja
Nasz dzisiejszy patron był ulicznym kaznodzieją. Ulice i place Neapolu były jego amboną. Miał dar widzenia przeszłości i dar proroctwa. Był niezmordowanym jałmużnikiem. Dzisiaj poznamy św. Franciszka de Geronimo, jezuitę.
Nasz dzisiejszy patron był ulicznym kaznodzieją. Ulice i place Neapolu były jego amboną. Miał dar widzenia przeszłości i dar proroctwa. Był niezmordowanym jałmużnikiem. Dzisiaj poznamy św. Franciszka de Geronimo, jezuitę.
Urodził się w grudniu 1642 roku w Grottaglie, we Włoszech, jako najstarszy z jedenastu braci. Jego rodzina była zasobna i bardzo religijna. Trzech braci zostało księżmi. Kiedy miał 10 lat został powierzony wspólnocie kapłanów, którzy nauczali i prowadzili misje ludowe. Franciszek mieszkał w konwikcie księży. Już wtedy powierzali mu opiekę nad zakrystią. Pomagał im także w katechizowaniu dzieci.
Mając siedemnaście lat wstąpił do seminarium w Taranto. Uczył się retoryki, filozofii i nauk ścisłych w kolegium jezuitów. W roku 1666 przyjął święcenia kapłańskie. Kontynuował studium teologii i prawa kanonicznego.
W 1670 roku wstąpił do nowicjatu jezuitów. Od 1671 roku przez trzy lata wspomagał o. Bruno w prowadzeniu misji ludowych w Apulii. Było to dla Franciszka znakomite doświadczenie. Okazał się gorliwym apostołem i wybitnym kaznodzieją.
W 1674 roku wrócił do Neapolu, aby dokończyć studia. Ostatecznie okazało się, że było to miejsce, w którym spędził resztę swojego życia. Poświęcił się przede wszystkim głoszeniu słowa. Był kaznodzieją, który dbał o to, by słowo było przepowiadane z mocą.
Misje ludowe, które prowadzili jezuici w Neapolu trwały wiele dni. Franciszek wygłaszał kazania w różnych miejscach miasta, na ulicach, na placach. W szczególności upodobał sobie Piazza del Castello – Plac Zamkowy. Wtedy uważano go za siedlisko zła. W dwustutysięcznym Neapolu było wtedy z pięćset tawern. Ludzie bawili się i upijali. Było wiele prostytutek.
Franciszek przychodził na miejsce głoszenia kazania pod wieczór. Poprzedzali go członkowie Sodalicji Mariańskiej, którzy zwoływali ludzi, zachęcali, aby wysłuchali kaznodziei.
Franciszek przemawiał z pasją, nawoływał do nawrócenia. Jego kazania kończyły się zwykle bardzo oryginalnie. Kaznodzieja unosił do góry krzyż i mówił o Jezusie, który przelał krew za zgromadzonych na placu. Potem chciał przekonać słuchaczy, że on też jest na to gotowy, byleby się tylko nawrócili. Wyciągał żelazny łańcuch i biczował się nim do krwi wobec słuchaczy. Potem cała gromada udawała się do kościoła del Gesu’ Nuovo. Tam Franciszek siadał do konfesjonału i spowiadał.
Kazania, które Franciszek wygłaszał miały swoją kontynuację przy komunii generalnej w trzecią niedzielę każdego miesiąca. Dziewięć dni wcześniej ojciec obchodził ‘swoje terytorium’, zapraszając wszystkich do komunii. Przychodzili ludzie z całego Neapolu, z peryferii i dalszych miejscowości. Od świtu rzesza ludzi kierowała się w stronę kościoła il Gesu’ Nuovo.
Nie wszyscy mogli wejść naraz. Wchodzili więc grupami. Kiedy inni ojcowie spowiadali, Franciszek wygłaszał tzw. fervorino – gorące kazanie przed komunią jako przygotowanie, a następne po komunii jako dziękczynienie. Po wyjściu jednej grupy, wchodziła następna.
Franciszek był znany i ceniony ze względu na swoją działalność dobroczynną. Był cierpliwy, uprzejmy. Pomagał z uśmiechem. Nawiedzał też chorych, towarzyszył w ostatnich chwilach umierającym.
Miał dar widzenia przeszłości i dar proroctwa. Przewidział także datę swej śmierci. Dzień 11 maja 1716 roku był jego ostatnim. Mówił z trudnością. „Dziękował Towarzystwu, że go znosiło, chociaż brakowało mu wiedzy i pobożności. Prosił o przebaczenie swoich win Boga i współbraci”. Zmarł przed południem.
Beatyfikował go Pius VII, a kanonizował w 1839 roku Grzegorz XVI.
o. Paweł Kosiński SJ
Chciałbym żyć dobrze! Chcę pozostawić po sobie dobry ślad w życiu innych ludzi! Ale jak tego dokonać? Gdzie znaleźć inspirację i środowisko, które by mi pomogło chcieć dużo i sięgać po to, co dalej i więcej? Mamy potężnych orędowników. Ich życie i doświadczenia to kopalnia inspiracji i rzeczywistej duchowej energii na codzienną wędrówkę człowieka. Modlitwa w drodze codziennie prezentuje „Patrona dnia”, którego postać jest wpisana do katolickiego kalendarza liturgicznego. Posłuchaj tych opowieści, podziwiaj postacie twoich orędowników i daj się pociągnąć do dobra. Naprawdę warto!