Ustawienia

Ulubione 0
25. Śś. Męczennicy chińscy
Track #1
0,00 / 0,00
Track #1

25. Śś. Męczennicy chińscy

25 lutego

Był 25 lutego 1930 roku. Misjonarze płynęli barką do Lin Chow. Towarzyszyli im chińscy katechiści oraz uczennice. Było około południa, kiedy dopadli ich komunistyczni partyzanci – bandyci. Misjonarzom zagrozili, że ich zastrzelą. Chcieli 500 dolarów okupu ponadto zażądali wydania dziewcząt. Salezjanie odmówili. Wówczas bandyci wyrzucili ich z barki na ląd i dotkliwie pobili kolbami karabinów. Kiedy mimo odniesionych ran, misjonarze stanęli w obronie napastowanych dziewcząt, bandyci zaciągnęli ich do pobliskiego bambusowego lasku. Tam padły strzały. Po kilku dniach zwłoki misjonarzy odnaleziono zakopane nad brzegiem rzeki.

0,00 / 0,00

W trakcie ich pogrzebu wysoki urzędnik chiński mówił:

„Kościół jest wspaniałą instytucją. Potrafi wychować i dać społeczeństwu ludzi, którzy aż do śmierci stoją na straży swoich obowiązków, ludzi gotowych nawet umrzeć za swoje duchowe dzieci”.

A tymi, których Kościół czci od 2000 roku jako świętych, a my wspominamy jako patronów dnia, byli ksiądz biskup Alojzy Versiglia oraz ksiądz Kalikst Caravario. Włoscy misjonarze ze zgromadzenia salezjanów, którzy w grupie 120 chińskich męczenników zostali wyniesieni na ołtarze przez Jana Pawła II.

Historia życia obu, choć dzieli ich spora różnica lat, ma wiele wspólnych elementów. Obaj wywodzą się z okolic Turynu, obaj trafili pod salezjańskie „skrzydła”. Zarówno urodzony w 1873 Alojzy oraz Kalikst, który przyszedł na świat w 1903, uczęszczali do tzw. oratoriów. Miejsc, które stworzono, by chłopcy – zwłaszcza ze środowisk ubogich, robotniczych, z rodzin z problemami – mogli spędzać czas w wartościowy sposób. Gdzie poza wzrostem duchowym dbano, by oderwać ich od trudów codzienności. Tam Alojzy i Kalikst odkrywali swoją drogę. Obaj, będąc zaledwie nastolatkami wybrali stworzone przez Jana Bosko zgromadzenie. I obaj z wielkim zaangażowaniem realizowali stawiane im zadania.

Alojzy Versiglia studiował filozofię w Turynie i teologię na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Po święceniach kapłańskich w 1895 był mistrzem nowicjatu, ale w sercu nosił pragnienia związane z wyjazdem na misje. Te wkrótce spełniły się. Stolica Apostolska zaproponowała zgromadzeniu pracę misyjną w Chinach. Alojzy miał kierować pierwszą wyprawą. Jednakże najpierw trafił do Makao, gdzie salezjanie opiekowali się sierotami. Następnie był Wikariuszem Apostolskim w Shiuchow. W 1921 roku otrzymał sakrę biskupią.

Pod jego okiem powstawało seminarium, szkoły, sierocińce, domy opieki. Biskup nie bał się trudów. A czasy były niełatwe, bo kraj od lat pogrążał się w chaosie. Trwały walki o władzę. Dla walczących o nią komunistów, Kościół był jednym z wrogów. Kiedyś Alojzy do jednego ze współbraci powiedział

„Jeżeli Bóg potrzebuje ofiary czyjegoś życia, aby biednemu ludowi chińskiemu przywrócić pokój, prosiłem Go, aby mnie wybrał jako pierwszego”.

Kiedy w 1922 bp. Versiglia przyjechał do Turynu na zgromadzenie kapituły generalnej spotkał się z młodym seminarzystą Kalikstem Caravario. Ten młody salezjanin, jak kiedyś biskup chciał wypełniać swe powołanie zakonne właśnie na misjach. Tak bardzo nalegał, że przełożeni wysłali go najpierw do Szanghaju. Tam opiekował się bezdomnymi chłopcami. Później Kalikst przebywał na wyspie Timor i dwukrotnie w Makao. A przed podróżą do Kraju Środka stwierdził: „Jadę do Chin, gdzie czeka mnie męczeństwo”.

W 1929 roku Kalikst przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa Versiglia. Wtedy też napisał do matki

„…Twój Kalikst już nie jest więcej Twój. Musi zupełnie należeć do Chrystusa i oddać się całkowicie Jego służbie. (…) Czy czas mojego kapłaństwa będzie długi czy krótki? Nie wiem. Najważniejsze żebym czynił wiele dobrego… A dobro… było ofiarą złożoną z życia”.

Tekst, nagranie, lektor

o. Paweł Kosiński SJ

Chciałbym żyć dobrze! Chcę pozostawić po sobie dobry ślad w życiu innych ludzi! Ale jak tego dokonać? Gdzie znaleźć inspirację i środowisko, które by mi pomogło chcieć dużo i sięgać po to, co dalej i więcej? Mamy potężnych orędowników. Ich życie i doświadczenia to kopalnia inspiracji i rzeczywistej duchowej energii na codzienną wędrówkę człowieka. Modlitwa w drodze codziennie prezentuje „Patrona dnia”, którego postać jest wpisana do katolickiego kalendarza liturgicznego. Posłuchaj tych opowieści, podziwiaj postacie twoich orędowników i daj się pociągnąć do dobra. Naprawdę warto!