Pomyślmy, jak wielka odpowiedzialność składana jest w ręce artysty. Przecież to, co dane jest nam oglądać i przeżywać, co zostaje w naszej pamięci wypływa z tego, co „w sercu” twórcy. I właśnie dziś wspominamy w Kościele błogosławionego, który swój talent malarski oddał na służbę Bożą. Dziś patronem dnia jest Fra Angelico, duchowny i malarz zarazem. Artysta, którego twórczość stoi na granicy średniowiecza i renesansu. Jak napisał o nim włoski historiograf sztuki Giorgio Vasari* mógł:
„Żyć wygodnie po świecku, osiągając co tylko by chciał, dzięki malarstwu wyuczonemu w młodości" (s. 185).
Ów urodzony ok. 1400 roku w Castello Vecchio w Toskanii młodzieniec zwany Guido di Pietro, kiedy miał ok. 20 lat wstąpił do dominikanów. Śluby złożył ok. roku 1425, a w zakonie znano go jako Jana z Fiesole – od miejsca, gdzie znajdował się zakon. Określenie Fra Angelico – Brat Anielski pojawi się później – wspomniany Vasari tak napisze o jednym z jego ważniejszych dzieł – Koronacji Matki Boskiej –
Przedstawia Chrystusa wśród chóru aniołów i tłumu świętych i tak dobrze namalowanych w najróżniejszych pozach, z rozmaitym wyrazem twarzy, że czujemy najwyższą przyjemność i wzruszenie oglądając ich. Wydaje się, że te duchy błogosławione nie mogą inaczej wyglądać w niebie…Wszyscy święci i święte są tam nie tylko żywi, ale i niezwykle delikatnie malowani, pełni słodyczy, a koloryt tego obrazu, zaiste, jest dziełem świętego lub anioła. Nie bez powodu tak nazwano tego malarza… (s. 187-188).
Jan z Fiesole wraz z młodszym bratem, bo i on został mnichem, swoją twórczość artystyczną rozwijali ilustrując manuskrypty – mszały i śpiewniki. Ale to, co szczególnie przyciąga uwagę, poza miniaturami, to obrazy, freski. Dziś możemy je podziwiać we Florencji, gdzie w klasztorze San Marco pokrył malowidłami ściany ponad 40 zakonnych cel. W Rzymie, gdzie pracował na polecenie papieży Eugeniusza IV i Mikołaja V, dla którego ozdobił kaplicę i prywatne apartamenty. W Orvieto, w katedrze oraz… w wielu muzeach i galeriach, od Petersburga, przez Paryż, Madryt, a nawet Waszyngton.
Warto jednak zapytać, dlaczego świat chce podziwiać dzieła Fra Angelico? Co stanowi o tym, że widzimy w nim Boże piękno? Może właśnie dlatego, że kiedy przystępował do pracy zawsze zaczynał od modlitwy. Może dlatego, że, jak zwykł mawiać:
kto uprawia sztukę potrzebuje życia bez trosk. A kto żyje sprawami Chrystusa, zawsze powinien przebywać z Chrystusem... (s. 191).
Że miał w zwyczaju nigdy nie przerabiać ani nie poprawiać swych obrazów, lecz zostawiać je w tym stanie, w jakim powstały za pierwszym razem, gdyż jak sam powiadał, że taka była wola Boża (s. 191). Może dlatego, że …nie namalował krucyfiksu nie zapłakawszy nad nim i stąd widzi się w twarzach jego postaci świetność jego duszy (s. 191-192).
Duszy skromnego, nader łagodnego mnicha… (s. 191),
który dwukrotnie pełnił rolę wikariusza swojego konwentu, a także został przeorem. Kiedy jednak zaproponowano mu funkcję biskupa Florencji, ponieważ papieżowi wydawał się człowiekiem najświętszego życia (s. 189), nasz patron błagał Ojca Świętego, by ten wybrał jednego z zakonnych współbraci. Dla Fra Angelico prawdziwym bogactwem było zadowalać się małym (s. 191).
Zmarł w Rzymie, 18 lutego 1455 roku, tam też został pochowany. Fra Angelico został beatyfikowany przez Jana Pawła II w 1982 roku.
(Giorgio Vasari, Żywoty najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów, Warszawa 1980, Żywot Fra Angelica z Fiesole, malarza, s. 185-195).