10 kwietnia
Dzisiaj powiemy o św. Magdalenie z Canossy. Jest założycielką całej Rodziny Kanosjańskiej, rodzin zakonnych Córek i Synów Miłości i ruchu świeckich.
Dzisiaj powiemy o św. Magdalenie z Canossy. Jest założycielką całej Rodziny Kanosjańskiej, rodzin zakonnych Córek i Synów Miłości i ruchu świeckich.
Urodziła się w marcu 1774 roku w Weronie, w sławnej rodzinie. W jej żyłach płynęła krew księżnej Matyldy z Toskanii, pani w Canossie, jednej z najważniejszych postaci średniowiecza włoskiego.
Przyszła na świat jako trzecie dziecko markiza Oktawiana z Canossy i księżnej Teresy Szluha. Kiedy miała pięć lat jej ojciec zginął podczas wyprawy w góry. Matka wyszła powtórnie za mąż i wtedy piątka dzieci została oddana na wychowanie do wynajętych nauczycieli.
Magdalena była chorowitym dzieckiem i nie mogła znaleźć wspólnego języka z nauczycielką. Dopiero po kilku latach, przeżywszy ciężką chorobę, zwierzyła się jednemu z nauczycieli, że chciałaby poświęcić swoje życie Bogu. Zaczęła czytać reguły różnych zgromadzeń zakonnych. Najbardziej jej odpowiadały reguły Karmelitanek Bosych i dlatego w 1791 roku wstąpiła do ich klasztoru w Weronie. Przebywa tam jednak około 10 miesięcy. Wraca do domu i po roku raz jeszcze wstępuje do klasztoru w Conegliano. Przebywa tam jednak tylko 3 dni i wraca z powrotem. To nie było jej powołanie.
Odczuwa wielkie pragnienie działalności dobroczynnej. Spotyka ks. Alojzego Liberę, który staje się jej kierownikiem duchowym. Przez siedem lat towarzyszy jej w drodze rozeznania duchowego swojego powołania. W 1799 spotyka ks. Andreę Avogadro, późniejszego biskupa Werony i przedstawia swój plan działania na polu dobroczynności. Nie zostaje on jednak wzięty pod uwagę.
Magdalena bardzo przeżywa ten zawód, ale z powodu kłopotów rodzinnych musi się zająć administracją dóbr rodowych, włączając w to Palazzo Canossa. Mimo to podejmuje dzieło, do którego czuje się wezwana, a mianowicie opiekuje się osieroconymi i porzuconymi dziewczętami i odwiedza chorych w szpitalach.
W końcu osiąga swój pierwszy cel. W opustoszałym klasztorze po siostrach augustiankach w Weronie, organizuje pierwszy dom dla dziewcząt. Obejmuje go 8 maja 1808 roku i to stanowi początek zgromadzenia zakonnego Córek Miłości. W 1812 roku Magdalena pisze Regułę dla swojego zgromadzenia.
Działalność w tej nowej placówce była skoncentrowana na katechezie, na zdobywaniu wykształcenia, na odwiedzaniu chorych w szpitalach i na odpowiednim przygotowaniu nauczycielek, które byłyby gotowe do kształcenia dzieci na terenach wiejskich. Magdalena wiedziała, że nie chodzi tylko o zdobycie wykształcenia, ale też o przeciwdziałanie ignorancji w dziedzinie wiary.
Dwóch braci, księży Antonangelo i Marcantonio Cavanis, zaprosili Magdalenę do Wenecji, aby tam założyła szkołę dla dziewcząt. Oni bowiem założyli darmowe szkoły dla chłopców. Tak powstał drugi dom kanosjański w Wenecji, w 1812 roku.
Wkrótce powstały też nowe domy: w Mediolanie, w Bergamo i Trydencie. W 1819 roku papież Pius VII akceptuje nowe zgromadzenie, a w 1828 roku papież Leon XII ostatecznie aprobuje Regułę zgromadzenia. Magdalena napisała ponad 3 tysiące listów. Pozostawiła też wiele zapisków biograficznych, które rzucają światło na jej drogę duchową i działalność dla dobra innych.
Umiera 10 kwietnia 1835 roku w Weronie. Beatyfikował ją Pius XII a kanonizował Jan Paweł II. Św. Magdalena z Canossy poświęciła całą swoją energię i wszystkie swoje dobra, aby walczyć z biedą, tą ekonomiczną, ale też moralną; z chorobami nie mniej niż z analfabetyzmem i ignorancją.
o. Paweł Kosiński SJ
Chciałbym żyć dobrze! Chcę pozostawić po sobie dobry ślad w życiu innych ludzi! Ale jak tego dokonać? Gdzie znaleźć inspirację i środowisko, które by mi pomogło chcieć dużo i sięgać po to, co dalej i więcej? Mamy potężnych orędowników. Ich życie i doświadczenia to kopalnia inspiracji i rzeczywistej duchowej energii na codzienną wędrówkę człowieka. Modlitwa w drodze codziennie prezentuje „Patrona dnia”, którego postać jest wpisana do katolickiego kalendarza liturgicznego. Posłuchaj tych opowieści, podziwiaj postacie twoich orędowników i daj się pociągnąć do dobra. Naprawdę warto!