O Marii, której czas życia prawdopodobnie przypada między IV a VI wiekiem, pisał św. Cyryl Aleksandryjski. Niektórzy przypisują opowieść o niej św. Sofroniuszowi, choć jest wielce prawdopodobne, że jednak to właśnie w klasztorze św. Zosymy mnisi sporządzili zapis rozmowy – opowieści o losach nawróconej nierządnicy. Dzieje świętej Marii Egipcjanki – patronki nawróconych jawnogrzesznic, aktorów i pokutników – podobnie jak dzieje św. Marii Magdaleny, św. Pelagii – kobiet, które porzuciły swoje niecne zajęcie i poszły drogą wiary – stało się inspiracją dla wielu artystów. Na obrazach rozpoznać ją można po trzech bochenkach chleba, które zabrała ze sobą wyruszając w nowe, pokutnicze życie. A jak doszło, do tego, że Maria je rozpoczęła? Posłuchajmy.
Przyszła na świat w Egipcie, kiedy miała 12 lat uciekła z rodzinnego domu do Aleksandrii. Tam przez siedemnaście lat jak podają jedne źródła – dla przyjemności wyłącznie, a jak inne – dla pieniędzy, oddawała swe ciało mężczyznom. Pewnego dnia ujrzała grupę pielgrzymów czekających na statek płynący do Ziemi Świętej. To było dla niej wyzwanie. Zanim pątnicy dotarli do celu podróży, podobno zdążyła obdarować swym ciałem wszystkich mężczyzn. No cóż, czy była zadowolona z siebie, dumna ze swoich uwodzicielskich zdolności – możemy zgadywać, jedno jest pewne znalazła się u źródeł chrześcijaństwa. Grzesząca myślą i czynem, z ciałem przywykłym do przyjemności ruszyła z tłumem. Było Święto Podwyższenia Krzyża, ale ona nie miała zamiaru oddawać się przeżyciom religijnym. Była ciekawa, chciała ujrzeć relikwie. Stanęła u wrót kościoła i… nie mogła wejść, nie mogła przekroczyć progu. Zdenerwowana próbowała, ale coś ją powstrzymywało. Po chwili do niej dotarło, to trzymało ją „całe jej życie”, było jej wstyd, czuła wstręt. Zapłakana poprosiła o pomoc Matkę Bożą, której wizerunek znajdował się nad wejściem. Nierządnica ślubowała, że się zmieni, obiecała pokutę… i weszła do świątyni. Maryja uczestniczyła we Mszy świętej. A później wiedziona głosem, udała się za Jordan, na odludzie by znaleźć prawdziwy spokój.
Na pustyni spędziła 47 lat. Jej ubranie po pewnym czasie zużyło się. Była naga. Żywiła się korzonkami i wodą. Pokutowała i znajdowała w tym ukojenie. Taką właśnie, już przemienioną Marię napotkał mnich Zosyma. Poprosiła go o Komunię Świętą, bo dane jej było w cudowny sposób poznać, że ma do czynienia z kapłanem. Pragnęła też, by wrócił do niej z Panem Jezusem za rok, w Wielki Czwartek, co się zgodnie z jej wolą stało. Do kolejnego, trzeciego spotkania Zosymy i Marii już nie doszło. Mnich znalazł ją martwą. Starzec nie miał siły wykopać dla niej grobu, zrobił to za niego lew. Tak zakończyła się ziemska historia nawróconej grzesznicy, ale w historii Kościoła zaczęła żyć święta.