Urodził się 18 grudnia 1773 roku w Tybindze, w Niemczech, w bogatej, pobożnej, ewangelickiej rodzinie. Miał siedmioro rodzeństwa, z którego jednak przeżyła tylko młodsza o 11 lat siostra Wilhelmina. Jego ojciec, Jan, był poważanym i wykształconym człowiekiem, choć traktował dzieci z surowością. Matka Krystyna była ciepłą i religijną kobietą, i to ona nauczyła Jana troski o bliźnich, zwłaszcza potrzebujących.
Gdy miał 16 lat, ojciec wysłał go do Paryża, aby nauczył się francuskiego i poznawał tajniki handlu. Miał bowiem przejąć po ojcu rodzinne interesy. W Paryżu wtedy wrzało. Miasto było w przededniu wybuchu rewolucji. Młody Karol, nieco zrażony bezbożnością Francuzów, po wybuchu rewolucji w 1791 roku, wrócił do domu.
W 1792 ojciec wysyła syna do Włoch, do Werony, aby rozwijał współpracę z firmami tekstylnymi, z którymi handlował. W Weronie Karol uczył się języka włoskiego, ale przede wszystkim spotkał się z katolicyzmem. Miał szczęście spotkać ludzi, którzy ujęli go serdecznością, otoczyli przyjaźnią i dawali bardzo pociągający przykład życia wiarą.
Karol postanowił przejść na katolicyzm, co spotkało się z niechęcią rodziny i praktycznym wydziedziczeniem go. Odtąd zaczął posługiwać się włoskim imieniem Carlo, rozpoczął studia seminaryjne i we wrześniu 1796 przyjął święcenia kapłańskie. Był to czas wojny między Napoleonem i austriackimi Habsburgami. W Weronie pojawiło się wielu żołnierzy i rannych w szpitalach. Carlo znał francuski i niemiecki i został wezwany do chorych. Przepłacił to zarażeniem się tyfusem. Jego stan był poważny, napisał nawet testament, ale jego czas jeszcze nie nadszedł.
Był spowiednikiem i duszpasterzem, powiernikiem i tłumaczem. Uczył niemieckiego w seminarium duchownym i w gimnazjum dla dziewcząt. Duszpasterzował Austriakom i Niemcom. Był nauczycielem dzieci i młodzieży w szkołach i sierocińcach. Służył jako duszpasterz w domu dla zagrożonych dziewcząt. Był doradcą i spowiednikiem biskupów Werony. Przewodniczył ewangelicznemu bractwu kapłanów i świeckich, posługujących w szpitalach.
W następnych dziesięcioleciach Weronę nawiedzało wiele plag. Był tyfus, potem katastrofalny głód. Pojawiła się też cholera. Opiekując się chorymi, Carlo zauważył, że potrzeba grupy pielęgniarek, które w imię miłosierdzia poświęcą się służbie chorym. Dlatego też wraz z Vincenzą Marią Polonią, dzisiaj też błogosławioną, założył nowy zakon, Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia z Werony. Materialną stabilność zapewnił mu poprzez spadek rodzinny, który po śmierci jedynej siostry, ostatecznie jemu przypadł w udziale.
Jan Karol Steeb zmarł 15 grudnia 1856 roku w Weronie i tam został pochowany w nowowybudowanej kaplicy zgromadzenia.
Siostry Miłosierdzia z Werony posługują w szpitalach, domach opieki i domach dziecka. Poza Włochami i kilkoma krajami europejskimi, swoje domy mają w Afryce i Ameryce Łacińskiej, a w ponad 200 wspólnotach posługuje około 1200 sióstr.
Błogosławiony Karol ze swoją wrażliwością na potrzebujących, ukształtowaną przez matkę, ewangeliczkę, doprowadził ją do doskonałości służąc jako kapłan katolicki – „dobry Samarytanin” w Weronie.