Ustawienia

Ulubione 0
7 marzeń na dni trudne i beznadziejne
Dzień 1 - Marzenie o nadziei
0,00 / 0,00
Dzień 1 - Marzenie o nadziei
Dzień 2 - Marzenie o przyjaźni
Dzień 3 - Marzenie o radości
Dzień 4 - Marzenie o pojednaniu
Dzień 5 - Marzenie o domu
Dzień 6 - Marzenie o poczuciu sensu
Dzień 7 - Marzenie o bezpieczeństwie

7 marzeń na dni trudne i beznadziejne

Mam wrażenie, że niczego dzisiaj tak nie potrzebujemy jak marzeń. Te często kojarzą nam się z czymś oderwanym od rzeczywistości. Tymczasem to właśnie marzenia pozwalają nam często przetrwać dni pełne smutku i przygnębienia. Może się wydawać, że ostateczne zwycięstwo należy do beznadziei. Marzenia nam przypominają, że wystarczy mały promyk, żeby rozproszyć nawet najbardziej srogą ciemność.
o. Paweł Kowalski SJ

Dzień 1 - Marzenie o nadziei
0,00 / 0,00
Dzień 2 - Marzenie o przyjaźni
0,00 / 0,00
Dzień 3 - Marzenie o radości
0,00 / 0,00
Dzień 4 - Marzenie o pojednaniu
0,00 / 0,00
Dzień 5 - Marzenie o domu
0,00 / 0,00
Dzień 6 - Marzenie o poczuciu sensu
0,00 / 0,00
Dzień 7 - Marzenie o bezpieczeństwie
0,00 / 0,00

Dzień pierwszy – Marzenie o nadziei 

Są takie sytuacje w życiu, kiedy człowiek może mieć wrażenie, że to, co było dla niego ważne, po prostu się rozsypało. Miał jakieś swoje dobre plany, pokładał w czymś nadzieje, a tymczasem wszystkie spełzły na niczym. Posłuchaj historii o Maryi, której również załamał się dotychczasowy pomysł na życie. 

Łk 1,26–38 
W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Wszedłszy do Niej, [anioł] rzekł: „Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą”. 

Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”. Na to Maryja rzekła do anioła: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” Anioł Jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”. Na to rzekła Maryja: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego”. Wtedy odszedł od Niej anioł. 

1. Chrześcijaninowi, który patrzy z dystansu, scena zwiastowania kojarzy się z radością. Jednak dla Maryi spotkanie z aniołem oznaczało przekreślenie wszelkich planów na życie. Nie były to pomysły niegodziwe, Maryja chciała przeżyć swoje życie z Bogiem. Jej przyszłość miała być znakiem wierności Stwórcy. Tymczasem Jej pomysł spełzł na niczym. Jak myślisz, co przeżywała, kiedy usłyszała zaproszenie anioła? Co dało Jej siłę, aby pokonać poczucie niepewności? 

2. Dlaczego nasze plany ulegają załamaniu? Przecież czasem trzeba naprawdę niewiele, by misternie budowana przyszłość została przekreślona. W człowieku budzą się wtedy różne trudne uczucia i wątpliwości. Można wołać do Boga, dlaczego tak się dzieje. Gdzie On w tym wszystkim jest? Historia Maryi pokazuje, że mimo wszystko Bóg jest obecny przy człowieku i mu towarzyszy. Czy jest możliwa nadzieja? Chyba jedynie, jeśli pozwolimy Bogu, by był razem z nami, i pozwolimy sobie uwierzyć, że tak faktycznie jest. Opowiedz Mu teraz o swoich trudnościach.  

3. Spróbuj teraz określić, gdzie w twojej codzienności odnajdujesz działanie Boga. Poświęć chwilę, żeby przypomnieć sobie ostatni taki moment. Nadzieja nie jest rzeczą, do której człowiek może się zmusić albo się na nią zaprogramować. Poproś Boga, jeśli ci jej potrzeba.  


Jaką najważniejszą rzecz wynosisz z tej modlitwy? Spróbuj powiedzieć o niej Bogu. 

Chwała Ojcu...

Dzień drugi – Marzenie o przyjaźni 

Bodaj największym przekleństwem dzisiejszego świata jest samotność. To bardzo znaczące, że może ona towarzyszyć każdemu, niezależnie od tego, czy jest odludkiem, czy też otaczają go ludzie. Chyba najczęściej bierze się ona z poczucia niezrozumienia. Posłuchaj, co wydarzyło się w życiu Elżbiety. 

Łk 1,39–45 
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”. 

1. Życie Elżbiety było bardzo skomplikowane. Dobiegała już końca swojego życia, a nie miała dzieci. Jej bliscy postrzegali to jako oznakę hańby i opuszczenia przez Boga. Gdy więc zaszła w ciążę, jej serce się rozpromieniło. Maryja poszła do krewnej, by zobaczyć, co u niej słychać. Nie mogła przewidywać, że konsekwencją tych odwiedzin będzie tak silne działanie Bożego Ducha. W tym spotkaniu uderzające jest też obopólne zrozumienie. Można chyba powiedzieć, że nikt nie był w stanie zrozumieć Elżbiety tak jak Maryja. Nikt też nie wiedział, co przeżywa młoda dziewczyna, tak dobrze jak Jej o wiele starsza krewna. Spróbuj sobie wyobrazić ten moment. Jak myślisz, co przeżywały obie w tym spotkaniu?  

2. Samotność to przedziwny stan. Człowiek pragnie w nim kogoś, kto będzie w stanie wsłuchać się w rytm jego serca, a równocześnie może też zamykać się na wszelkie objawy zainteresowania i wrażliwości. Jedno jest pewne – Bóg, który napełnił Maryję, posłał Ją do Elżbiety. Nieważne, czy pchała Ją do przodu ludzka ciekawość, czy też chęć pomocy. Dzięki temu Elżbieta została napełniona czystą radością. Bóg posyła do ciebie swoich wysłanników. Ludzi, którzy są pełni empatii, ale też takich, którym zwyczajnie zależy na kontakcie z tobą. Jak myślisz, kogo Bóg posłał do ciebie ostatnio? Co chciał ci przez tę osobę powiedzieć? 

3. Aby przełamać samotność, trzeba zwrócić uwagę na kogoś, kogo Bóg do nas posyła. Czasem też jest tak, że samemu trzeba pozwolić dać się posłać. Może jest w twoim otoczeniu ktoś, do kogo Bóg cię posyła? Jaki byłby pierwszy krok, by odpowiedzieć na to wezwanie? 


Może jest jakaś myśl tej modlitwy, którą warto zapamiętać? Spróbuj ją sformułować i opowiedzieć o niej Bogu.  

Chwała Ojcu...

Dzień trzeci – Marzenie o radości 

Czasami jest tak, że naszą codzienność wypełnia złowieszczy smutek. To uczucie tak natarczywe, że aby sobie jakoś z nim poradzić, człowiek musi schować go gdzieś głęboko w swoim sercu, spróbować o nim nie myśleć. W konsekwencji jednak zauważa, że jego codzienność nie tylko została ocalona przed smutkiem, ale zabrano jej również całą radość. Człowiek marzy wtedy o radości, ale upiornie boi się smutku, bo wie, że będzie musiał się z nim skonfrontować. Podobne doświadczenie zamknięcia przeżywał Zachariasz. 

Łk 1,57–66 
Dla Elżbiety zaś nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał jej tak wielkie miłosierdzie, cieszyli się z nią razem. Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Ale matka jego odpowiedziała: „Nie, natomiast ma otrzymać imię Jan”. Odrzekli jej: „Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię”. Pytali więc na migi jego ojca, jak by chciał go nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: „Jan będzie mu na imię”. I zdumieli się wszyscy. A natychmiast otworzyły się jego usta i [rozwiązał się] jego język, i mówił, błogosławiąc Boga. Wtedy strach padł na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy [o tym] słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: „Kimże będzie to dziecię?” Bo istotnie ręka Pańska była z nim. 

1. Przerażający jest ten moment, gdy zdenerwowani sąsiedzi próbują na migi dogadać się z niemym Zachariaszem. Można się domyślać, że Zachariasz był pełen smutku, nie tylko dlatego, że komunikacja z nim była kłopotliwa. Miał też gorzką świadomość, że prawdopodobnie jego syn nigdy nie usłyszy jego głosu. Jak według ciebie Zachariasz przeżywał ten moment zamknięcia? Co było dla niego najbardziej kłopotliwe i trudne? Jak można by sobie wyobrazić jego modlitwę i kontakt z Bogiem?  

2. Gdy człowiek spotyka Boga, to doświadcza przenikającego poczucia bezpieczeństwa i przyjęcia. W takim doświadczeniu nie trzeba się bać tego, co może kiedyś ukryliśmy w naszym sercu. Bo nawet najgłębsza ciemność nie jest w stanie sprostać Bożemu Światłu. Na ile jest w tobie pragnienie wolności? Może dobrze by było porozmawiać z Bogiem o twojej sytuacji? Czasem warto nawet się z Nim pokłócić.  

3. Może w twojej codzienności jest jakaś sprawa, osoba czy miejsce, gdzie czujesz, że zaczynasz się otwierać. Co konkretnie możesz zrobić, aby ten proces się dokonał? Jeśli chcesz, to teraz jest dobry moment, żeby podjąć jakąś decyzję w tej materii.  



Na koniec tej modlitwy spróbuj wyobrazić sobie miejsce, w którym czujesz się bezpiecznie. Zobacz, że obok ciebie jest tam i Jezus. Możesz Mu opowiedzieć o tym, co teraz jest dla ciebie istotne.  

Chwała Ojcu...

Dzień czwarty – Marzenie o pojednaniu 

Kiedy człowiek patrzy z dystansu na to, co przeżył, może mieć czasem wrażenie, że wiele wydarzyło się tam zła. Czasem był jego ofiarą, a czasem sprawcą. Tak czy inaczej, doświadczając gniewu, smutku, rozczarowania czy też poczucia winy, marzy się o pojednaniu. Posłuchaj, jak Józef przyjął informację o tym, że jego żona jest w ciąży. 

Mt 1,18–25 
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”. A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: „Bóg z nami”. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie, lecz nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus. 

1. Zastanawiający jest moment snu Józefa. Wcześniej, dla słusznych racji, chciał oddalić żonę, co wydawało mu się jedynym dobrym rozwiązaniem. To nie był jakiś zły czy niegodziwy pomysł. Jego samego pewnie przyjęto by w środowisku jako dziwaka, ale w ten sposób oszczędzał Maryi upokarzającego procesu o zdradę. Przychodzi jednak natchnienie, które pokazuje mu drogę, jaka dotychczas wydawała się zupełnie niemożliwa do podjęcia. Jak myślisz, co działo się w sercu Józefa, gdy Bóg pokazywał mu nową perspektywę na życie? Józef zaufał temu pomysłowi, jak myślisz, dlaczego? 

2. Trzeba zaznaczyć, że pojednanie i przebaczenie to nie to samo. Przebaczenie to bowiem nasza indywidualna decyzja. Rezygnacja z zemsty. Pojednanie wymaga zaangażowania obu stron. Czasem jednak żadna z tych opcji nie jest osiągalna. Musi się coś takiego zadziać w sercu człowieka, żeby w ogóle zaczął pozytywnie o nim myśleć. Przystąpienie do działania jest już tylko konsekwencją tego impulsu. Na ile masz w sobie gotowość, aby dążyć do pojednania? O co dobrze by było poprosić Boga, aby to pojednanie stało się faktem? 

3. Przebaczenie i pojednanie to czasem skomplikowany proces. Może to dobry moment, żeby podjąć jakąś decyzję w tym zakresie? Jeżeli jest ci trudno, to spróbuj porozmawiać o tym z Bogiem. 
 

Doświadczenie przebaczenia i pojednania to jak wpuścić świeże powietrze do zatęchłego serca. Na koniec spróbuj porozmawiać z Jezusem o tym, co wydarzyło się na tej modlitwie.  

Chwała Ojcu...

Dzień piąty – Marzenie o domu

Można mieszkać w jednym miejscu przez wiele lat, ale nigdy nie czuć się u siebie. Dom to nie miejsce, w którym człowiek po prostu mieszka na stałe. Dom to miejsce, gdzie serce człowieka czuje się bezpiecznie. Dlatego do dramatu dochodzi szczególnie wtedy, gdy trzeba swój dom opuścić. Posłuchaj o historii wędrówki Józefa i Maryi. 

Łk 2,1–7 
W owym czasie wyszło rozporządzenie cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym świecie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Podążali więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Powiła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. 

1. Młodzi małżonkowie z Ewangelii nie doświadczyli co prawda wojny ani emigracji ekonomicznej. Zostali jednak zmuszeni do dalekiej podróży bez gwarancji bezpieczeństwa. Biorąc pod uwagę stan Maryi, powinni spokojnie oczekiwać na rozwiązanie u siebie, w Nazarecie. Spróbuj wyobrazić sobie swoją rozmowę z nimi tuż przed wyruszeniem. O co byś chciał ich zapytać? Może warto by im coś powiedzieć? A może po prostu zamiast rozmawiać, w wyobraźni będziesz w stanie pomóc im się spakować? 

2. Historia podróży Józefa i Maryi to nie tylko sprawa dwójki młodych ludzi, ale także opowieść o Bogu, który rodzi się jako człowiek w warunkach uwłaczających ludzkiej godności. Od teraz Bóg sam doświadcza, czym jest brak domu. Mimo że miał wybór, w jaką historię rodzinną i społeczną się wpisać, to nie decyduje się na tę najprostszą. Dlaczego? Pewnie dlatego, żeby doświadczyć dokładnie tego samego, czego doświadczają ludzie, również ci pozbawieni domu. Możesz więc bez obaw podzielić się z Nim tym, co przeżywasz. On naprawdę rozumie, co się w tobie dzieje, i chce o tym od ciebie usłyszeć.  

3. Czasem istotne jest nie tylko to, by szczerze i otwarcie mówić do Boga, ale także by pozwolić, aby to On mówił do naszego serca. Zapytaj Go, co chciałby ci powiedzieć o swojej bezdomności. 


Bezdomność i brak zabezpieczenia to stan, który towarzyszył Jezusowi od pierwszych chwil życia. Spróbuj z Nim na koniec podsumować tę modlitwę.  

Chwała Ojcu...

Dzień szósty – marzenie o poczuciu sensu 

Świadomość sensu to jedna z najsilniejszych potrzeb człowieka. Często jest to sposób radzenia sobie z cierpieniem. Jest to też potrzeba, która może nam pokazywać, że w życiu nie czujemy się na właściwym miejscu. Posłuchaj o życiu Symeona i jego poszukiwaniu sensu życia: 

Łk 2,25–32 
A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: 
„Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa.
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: 
światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela”. 

1. W życiu Symeona splata się z jednej strony świadomość cierpienia, jakie dotyka jego lud udręczony rzymską niewolą, a z drugiej – osobista historia oczekiwania, aż wypełnią się jego dni. W sercu Symeona pewnie nieraz pojawiło się niecierpliwe pytanie: „Kiedy się to wszystko skończy?”. Poznajemy go w momencie, gdy owa gorycz zostaje zastąpiona przez radość, bo ujrzał swoje zbawienie. Wyobraź sobie, że i ty jesteś tam, w świątyni, i obserwujesz to spotkanie. O co byś mógł zapytać Symeona? A może chciałbyś opowiedzieć mu o swoim zmaganiu, poszukiwaniu sensu życia? Co mógłby ci doradzić?  

2. Gdy Symeon przez wiele lat wyczekuje pociechy Izraela, to wcale nie spodziewa się, że ujrzy jego wyzwolenie. Czeka, aż Bóg pokaże, że jest wierny swojemu słowu. Czasem bowiem okazuje się, że z cierpieniem jesteśmy w stanie sobie poradzić dzięki temu, że nie jesteśmy sami. Sens, który wtedy do nas przychodzi, to nie cel, który uzasadniał nasze cierpienie, ale pewność bycia kochanym przez kogoś, kto rozumie, co się w nas dzieje. Bardzo łatwo dać się zamknąć w cierpieniu i pogrążyć w ciemności. Symeon jednak dzięki relacji z Bogiem przetrwał ten trudny czas. Poświęć teraz chwilę, aby opowiedzieć Bogu o tym, co cię boli, z czym masz trudności. Ważne jest jednak, abyś posłuchał też Jego odpowiedzi.

3. Bóg ma różne sposoby, aby w naszą ciemność wpuścić trochę światła. Posyła nam dobrych ludzi, licząc, że okażą nam serce. Czasem przychodzi wprost do naszego serca, dając mu pociechę. O jaką łaskę chciałbyś prosić Boga, by poradzić sobie z cierpieniem. 

Na koniec spróbuj podsumować ten czas modlitwy. Opowiedz Jezusowi o tym, co było w niej najbardziej istotne.  

Chwała Ojcu...

Dzień siódmy – Marzenie o bezpieczeństwie 

Są takie dni, kiedy człowiek czuje się jak łódeczka podczas sztormu. Ma wrażenie, że jego życiem miotają ogromne fale, na które nie ma żadnego wpływu. Bezradność i lęk stopniowo zabierają radość życia. Posłuchaj, jak z poczuciem zagrożenia poradzili sobie Józef i Maryja. 

Mt 2,13–16 
Gdy Mędrcy odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić”. On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: Z Egiptu wezwałem Syna mego. Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał [oprawców] do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców. Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma. A gdy Herod umarł, oto Józefowi w Egipcie ukazał się anioł Pański we śnie, i rzekł: „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia”. On więc wstał, wziął Dziecię i Jego Matkę i wrócił do ziemi Izraela. Lecz gdy posłyszał, że w Judei panuje Archelaos w miejsce ojca swego, Heroda, bał się tam iść. Otrzymawszy zaś we śnie nakaz, udał się w strony Galilei. Przybył do miasta, zwanego Nazaret, i tam osiadł. Tak miało się spełnić słowo Proroków: Nazwany będzie Nazarejczykiem. 

1. Spróbuj spojrzeć na tę historię z perspektywy Boga. W Jego działaniach widać konsekwentne dążenie do uratowania człowieka. Gdy napotyka na przeszkodę, stara się ją pokonać. Współodczuwa z każdym, kogo dosięga zło i cierpienie. Wyobraź sobie, co przeżywał Bóg, gdy widział, jak zło chciało zniweczyć Jego plan zbawienia. Jak myślisz, co znajdowało się w sercu Boga, gdy widział, jak wiele dzieje się nieszczęścia? 

2. Spróbuj spojrzeć na swoje życie oczami Boga. Możesz przywołać te konkretne sytuacje, które sprawiły, że marzysz o poczuciu bezpieczeństwa. Przeżyj je jeszcze raz, tym razem już jednak nie samemu, ale razem z Bogiem. Możesz Mu opowiedzieć, co się w tobie działo. Nie zapomnij też zapytać o Jego perspektywę.

3. Ten fragment Ewangelii pokazuje, że Bóg nie opuszcza cierpiących. Daje im też dobre pragnienia i natchnienia, aby im pomóc. Jakie natchnienie Bóg daje dziś tobie?  


Na koniec tej modlitwy postaraj się wydobyć z niej to, co było dla ciebie najbardziej istotne. Możesz jeszcze skonsultować to z Bogiem i zapytać o Jego perspektywę.  

Chwała Ojcu...

Lektor

Sebastian Gensina SJ

Nagranie i montaż

Paweł Nawrocki (Studio Inigo)

Wersję ukraińską znajdziesz tutaj!