24. Św. Andrzej Dung-Lac i towarzysze
Track #1
0,00 / 0,00
Track #1

24. Św. Andrzej Dung-Lac i towarzysze

24 listopada

„Wołamy… całą mocą naszego strapionego ducha… aby Bóg i Pan nasz zwrócił na nas swoje miłosierne oczy i ulżył jarzmu naszej niewoli albo przynajmniej ożywił naszą wiarę, pomnożył nadzieję i rozpalił miłość. Niech tak umocni nasze serca, byśmy mężnie walczyli i odnieśli triumf nad wrogiem, umierając dla chwały Jego świętego imienia”. 

0,00 / 0,00

Są to słowa listu jednego z męczenników wietnamskich, biskupa Walentego Berrio-Ochoa, dominikanina, napisane dwa lata przed śmiercią, w obliczu okrutnych prześladowań. A tryumf polegał na tym, że uczniowie Chrystusa w tym azjatyckim kraju wybierali raczej cierpienie, głód i śmierć niż wyrzeczenie się wiary i zaparcie się Chrystusa.

Początki wiary chrześcijańskiej w Wietnamie sięgają połowy XVI wieku. Władze kraju nie były jednak przychylne dla obcokrajowców. W XVII wieku powstały misje portugalskie, przybyli też misjonarze jezuiccy z Francji, ale i tym razem władcy byli im niechętni. Misjonarze musieli opuścić kraj, a nieposłuszeństwo karano śmiercią. Mimo to jednak władcy chętnie korzystali z wiedzy i pomocy technicznej, jaką przynosili misjonarze. Pod koniec XVIII wieku doszło nawet do legalizacji chrześcijaństwa, ale potem, zwłaszcza za panowania Minh-Manga w latach 1820-1840 nastąpił okres okrutnych i krwawych prześladowań. Miało wtedy zginąć między 100 a 300 tysięcy katolików. Uznanie religii i ustanie prześladowań nastąpiło w 1862 roku jako konsekwencja podpisania traktatu pokojowego między Wietnamem, Francją i Hiszpanią.

Dzisiaj wspominamy 117 męczenników, którzy zginęli w prześladowaniach w latach od 1765 do 1862. Wśród nich było 96 Wietnamczyków, 11 Hiszpanów i 10 Francuzów, 8 biskupów, 50 kapłanów, pozostali to świeccy. Pięćdziesiąt osób spośród tej grupy świętych należało do rodziny dominikańskiej. Czasami jako główną postać wymienia się Andrzeja Dung-Lac, pierwszego kapłana wśród rdzennych mieszkańców Wietnamu.

Andrzej Dung-Lac urodził się około 1795 roku w biednej, pogańskiej rodzinie z północy kraju. Gdy miał 12 lat, razem z rodzicami przeniósł się do Hanoi. Tam spotkał katechistę, który go wspomagał i uczył wiary. Przyjął chrzest, kiedy miał

15 lat. Nauczył się chińskiego i łaciny, i sam został katechistą. Wysłano go na studia teologiczne, a po ich skończeniu w 1823 roku przyjął święcenia kapłańskie. Był pierwszym Wietnamczykiem, który stał się księdzem. Wrócił do kraju i głosił wiarę. Dużo pościł, wiele się modlił. Był kilkakrotnie aresztowany. Po okrutnych torturach zginął ścięty mieczem w grudniu 1839 roku.

Walenty Berrio-Ochoa urodził się w Hiszpanii w 1827 roku. W młodości bywał u dominikanów i jako 12-letni chłopak deklarował, że chce stać się synem św. Dominika i wyjechać na misje do Wietnamu. Najpierw jednak wstąpił do seminarium diecezjalnego. W 1851 roku przyjął święcenia kapłańskie. Po dwóch latach wstąpił do dominikanów i wyjechał na misje na Filipiny. W 1858 roku przybył do Wietnamu. Niedługo potem, mimo że miał tylko 31 lat, biskup mianował go zastępcą i potajemnie udzielił mu sakry biskupiej. Po trzech latach został aresztowany, torturowany i zamęczony razem z innymi braćmi.

Wśród dzisiaj wspominanych świętych męczenników jest tylko jedna kobieta, Agnieszka Le Thi Thanh, mężatka, matka sześciorga dzieci, która za pomoc i ukrywanie księdza została uwięziona, torturowana i skazana na śmierć. Zmarła w więzieniu, nie doczekawszy wykonania wyroku.

117 męczenników wietnamskich kanonizował w jednej uroczystości w roku 1988 papież Jan Paweł II.

Tekst, nagranie, lektor

o. Paweł Kosiński SJ

Chciałbym żyć dobrze! Chcę pozostawić po sobie dobry ślad w życiu innych ludzi! Ale jak tego dokonać? Gdzie znaleźć inspirację i środowisko, które by mi pomogło chcieć dużo i sięgać po to, co dalej i więcej? Mamy potężnych orędowników. Ich życie i doświadczenia to kopalnia inspiracji i rzeczywistej duchowej energii na codzienną wędrówkę człowieka. Modlitwa w drodze codziennie prezentuje „Patrona dnia”, którego postać jest wpisana do katolickiego kalendarza liturgicznego. Posłuchaj tych opowieści, podziwiaj postacie twoich orędowników i daj się pociągnąć do dobra. Naprawdę warto!